» Recenzje » [geim] - Anders de la Motte

[geim] - Anders de la Motte


wersja do druku

Wanna play a game?

Redakcja: Piotr 'Clod' Hęćka

[geim] - Anders de la Motte
Już i tak duże grono kryminałów i thrillerów skandynawskich, za sprawą powieści [geim] poszerzył Anders de la Motte. Z okładkowego blurba dowiadujemy się, że Szwed był oficerem policji, a także dyrektorem ds. bezpieczeństwa w wielkiej firmie, co właściwie gwarantuje wyjątkowo solidne przygotowanie merytoryczne. To naturalnie tylko podstawa do tworzenia dobrej prozy w gatunku tyleż popularnym, co wyeksploatowanym. Bo czymże ma nas zaskoczyć autor kryminału lub dreszczowca? Nie o nowatorstwo tu chodzi, a raczej o dostarczenie odbiorcy sensownej rozrywki, najlepiej z domieszką poważnych i trudnych tematów o charakterze społeczno-politycznym (vide Mankell czy Nesbo). I na tym, bądź co bądź ważnym polu debiutant poradził sobie całkiem nieźle.

___________________________


[geim] ma dwójkę głównych bohaterów. Pierwszym, dość osobliwym, jest Henrik Pettersson (HP) – typek, przynajmniej początkowo, zasługujący na silną niechęć. Trzydziestoletni Henrik to nie tyle nieszkodliwy luzak, co cwaniaczek o kryminalnej przeszłości, mistrz w wybieraniu życiowych skrótów i patentowany leń, kompletnie niemyślący o konsekwencjach swoich czynów. Nieodpowiedzialność, niska empatia, a także mocno niezdrowe pragnienie uznania i podziwu w oczach innych czynią go niemalże antybohaterem naszych czasów. Jednak i on posiada pewne zalety, z ponadprzeciętną inteligencją i bystrością na czele.

Akcja powieści zaczyna się w momencie, gdy HP znajduje w pociągu telefon komórkowy nierozpoznawalnej marki. Ekran wyświetla z pozoru niewinnie pytanie: „Wanna play a game?” oraz dwie ikonki YES i NO. To, że w komórce brakuje jakiegokolwiek menu nie jest największą niespodzianką. Po kolejnym uruchomieniu telefon "zwraca się" do mężczyzny z imienia i nazwiska. Kierowany ciekawością HP rozpoczyna rozgrywkę, w której nagrodą za wykonane zadania są punkty wymienialne na pieniądze. Próbę polegającą na kradzieży parasola Henrik zdaje celująco. Następne zadania, zlecane przez tajemniczego Przywódcę, coraz bardziej podnoszą poziom adrenaliny, ponadto coraz dalej wykraczają poza granice prawa. Gracze muszą nagrywać przebieg ich realizacji, a gotowe filmy udostępniają na portalu dla wtajemniczonych. Kto stoi za zakrojoną na szeroką skalę grą i do czego doprowadzi ona Petterssona?

Druga z pierwszoplanowych ról przypada Rebece Normén – policjantce odpowiedzialnej za ochronę ważnych państwowych osobistości. Chcąc być profesjonalistką w każdym calu, Normén nie pozwala sobie na choćby najdrobniejsze błędy. Jednak pod ambicją i niedostępnością kryje się brak poczucia bezpieczeństwa – efekt nieprzyjemnych doświadczeń wyniesionych ze związku z sadystycznym partnerem. Problem wyczuwa policyjny psycholog, któremu funkcjonariuszka kojarzy się z "robotem na autopilocie". Perypetie Rebeki i Henrika opisywane są na przemian i wiadomo, że prędzej czy później pisarz splecie ich losy. Podczas gdy czytelnik zastanawia się, jak do tego dojdzie, de la Motte załatwia sprawę w bardzo prosty sposób.

Powieść podejmuje kwestie dotyczące dzisiejszej zachodniej kultury, której nieodłączny element stanowi internet jako morze informacji – medium atrakcyjne, kolorowe i wciągające aż do uzależnienia. Pokazuje również, jak wiele ludzie są w stanie zrobić, aby zabłysnąć – a wszystko dla zaledwie kilku chwil sławy bądź rozgłosu. Wyraźnie zasygnalizowane zostały współczesne zagrożenia, takie jak bezsensowne akty przemocy – często dokonywane przez "samotnych sprawców" – i terroryzmu. Przy tej okazji autor przypomina o tragicznych faktach z przeszłości Szwecji: zabójstwach premiera Olofa Palmego (1986), Anny Lindh (2003), "wyczynach" strzelającego do ciemnoskórych człowieka-lasera. Skandynawski kraj to nie kraina mlekiem i miodem płynąca – napływ imigrantów rodzi sprzeciw niektórych środowisk, a czasem poważne społeczne konflikty.

[geim] to przede wszystkim porcja sensacji oraz thrillera z bezpośrednimi nawiązaniami do takich filmów jak: Teria spisku czy Wróg publiczny; zaś jedna scena została żywcem wyjęta z Północ, północny zachód Hitchcocka. Aby wyczerpać zagadnienie kinowych inspiracji: tytuł pierwszego rozdziału kojarzy się z Piłą, znalazł się też motyw z Matrixa – wybór YES lub NO na komórce nawiązuje do kolorowych pigułek zaproponowanych Neo. Fabuła, jak to bywa w przypadku snucia teorii spiskowych, sprawia wrażenie nieprawdopodobnej i trochę przerysowanej, choć nie bardziej niż w wymienionych na początku akapitu filmach. Napięcie rośnie proporcjonalnie do rozwoju akcji; przy coraz krótszych rozdziałach i szybkich przeskokach pomiędzy postaciami dynamicznie zmierzamy ku kulminacji.

Na płaszczyźnie językowej po gatunku reprezentowanym przez książkę chyba nikt nie będzie oczekiwał fajerwerków. I w tym aspekcie [geim] nie jest wyjątkiem. Podczas lektury uwagę zwraca pokaźna ilość słów zaczerpniętych ze slangu młodzieżowego oraz angielskich zwrotów i zdań, w zdecydowanej większości tłumaczonych. No właśnie – jak już tłumaczy się nawet proste rzeczy, to powinno się to robić konsekwentnie i do końca – jednak to tylko drobny mankament. Dużo bardziej irytuje nadużywanie wyrazu "rozkminiać" i jego pochodnych.

Pierwsza cześć trylogii (w jej ramach ukażą się jeszcze [buzz] i [bubble]) nie jest pod żadnym względem książką przełomową. Nie zmusza do nadmiernego wysilania umysłu w celu kojarzenia faktów i postaci czy składania intelektualnych puzzli. Pozostaje natomiast bardzo przyzwoitą, absorbującą literaturą sensacyjną.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: [geim] (Geim)
Cykl: A.R.G.
Tom: 1
Autor: Anders de la Motte
Tłumaczenie: Paweł Urbanik
Wydawca: Czarna Owca
Data wydania: 2 października 2012
Oprawa: miękka
Format: 135x210 mm
Seria wydawnicza: Czarna seria
ISBN-13: 978-83-7554-489-3



Czytaj również

Gra
Gra
Warta świeczki
- recenzja
[buzz]
Playing the game
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.