» Recenzje » Zły Brzeg – Piotr Patykiewicz

Zły Brzeg – Piotr Patykiewicz


wersja do druku

Niezbyt baśniowa baśń

Redakcja: Tomasz 'Sting' Chmielik

Zły Brzeg – Piotr Patykiewicz
Zły brzeg to książkowy debiut Piotra Patykiewicza –autora, którego opowiadania publikowane były już w Nowej Fantastyce. Sam pisarz wykonywał w swym życiu wiele zawodów, wśród których znalazło się również prowadzenie sklepu zoologicznego, oferującego egzotyczne zwierzęta. Jak sam Patykiewicz przyznaje, właśnie to tłumaczy ponadprzeciętne stężenie różnorakich monstrów w jego książce. A oprócz potworów jest tutaj także wiele innych elementów. Jak to wszystko wygląda?

Zanim streszczę założenia i fabułę książki, chciałbym napisać nieco więcej o jej konwencji. Otóż, powieść łączy chyba wszystkie stare i ograne motywy tak charakterystyczne dla klasycznej literatury fantasy. Są tu potwory, księżniczka (także zamieniona w żabę), główny zły, bohater, wiedźma, smoki (choć tylko wspomniane przez postaci) i motyw wędrówki. Przed marnym losem kompilacji tych motywów ratuje powieść kilka smaczków i ciekawych pomysłów.

A co z fabułą? Według mnie dość średnio. Początek jest klasyczny, autor przez kilkadziesiąt stron rozgrzewa się. Dalej jest niezbyt dobrze, ale wraz z zostawianymi za sobą stronami fabuła staje się coraz bardziej pasjonująca. Akcja powieści toczy się na dwóch wybrzeżach, które przypominają wczesnośredniowieczne krainy słowiańskie i skandynawskie (można to wywnioskować po panującej religii, nazewnictwie, wyglądzie pewnych przedmiotów oraz po kilku odniesieniach do słowiańskich legend). Spokojne życie rybackiej wioski położonej na południowym wybrzeżu zostaje nagle wywrócone do góry nogami. Mieszkańcy osady twierdzą, że wszystko zaczęło się od zatonięcia niedaleko wioski okrętu Północników, którzy nie cieszą się zbyt dobrą opinią wśród spokojnych miejscowych. Z katastrofy ocalała jedynie tajemnicza dziewczyna Gudrun, później uratowana od spalenia przez młodego i nieco fajtłapowatego Żarka. Od tamtego zdarzenia rozpoczynają się coraz potężniejsze ataki potworów, odpierane przez wiedźmę Lubichę i jej pomocnicę Rudawkę. W międzyczasie Gudrun udaje się z Żarkiem za morze, gdzie ma zamiar zniszczyć Zło nękające południe.

Większość osób, które czytało zapowiedzi, zapewne spodziewa się powieści raczej komediowej, pełnej zabawnych sytuacji prowokowanych przez Żarka. Tymczasem, jak wynika z powyższego opisu, Zły brzeg śmieszny nie jest. I bynajmniej nie chodzi o to, że wydarzenia przedstawione w blurbach nie występują w fabule – wszystkie one są przedstawione, ale o ile mają wydźwięk humorystyczny, o tyle powodują jedynie dramatyczne konsekwencje, a sam uśmiech gości na twarzy czytelnika jedynie przez chwilę. Mamy tutaj do czynienia z humorem sytuacyjnym, czasami dobrym, czasami gorszym, ale brakuje zabawnych postaci i słownych potyczek. Mimo to trzeba przyznać, że Patykiewicz bardzo zręcznie bawi się legendami i ładnie wplata je w akcję swej opowieści. Nie wiem jednak, czy skusiłbym się na zakup Złego brzegu, gdybym czytał jego reklamy zachwalające fabułę jako całość, a nie jedynie kilka wyrwanych z kontekstu zdarzeń. Po prostu tworzą one nieco złudny obraz powieści, powodujący podczas lektury lekką konfuzję czytelnika.

A co z resztą? Poza kilkoma zabawnymi motywami jest tu przecież wiele innych scen. Przyznam, że oceniam książki po uczuciach, jakie we mnie wywołują. W tym przypadku, podczas lektury powinienem odczuwać nieco strachu związanego z trudnym położeniem bohaterów. Kilkukrotnie faktycznie tak się stało, ale najczęściej byłem po prostu biernym obserwatorem, a nie uczestnikiem wydarzeń. Czytając, nie nudziłem się, co jest zasługą dobrego warsztatu autora, ale czekałem na koniec sceny. Pewnym mankamentem jest natomiast przewidywalność trudnych sytuacji, w których znajduje się Żarek. Irytują tutaj rozwiązania a'la deus ex machina. Drugą wadą jest to, że przez sporą część powieści czytelnik nie zna przyczyn obecnego stanu rzeczy. Rozumiem, że wymaga tego fabuła, ale wioska atakowana pozornie bez powodu wydaje się być motywem nieco naciąganym. Warto jednak zaznaczyć, że druga połowa powieści jest bardziej wciągająca - komplikuje się, ale nie traci na spójności. Jak to jednak w baśniach bywa, na zniszczeniu Zła się nie kończy.

Najtrudniejsze jest dla mnie podjęcie jednoznacznej decyzji o ocenie tej książki. Spodziewałem się komedii - powieści pełnej gagów. Otrzymałem zaś baśniową fantastykę osadzoną w ludowych realiach. Obawiam się jednak, że niedługo zapomnę o Złym brzegu. Polecam tę powieść osobom chcącym przeczytać trochę klasycznej fantasy, pełnej motywów z epoki dinozaurów. Patykiewiczowi natomiast chcę pogratulować całkiem niezłego debiutu i życzyć kolejnych, coraz lepszych dzieł.

Dziękuję wydawnictwu SuperNOWA za udostępnienie książki do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.0
Ocena recenzenta
4.5
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Zły brzeg
Autor: Piotr Patykiewicz
Wydawca: superNOWA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 2006
Liczba stron: 413
Oprawa: miękka
Format: 120 x 195 mm
ISBN-10: 83-7054-177-1
Cena: 27,50 zł



Czytaj również

I wrzucą was w ogień
Dlaczego upadamy?
- recenzja
Dopóki nie zgasną gwiazdy
Winter's coming
- recenzja
Infernalizacja - Piotr Patykiewicz
Podróże z Patykiewiczem
- recenzja
Jedenaście pazurów
Szczyt piramidy - Artur Baniewicz

Komentarze


~pitrix

Użytkownik niezarejestrowany
    Ok
Ocena:
0
Lubie fantasy i ta ksiązka jest ok. Dobrze i łatwo się ją czyta.
W trakcie czyatnia najbardziej obawiałem się o życie diabła ;).
27-01-2007 10:02

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.