» Artykuły » Wywiady » Wywiad z Markiem Hodderem

Wywiad z Markiem Hodderem


wersja do druku

Nieszablonowość kontrolowana

Redakcja: Bartłomiej 'baczko' Łopatka, Patryk Cichy

Wywiad z Markiem Hodderem
Rozmowa dwójki kulturoznawców, zapalonych miłośników popkultury i czujnych obserwatorów rzeczywistości miała miejsce podczas tegorocznych Dni Fantastyki we Wrocławiu. Spotkanie przy złocistym trunku w nad wyraz przyjaznej atmosferze obfitowało w cały szereg anegdot, przemyśleń i refleksji nie tylko o literaturze. Dialog płynął własnym, nieskrępowanym i twórczym prądem. Efektem tego spotkania jest wywiad, który oddaję w Wasze ręce. 

Marcin 'Edgar Allan' Waincetel: Przyznaję, że odczuwam pewne naturalne zdenerwowanie połączone z fascynacją i chęcią poznania twojej twórczości i – przede wszystkim – twojej osoby. Przechodząc do rzeczy: chciałbym rozmawiać nie tylko o literaturze, czy Twoich książkach, ponieważ rozumiem, że możesz być już zwyczajnie nieco zmęczony tym tematem.

Mark Hodder: Nie mam nic przeciwko rozmowie na te tematy. To zupełnie naturalna część mojej pracy. Poza tym jestem tutaj, ponieważ organizatorzy poprosili mnie, abym mówił także o takich rzeczach. Będę mówił o czym tylko chcesz.

W porządku. Zdawałeś sobie sprawę czy i jak wielki jest wpływ Twojej literatury na środowiska fanowskie? Jak sobie radzisz z narastającą popularnością?

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Musisz wziąć pod uwagę, że większość autorów potrzebuje popularności, żeby zarabiać pieniądze. Co więcej, dla większości powieściopisarzy książki nie stanowią wystarczającego źródła dochodu, dlatego mają zazwyczaj drugą pracę. Jestem więc naprawdę dużym szczęściarzem, ponieważ moja pierwsza powieść zdobyła mi tylu fanów, że nie musiałem wykonywać żadnej dodatkowej pracy oprócz pisania.

Ale czy nie pracujesz obecnie także jako nauczyciel języka angielskiego?

Nie, przestałem. Jak tylko moja powieść została opublikowana, przestałem pracować jako nauczyciel. Dla mnie, posiadanie czytelników i bycie popularnym jest najlepszą rzeczą na świecie. To fantastyczne. I dziwne. Sądzę, że ludzie, którzy zajmują się pisarstwem, nie są z natury zbyt towarzyscy. Wiesz, jeśli chcesz coś osiągnąć jako pisarz, musisz bardziej chcieć siedzieć i pisać niż integrować się z ludźmi.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Kiedy więc robisz coś takiego jak ja – jeździsz na konwenty i spotykasz ludzi, którzy interesują się Twoimi książkami i są także zainteresowani Twoją osobą – to jest to dziwne uczucie. Ponieważ ja, Mark Hodder, nie jestem kimś, kto umieszcza się w swoich książkach, one są o kimś innym, o fikcyjnych bohaterach. Jest to zatem dla mnie interesujące – dlaczego chcesz się ze mną spotkać?

Oczywiście, to prawda, mimo że może to brzmieć nieco dziwnie. Autorzy są jednak tym czynnikiem, który przyciąga czytelników do książek. Myślę, że tak jest również w Twoim przypadku. Zaznaczyłeś jednak, że nie piszesz powieści o sobie. Czy mimo to nie uwzględniłeś żadnych wątków autobiograficznych w swojej twórczości?

Elementy autobiograficzne czy chociażby pewne cechy osobowości muszą znaleźć się we własnych książkach. Jeśli chodzi o mnie, to często zdarza się, że niektóre osoby podczas czytania, jak chociażby mój ojciec czy moja dziewczyna, mówią: "Za każdym razem gdy czytam fragmenty poświęcone Swinburne'owi, myślę o Tobie", a ja odpowiadam wtedy "Co takiego? Uważasz, że jestem świrem?!" Ale wydaje mi się, że jego poczucie humoru jest dosyć zbliżone do mojego.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Może więc to są elementy autobiograficzne w książce. Mój specyficzny humor jest wyrażony przez Swinburne’a.

Zgaduję jednak, że tylko ta część jego charakteru jest dla was wspólna? Wiemy przecież, że Swinburne to wyjątkowo ekscentryczny bohater. Odczuwa przyjemność przez doznawanie fizycznego bólu, jest uzależniony od alkoholu, narkotyków...

Tak, tylko humor. Jednak moje głębsze, filozoficzne nastawienie może przejawiać się w Burtonie. Mam na myśli to, że Burton zawsze zastanawia się "Co się dzieje? Jak mogę sobie z tym poradzić? Dlaczego to mi się przytrafia?". Tę dezorientację można przypisać także mojej osobie.

Wydaje mi się, że możemy przedstawić to zatem w ten sposób: Swinburne jest jak serce, Burton jak rozum. To znakomita metoda na opowiedzenie historii – przedstawienie kontrastu i skupienie się na dwóch przeciwstawnych bohaterach. Bohaterach, których możemy odnaleźć na kartach dwóch książek (wkrótce trzeciej z trylogii). Jak jednak pamiętam, całość cyklu ma składać się nie z trzech, a z pięciu książek, czyż nie?

Całość ma mieć sześć części. W maju w Wielkiej Brytanii został opublikowany czwarty tom, natomiast w lipcu ukazał się on w Stanach. Obecnie jestem mniej więcej w połowie drogi z pisaniem numeru piątego. Tych sześć książek zostanie podzielonych na dwie trylogie. Drugi trójksiąg różni się odrobinę od pierwszego. Nie mogę powiedzieć czym – to będzie niespodzianka.

I to jest właśnie jedna z tajemnic, której nie chcemy na razie odkrywać. Przyznam, że podczas lektury twoich pierwszych dwóch książek można odnaleźć pewną analogię pomiędzy duetem Burtona i Swinburne’a, a zespołem Sherlocka Holmesa i doktora Watsona. Dwójka partnerów, unikalna więź, przyjaźń, a wszystko to w ramach historii detektywistycznych. Twórczość Arthura Conana Doyle’a doczekała się wielu filmowych adaptacji. Czy myślisz, że część twojego dorobku mogłaby się znaleźć na dużym ekranie?

Oczywiście, że mogłaby, ale musiałaby zostać uproszczona. Tak dzieje się z każdą ekranizacją. Czy chciałbym tego? Z perspektywy finansowej: tak. Ale z twórczej: nie, nie sądzę.

Interesujące, bo mimo to zostawiasz sobie otwartą furtkę. Wróćmy jednak do literatury. Jeśli mówimy o twoich książkach, na myśl przychodzi pytanie o ich klasyfikację. Mamy w nich elementy charakterystyczne dla powieści detektywistycznych, historii przygodowych i, oczywiście, dla steampunku. Jaki był twój główny pomysł na tę historię? Chciałeś pomieszać literackie gatunki? To była świadoma decyzja? Czy też od początku do końca skupiałeś się przede wszystkim na steampunku?

Gatunki zostały wymyślone przez dział marketingu, a nie przez autorów. Ja chciałem stworzyć historię, której tematem byłyby historia, podróżowanie w czasie, a także, oczywiście, przygody, więc dość naturalnie przekształciła się ona w steampunk.

Nie lubisz być zatem autorem szufladkowanym. W twoich książkach znajdziemy połączenie przygody, historii, a także elementów fikcji naukowej. Prawdziwa mieszanka wybuchowa, w której każdy odnajdzie coś dla siebie.

Zgadza się. Nie myślałem jednak w tych kategoriach. Wszystko skupiało się wokół bohaterów i sytuacji, w których chciałem ich umieścić. Od samego początku wiedziałem, że całość będzie uznawana za science fiction, ze względu na motyw podróży w czasie. Jednak z czasem fabuła stawała się coraz bardziej fantastyczna, aż stała się steampunkiem, chociaż na początku nie wiedziałem nawet czym jest steampunk. Zatem gatunki, którymi określiłeś tę opowieść, są tym co powstało podczas pisania. Nie planowałem tego jako powieści gatunkowej.

Rozumiem. Czy Burton jest popularną postacią w Wielkiej Brytanii? W Polsce mamy pewne ikoniczne postacie historyczne, takie jak Mickiewicz czy Jan III Sobieski. Jak to wygląda u was? Czy jest to postać rozpoznawalna?

Sądzę, że wielu kreatywnych ludzi wie kim on jest. A właściwie kim był. Nie wydaje mi się jednak, żeby wiedziała o nim szersza publika. Burton to postać rozpoznawalna dla ludzi, którzy mają pewne pojęcie na temat historii i się nią interesują.

Dlaczego zatem wybrałeś go na protagonistę?

Jest pewien pisarz SF, Philip José Farmer, który stworzył serię książek Świat rzeki o postaciach historycznych, które obudziły się na obcej planecie. Wszyscy bohaterowie pochodzili z różnych okresów dziejów. W pierwszych dwóch książkach z serii głównym bohaterem był Sir Richard Francis Burton. Przeczytałem to, gdy miałem około czternastu lat. Byłem tak zainteresowany tą postacią, że postanowiłem zapoznać się z biografiami Burtona. Kiedy więc musiałem postanowić z kogo uczynię głównego bohatera swoich książek, pomyślałem, że naprawdę chciałbym aby to był on. Oczywiście wiedziałem, że Philip José Farmer już to zrobił, ale nie było powodu, żebym nie mógł zrobić tego samego.

Wiem, że studiowałeś kulturoznawstwo, podobnie jak ja teraz. Kulturoznawstwo: obserwacja i poznanie ludzi, a także ich dorobku materialnego i duchowego poprzez pryzmat wielu różnorakich kontekstów – historycznego, ekonomicznego, socjologicznego. Wrocławskie kulturoznawstwo charakteryzuje się zwłaszcza tym, że za jedną z najważniejszych rzeczy wyznaczyło badanie sposobu życia ludzi według wartości. Po tym krótkim teoretycznym wstępie, chciałbym cię zapytać: w jaki sposób twoja edukacja wpłynęła na to, co zawierasz w swoich książkach? Czy jest to w ogóle widoczne?

Nie wiem czy twoje kulturoznawstwo i moje studia w Wielkiej Brytanii są tym samym. Kurs, który ukończyłem, skupia się na tym, że idee i wierzenia są przekazywane za pomocą narracji i obrazów. Dlatego sposób, w jaki umieściłem to w książkach, można powiązać z liminalnością. To opis przejścia pomiędzy jednym stanem rzeczy a drugim. To tak jak gąsienica, która ma zamienić się w motyla. W trakcie transformacji nie jest ani gąsienicą, ani motylem. Jest czymś pośrednim. Moment liminalności to, po ludzku, moment zawieszenia, przeistoczenia i nikt nie jest pewny jaki będzie jego rezultat.

Tak rozumiana liminalność jest dostrzegalna w twoich książkach. Mamy w nich przecież do czynienia z moment przejściowym, w którym technologia i rozwój zasadniczo wpływa na przemiany w życiu ludzi w połowie XIX-wiecznego Londynu. Zanim jednak do tego przejdziemy: czy możesz powiedzieć jeszcze coś o swoich studiach w Wielkiej Brytanii? Wydaje mi się, że to dosyć interesujący temat, także w kontekście twojej twórczości.

Są to studia poświęcone procesowi nabywania i zachowywania tożsamości przez kulturę i temu, jak zmienia się ona w odpowiedzi na zachodzące wydarzenia.

W takim razie można powiedzieć, że są one połączone z historią, a także z naturą człowieka.

Zgadza się. Tożsamość przejawia się zazwyczaj przez narrację i opowieść. Dla przykładu: każdy pomnik historyczny, który macie w Polsce, każdy obraz, reklama w telewizji, dzieło filmowe, każda informacja przekazywana przez media, są tworzone przez Polaków dla Polaków, zawierają w sobie ideę polskości. A wy czujecie, że to wasza tożsamość, ponieważ wszystko dookoła jest symbolicznie wam to przekazuje. A kiedy komunikujecie się z innymi, przekazujecie podobnie nacechowane informacje, wzmacniając poczucie tożsamości. Dlatego kulturoznawstwo skupia się na tych wiadomościach i rozkłada, by sprawdzić jak funkcjonują w ramach narracji.

Z jednej strony teoretyczna baza i wykształcenie naukowe, z drugiej bogata wyobraźnia, która pozwala na zrozumienie i prezentację problemów, które Cię interesują – nowoczesność, etyka czy filozofia.

Oczywiście. Ponieważ to, co powiedziałem o liminalności i transformacji, o tym w jaki sposób kultura adaptuje się do nowych warunków ekonomicznych, wydarzeń politycznych czy techniki, jest czymś stałym. Adaptacja nigdy nie ustaje.

W mojej recenzji pierwszego tomu przygód sir Richarda Burtona i Algernona Charlesa Swinburne’a pokusiłem się o interpretację tej historii jako wzajemnej zależności pomiędzy różnymi dziedzinami życia, a także tego jak ludzie adaptują się do nowych warunków życia. Wzajemny wpływ kultury i człowieka. Niektórzy z czytelników nie zgadzali się z taką recepcją twojej książki, uważając, że jest to lektura wyłącznie rozrywkowa. Jakie jest twoje zdanie na ten temat? Zgadzasz się ze mną w twierdzeniu, że możliwość takiej interpretacji, jest interesująca?

Ok, rozumiem. Przedstawię to w ten sposób: To, co nazywamy "wyłącznie rozrywkowym" jest narracją, która zaspokaja nasze oczekiwania, wzmacnia odczuwanie tego kim i czym jesteśmy. Dla przykładu, praktycznie każdy amerykański film akcji ma bohatera przeżywającego dokładnie tę samą sekwencję fabularną – on, bądź też ona, musi stawić czoła sytuacji, która narusza równowagę świata, musi prawie przegrać, aby zrozumieć i zmienić w sobie coś po to, aby wygrać. To transformacja, rozumiesz?

Ot, chociażby charakter grany przez Bruce’a Willisa – John McClane z serii filmów Szklana Pułapka. To bohater, który ma problemy w małżeństwie. Zamierza spotkać się z żoną. Jego próba pogodzenia się z nią zostaje przerwana przez wtargnięcie przestępców. McClane próbuje ratować swoją żonę, jednak w trakcie zostaje brutalnie pobity. Mimo to przezwycięża trudności, coś się w nim zmienia na skutek walki, w jakiś sposób zmienia go też w lepszego męża. Taka forma historii jest użyta w naprawdę wielu filmach – Star Wars, Blade Runner, Terminator – identyczne opowieści. To amerykańska tożsamość.


Nawet jeżeli moje powieści działają na poziomie rozrywkowym, to wciąż mają do przekazania coś na temat kultury i społeczeństwa. Tak czy inaczej, staram się w nich świadomie poruszać pewne kwestie społeczne. Zakładam, że książki działają na głębszym poziomie, który jest zauważalny, jeżeli się dokładniej przyjrzysz.

W tym momencie pomyślałem także o Kapitanie Ameryce. Komiksie, który został stworzony w trakcie II Wojny Światowej. Walki ogarnęły praktycznie cały glob. My zaś możemy dziś przyglądać się fotografiom z żołnierzami pochłoniętymi przez historie o tym superbohaterze. To właśnie amerykański patriotyzm, siła i determinacja. Urzekające i silne obrazy. To coś więcej niż rozrywka. To duch narodu. Zresztą, Jack Kirby i Joe Simon stworzyli go po to, aby pobudzić patriotyzm Amerykanów.

I to jest właśnie sekret nauki o kulturze. Patrzenie na wszystko z perspektywy kulturowej. Odkrywanie symboli. Analizowanie ich funkcji. Zauważanie w jaki sposób wzmacniany jest przekaz wiadomości, w jaki sposób kształtuje się kulturową tożsamość. Pozornie to, być może, prosta rozrywka, ale znacznie głębsza po dokładnym zbadaniu.

Dlatego w moich książkach, chcę pisać dla rozrywki, przyjemności. Chcę również stworzyć pewien komentarz dotyczący naszej rzeczywistości, tego jak żyjemy. Na przykład kwestia szalonych naukowców. W książkach tworzą oni potwory. W normalnym życiu boimy się, że jeśli oni pomyślą, że potrafią coś stworzyć, to stworzą to bez względu na potencjalne niebezpieczeństwo. Dostajemy więc genetycznie modyfikowaną żywność, nieważne czy tego chcemy, czy nie. Jemy ją, chociaż jeszcze nie jesteśmy pewni czy nie będzie to miało negatywnych skutków.

Przyjmujemy dziś wiele rzeczy za pewnik. Być może nie mamy intelektualnych narzędzi, żeby zadawać pytania – być może zaś nie jesteśmy tym zainteresowani? Czy tak wygląda dziś bezrefleksyjne ludzkie życie?

Może wszystko dzieje się za szybko, nie ma czasu na namysł. Przykładowo: kupiłem iPhone’a, najnowszy model. W ciągu roku będzie już przestarzały. Kupię więc pewnie następnego jeszcze zanim nauczę się wszystkiego o tym. Nauka jest tak szybka. Wszystko pojawia się w błyskawicznie.

W twoich książkach da się także odnaleźć uwagi bohaterów (sądzę, że zwłaszcza w przypadku Burtona, który poddaje wiele spraw pod krytyczny osąd), co do tego jak rozwija się nauka, a także jaki jest jej związek z etyką i moralnością. Tak jak powiedziałeś, wszystko dzieje się tak szybko, globalizacja, media, być może nie ma czasu na zastanowienie i refleksje o postępie.

A zmieniając temat: porozmawiajmy o Twojej popularności w Polsce. Spodziewałeś się, że masz tak wielu fanów w Polsce?

Jestem szczęśliwy i zaskoczony. Ale to fantastyczne.

Muszę dodać, że Dni Fantastyki są lokalnym, raczej małym konwentem. Warto jednak zaznaczyć, iż z roku na rok stają się większe i lepsze. Podczas imprezy miałeś okazję doświadczyć próbki tego, jak popularny stałeś się w naszym kraju.

To bardzo miłe gdy ludzie znają twoją twórczość i ją doceniają.

A czy chciałbyś coś konkretnego przekazać lub powiedzieć swoim polskim czytelnikom?

Dziękuję – to oczywiste! Jest jednak coś jeszcze. Podczas mojej podróży pociągiem z Warszawy do Wrocławia, miałem około pięciu godzin, aby pomyśleć na temat mojej wizyty w Polsce. Z okna pojazdu obserwowałem mijające krajobrazy. To oraz mój czas spędzony w Polsce zainspirowało mnie do stworzenia czegoś nowego. Czegoś bardzo interesującego. Powieści, która będzie reakcją na odczucia nabyte podczas pobytu w Polsce.

A to dopiero niespodzianka! Czy akcja będzie rozgrywać się w Polsce?

Nie, to będzie nienazwana kraina. Sądzę, że będzie można w jej atmosferze rozpoznać tę część Europy. To będzie tajemnicze miejsce. Nie wiem czy to dobry wniosek, ale czuje, że w Polsce jest wiele niespokojnych duchów. Przeszłość jest tutaj niezwykle silnie wyczuwalna.

Trafne i ciekawe spostrzeżenie. Pamiętamy czym jest przeszłość. Można powiedzieć, że poniekąd ciągle nią żyjemy. Mamy wrażenie, że jest to wyjątkowo ważne. Wszakże przeszłość kształtuje przyszłość. Nasz sposób myślenia i życia.

Jako osoba z zewnątrz, mogę zobaczyć wszystko z zupełnie nowej perspektywy, ponieważ dla was to coś powszedniego. To, co jest dla mnie interesujące, to atmosfera panująca w Polsce. Ta wyjątkowa aura, żyjąca pamięć przeszłości. Muszę przyznać, że to mnie urzekło.

Ciekawość świata, poznanie go, jest jedną z cech charakterystycznych dla nauk o kulturze.

Tak, chociaż to nie tylko kwestia intelektualna, ale i doświadczenie duchowe.

Muszę przyznać, że bardzo interesuje mnie popularność literatury steampunkowej. Wiem, że jest ona rozpowszechniona w Wielkiej Brytanii. A jak wygląda sytuacja w Hiszpanii?

W Wielkiej Brytanii jest bardzo popularna. Nie można tego powiedzieć o Hiszpanii. Tam ten podgatunek dopiero zaczyna się przyjmować.

Podobnie w Polsce. Oczywiście, istnieją polscy pisarze, którzy podejmują pewne nieśmiałe próby, nie ma ich jednak zbyt wielu. Nie mamy tradycji pisania takich historii. A szkoda. Gdzie – oprócz braku tradycji – dostrzegasz problem w słabości tej literatury na naszym rodzimym poletku?

Być może to kwestia geografii? Steampunk znajduje się w brytyjskiej świadomości. Bazuje on na historii Imperium Brytyjskiego. Widzisz, mamy tu bardzo interesujący kontrast pomiędzy epoką wiktoriańską, a tym, co dzieje się obecnie. Weźmy dowolne urządzenie z tamtych czasów. Para. Ludzie mogą zobaczyć jak działa maszyna. Jeśli chcesz wrócić do domu i coś zrekonstruować – prawdopodobnie uda Ci się to zrobić. Ludzie mogli zobaczyć jak działały różne rzeczy. Wszystko było widzialne. Wiedziałeś także, że bogaci są bogaci, a biedni to biedni. Każdy miał swoją pozycję w społeczeństwie. To nie było zbyt sprawiedliwe, ale przynajmniej stabilne. A dzisiaj? Nastąpiło tak wiele zmian. Kupujemy iPhone’a i nie rozumiemy jak on dokładnie działa. Chodzi mi o to, że w Wielkiej Brytanii mieliśmy imperium w którym wszystko było ustalone, zaakceptowane, a zmiany nie były pochwalane. Dzisiaj nie mamy imperium, nic nie jest stałe, wszystko jest kwestionowane, a zmiany zachodzą czy tego chcemy, czy nie.

Mamy technologie, których używamy na co dzień, ale niekoniecznie znamy zasady ich funkcjonowania.

Dokładnie. Tak samo ze społeczeństwem. Niegdyś byliśmy rządzeni przez arystokrację. Rozumieliśmy ich. Wiedzieliśmy, że oni są "lepsi” od nas (nieprawda, ale akceptowalne kłamstwo). Teraz jesteśmy kierowani przez ludzi bez charakteru, bez jasnego pochodzenia. Co więcej, ci ludzie nie są prawdziwymi liderami, ponieważ za nimi najprawdopodobniej stoją niekontrolowane korporacje, które panują nad światową ekonomią. Czyli, w pewnym sensie, wszystko jest ukryte. Niewidoczne. Prawdziwy świat jest ukryty, podobnie jak prawdziwa siła, tak jak niezrozumiała technologia. Steampunk jest więc dzisiaj tak popularny, ponieważ symbolizuje to, co straciliśmy i kontrastuje z tym, co się dzieje teraz.

Zaczęliśmy trochę filozofować, ale chciałbym wrócić do twojej osoby. Opowiedz mi nieco dokładniej jak wygląda właściwie proces twórczy, sama praca nad tekstem.

Myślę, że jedna z najważniejszych rzeczy kiedy jesteś autorem to to, żeby uświadomić sobie, że pisanie powieści jest ciężką pracą – poświęcenie dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, po to, aby napisać powieść. Mam nadzieję, że ludzie odczuwają to poświęcenie i pasję w momencie lektury książki. Mam również nadzieję, że widzą to w narracji, w opisach świata, w historiach, w których poruszają się bohaterowie. Wydaje mi się, że Polacy mają sporo pasji i ciekawości świata w sobie. Być może nie jest to wyrażone w ten sam sposób, jak na przykład w Hiszpanii. Możliwe, że działa to na głębszym poziomie. Sądzę, że dalsze poziomy moich powieści są lepiej rozumiane przez polskich czytelników. Wydaje mi się, że podzielacie moją fascynację czasem, dlatego że wasza historia jest tak trudna. Bardzo emocjonalna. Na którą czasem trudno jest patrzeć, wiąże się z trudnymi przeżyciami.

Oczywiście. Dzięki temu jest też ona nie tylko tak bolesna, ale również tak intrygująca. Znajdujemy zatem w sobie sporo wspólnych cech, także na poziomie międzynarodowym.

Moja seria o Burtonie i Swinburnie dotyczy natury historii, czasu, zmieniania przyszłości i przeszłości, indywidualności. Te tematy fascynują mnie, podobnie jak – mam takie wrażenie – interesują Polaków. Idea, wedle której konsekwencje twojego działania będą nieprzewidziane i mogą zmienić historię.

To tak jak w przypadku bohatera, którego znamy pod nazwą Skaczącego Jacka – po części mityczna, po części prawdziwa, zakorzeniona w folklorze i historii postać – naznaczona podobnym piętnem swoich nieprzemyślanych decyzji.

Dokładnie. W moich książkach, jedyną rzeczą jakiej tak naprawdę chciał, był powrót do żony. Ale wszystkie jego działania całkowicie zmieniają historię. Uważam, że przyszłość zależy od każdego z nas. Każdy z nas może zmienić bieg historii.

Mark Hodder

Dziennikarz BBC, redaktor, twórca witryn internetowych i nauczyciel języka angielskiego. Z wykształcenia kulturoznawca. Kiedyś mieszkający w pochmurnym Londynie, obecnie żyje i tworzy w Walencji.

Za swoją debiutancką powieść, Dziwną sprawę skaczącego Jacka, otrzymał prestiżową nagrodę imienia Philipa K. Dicka. 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Dziwna sprawa skaczącego Jacka - Mark Hodder
Steampunkowa historia alternatywna
- recenzja
Dziwna sprawa Skaczącego Jacka – Mark Hodder
(Nie)prawdziwa historia XIX-wiecznego Londynu
- recenzja
Zdumiewająca sprawa Nakręcanego Człowieka - Mark Hodder
Genialnie nakręcony steampunk
- recenzja
Zdumiewająca sprawa Nakręcanego Człowieka
Wybuchowy koktajl z historii
- recenzja
Wyprawa w góry księżycowe
Steampunk ponadczasowy. Przygodo trwaj!
- recenzja

Komentarze


Anioł Gniewu
   
Ocena:
+1

Hodder, Hodder, Hodor! :)

16-09-2013 00:47
   
Ocena:
0

Też przeczytałem hodorem

16-09-2013 13:20

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.