» Recenzje » Wydziedziczeni – Ursula Le Guin

Wydziedziczeni – Ursula Le Guin

Wydziedziczeni – Ursula Le Guin
Tanie reedycje klasyków gatunku to inicjatywa, która często zasługuje na uwagę. Tym razem wydawnictwo Książnica, znane z publikacji kieszonkowych, pokusiło się o ponowny druk Wydziedziczonych Ursuli Le Guin z 1974 roku. Książka jest szóstą częścią cyklu Ekumena, znanego też jako Hain, i jak informuje wydawca, została uhonorowana Hugo i Nebulą.

Fabuła książki jest dość prosta – śledzimy życie naukowca, Szeveka, pracującego nad uniwersalną teorią czasu, na przyjęcie której świat jeszcze nie dojrzał. Umożliwiałaby ona kontaktowanie się i podróżowanie w czasie rzeczywistym pomiędzy galaktykami. Jak na ironię jednak, ojczysta planeta – a właściwie księżyc – Szeveka, Anarres, osiedlona jest przez rewolucjonistów stawiających na pierwszym planie samowystarczalność, co wepchnęło ich na drogę izolacjonizmu. Najbliższa planeta, bogata Urras, z której wywodzą się przodkowie Szeveka, jest bardzo entuzjastycznie nastawiona na przyjęcie teorii księżycowego naukowca, ale ich głównym celem jest wykorzystanie jej do celów stricte militarnych. Szevek, będący z racji wychowania i wyznawanych ideałów pacyfistą, jest przeciwny takiemu wykorzystaniu swojej teorii, ale przyjmuje katedrę na urrańskiej uczelni i gra na zwłokę starając się nie tyle dopracować swoją teorię, co pomysł na ujawnienie jej światu.

Jedną z największych zalet powieści są kreacje bohaterów. Le Guin mistrzowsko kreśli obraz geniusza, który musi pogodzić się z poczuciem osamotnienia w swoich wyborach. Również postaci drugoplanowe zasługują na wielką uwagę, szczególnie Takver, towarzyszka życia Szeveka, oraz jego przyjaciel Bedap. Zresztą, żaden z bohaterów Wydziedziczonych nie został potraktowany po macoszemu. Le Guin równie umiejętnie ukazuje postaci czterolatek, nastoletnich geniuszy, jak i posiadaczy ziemskich w podeszłym wieku. Dzięki świetnie zarysowanym postaciom, autorce udało się wprowadzić do książki bardzo głębokie przemyślenia dotyczące podstawowych pojęć – wolności, miłości, przyjaźni a także stosunku do władzy, poczuciu własności i pozostawaniu w zgodzie z samym sobą.

Narracja w powieści jest dość niespieszna. Nie jest to co prawda tempo znane chociażby z Wracać wciąż do domu, ale ponieważ rozdziały dotyczące pobytu Szeveka na Urras z jego życiem na ojczystym księżycu przeplatają się, w rezultacie opowieść wydaje się nieco dłuższa niż w rzeczywistości. Być może było to nawet celowe – w końcu Le Guin pisze o genialnym temporaliście (sic!).

Wspomniałam już, że dzięki świetnym kreacjom bohaterów autorka umiejętnie porusza na kartach powieści ważkie kwestie socjologiczne. Warto zauważyć, że jest to jedna z książek, w których Le Guin manifestuje swoje zaangażowanie społeczne. Pojawia się kwestia społeczeństwa anarchistycznego (Anarres) oraz problemów związanych z dystrybucją przywilejów oraz pozorną samorządnością, które prowadzą tylko do biurokracji. Ze spraw społecznych autorka dość dogłębnie analizuje miłość i partnerstwo oraz stosunek do cielesności i rodzicielstwa, a szczególnie uderzającym pomysłem, jaki wykorzystuje jest marksistowskie wychowanie dzieci w warunkach niesprzyjających emocjonalnemu zacieśnieniu więzi z rodzicami. Z drugiej strony autorka przeciwstawia rewolucyjnemu Anarres "zgniłe" społeczeństwo Urras, gdzie dobra mogą być zagarniane, dziedziczone i spieniężane, przy czym "dobrem" tym może być wszystko, począwszy od ziemi, domu, ciała a skończywszy na własności intelektualnej. Jednak dzięki warsztatowi autorki książkę tę także dziś czyta się świetnie, mimo ewidentnie marksistowskich elementów.

Dla lingwistów i filologów miłym akcentem będzie z pewnością fakt, że autorka skorzystała w Wydziedziczonych z hipotezy Sapira – Whorfa, zakładającej zależność między językiem a sposobem postrzegania rzeczywistości. Dla ludzi związanych z psychologią znany powinien wydać się eksperyment z więzieniem.

Podsumowując – dla tych wszystkich, którzy zaczynają czytać s-f, dla tych, którym Wydziedziczeni przeszli w pierwszym wydaniu koło nosa i tych, którzy czytali to wcześniej – warto. Można to także potraktować jako pozycję obowiązkową, w którą powinno się wyposażyć dla samej zasady, bo jest to książka na tyle wartościowa, że powinno się ją trzymać na półce dla przyszłych pokoleń czytelników.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
10.0
Ocena recenzenta
7.36
Ocena użytkowników
Średnia z 7 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Wydziedziczeni (The Dispossessed)
Cykl: Hain
Autor: Ursula K. Le Guin
Wydawca: Książnica
Miejsce wydania: Katowice
Data wydania: 12 lipca 2007
Liczba stron: 450
Oprawa: miękka
Format: 110 x 175 mm
ISBN-13: 978-83-250-0138-4
Cena: 11,90 zł



Czytaj również

Komentarze


Mandos
   
Ocena:
0
W pierwszym akapicie brakuje jakiejś dodatkowej informacji o cyklu "Ekumena". Drugi wydaje mi się za szczegółowy, a tym samym za długi. Na całe szczęście reszte tekstu dobrze się czyta.

Dla ludzi związanych z psychologią znany powinien wydać się eksperyment z więzieniem.
Ta myśl wydaje mi się oderwana.

Fajnie że wydawana jest klasyka i to z tego co widzę w bardzo przystępnej cenie. Czas poszukać w księgarniach.
28-08-2008 14:29
~AndrzejB

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Najbliższa planeta, bogata Urras, z której wywodzą się potomkowie Szeveka"
- Jego potomkowie, ale on już nie? Hmm. Może jednak "przodkowie"?

A co do książki - jutro idę do księgarni.
28-08-2008 19:22
teaver
   
Ocena:
0
Dzięki za uwagę, Andrzeju.

Co do samego cyklu - stwierdziłam, ze nie ma sensu opisywać go, bo informacje można bez problemu znaleźć w Wikipedii. :P Stay smart!
01-09-2008 13:30
Mandos
   
Ocena:
0
Co do samego cyklu - stwierdziłam, ze nie ma sensu opisywać go, bo informacje można bez problemu znaleźć w Wikipedii. :P Stay smart!

Recenzji właściwie też nie warto czytać bo można się zapytać znajomych albo na forum :P.

A tak na serio, informacja (chociaż szczątkowa) jest potrzebna chociażby po to aby się zorientować czy jest to "samodzielna" książka którą można przeczytać bez x tomów wcześniejszych.
01-09-2008 16:12
teaver
   
Ocena:
0
Mandos, szczerze mówiąc nie znam ani jednej książki Le Guin, której nie dałoby się czytać jako samodzielnej książki. Oczywiście, że nie musisz czytać dziesięcioksiągu, żeby zrozumieć o co w niej chodzi. :D Smacznego.
08-09-2008 13:19

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.