» Recenzje » Wichry archipelagu - Bradley P. Beaulieu

Wichry archipelagu - Bradley P. Beaulieu


wersja do druku

Starcie żywiołów

Redakcja: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Wichry archipelagu - Bradley P. Beaulieu
Nie wiedzieć czemu, zdecydowana większość fantasy trzyma się utartych schematów pod względem kreacji świata, osadzając fabułę w realiach średniowiecza, ewentualnie wczesnego renesansu. Znalezienie dzieła wyłamującego się z tej kliszy może być nieco problematyczne, ale z pomocą przychodzi tu najnowsza książka wydana w Serii Nowej FantastykiWichry archipelagu Bradleya P. Beaulieu, która zachęca do lektury przede wszystkim niecodziennym i intrygującym klimatem.

Pośród niegościnnych mórz leży Kałakowo, górzysty archipelag siedmiu wysp rządzonych przez szlacheckie rody. Kraina ta jest centrum światowego handlu, do którego wciąż przybywają tłumy kupców na powietrznych statkach. Niewiele jednak brakuje do wybuchu konfliktu pomiędzy mieszkańcami wysp a fanatycznymi Maharratami, którzy od wieków marzą o zemście na całej rasie Lądowców. Sytuację dodatkowo zaognia seria zamachów na prominentne osobistości wśród arystokracji, dokonanych przy pomocy hezanów, duchów-żywiołaków. Wystarczy jeszcze dodać, że nasilają się ataki Wyniszczenia, zarazy, która od dziesięcioleci zmniejsza populację wysp, aby zyskać pewność, że sytuacja Kałakowa nie jest wesoła, a bohaterowie powieści żyją w ciekawych czasach.

Najbardziej charakterystycznym elementem Wichrów... jest właśnie świat przedstawiony. Kultura Kałakowa została oparta na carskiej Rosji – tym samym bohaterowie noszący imiona takie jak Atiana, Grigorij czy Iszkina używają rosyjskich wtrąceń w dialogach, na przykład da i niet. Technologia stoi na nieco wyższym poziomie niż w większości fantasy, więc nie ma miejsca na miecze – w hurtowych ilościach występują za to strielcy uzbrojeni w muszkiety. Z kolei Maharraci wzorowani są na nacjach arabskich, z tą różnicą, że wierzą w reinkarnację, jak Hindusi. Można też znaleźć inne interesujące pomysły w kreacji świata, nawet jeśli nie są całkiem oryginalne – między wyspami kursują statki powietrzne, a arystokracja nosi kamienie duszy, w których odbija się esencja i wspomnienia posiadacza. Na wzmiankę zasługuje też przedstawiona w książce magia, objawiająca się na dwa sposoby: wiązanie się z hezanami, duchami żywiołów, które użyczają zainteresowanemu swych zdolności, a także zanurzanie się w eterze, umożliwiające między innymi komunikację na odległość. Tego typu drobne odstępstwa od obowiązującej w gatunku normy sprawiają, że wykreowane przez Beaulieu uniwersum jest wyjątkowo odświeżające i choćby z tego powodu warto zatopić się w lekturze.

Historia przez pierwszą połowę książki jest naprawdę interesująca: intrygi polityczne, narastające napięcie między dwoma nienawidzącymi się narodami, zaaranżowane przez rodziny małżeństwa, trójkąt miłosny, poszukiwanie lekarstwa na bezlitosną chorobę, tajemniczy chłopiec o niezwykłych umiejętnościach – wątków jest sporo i każdy znajdzie coś interesującego. Problem w tym, że autor lubuje się w niedopowiedzeniach, przez co niektóre elementy opowieści mogą wydawać się niezrozumiałe podczas pierwszej lektury. Pewne bardzo intrygujące postaci i elementy świata zostały też ledwie muśnięte przez pisarza, pozostaje więc nadzieja, że powróci do nich w następnych częściach. Scen akcji jest dużo – nawet za dużo. O ile na początku nie przeszkadzają, to później już tylko irytują, zwłaszcza, że zostały opisane w bardzo chaotyczny sposób.

Fabula koncentruje się na trojgu postaci: Nikandrze, chorującym na Wyniszczenie arystokracie, jego narzeczonej Atianie, i Maharrackiej kochance Rehadzie. Najwięcej miejsca poświęcono Nikandorwi, ale paradoksalnie ma najmniej sprecyzowany charakter z tej trójki – Atiana i Rehada są ciekawsze, a ich dylematy bardziej absorbują czytelnika. Protagoniści są nieźle opisani, nie drażnią zachowaniem, łatwo rozumie się ich motywacje, ale ciężko w nich znaleźć coś wyjątkowego, co pozwoli zachować ich w pamięci na kilka lat po zakończeniu lektury. Niestety, z powodu wspomnianego wcześniej wypchania powieści akcją, cała reszta bohaterów pozostała nieco niedookreślona – zazwyczaj posiadają tylko jedną, dwie definiujące ich cechy charakteru.

Wichry archipelagu zapewniają czytelnikowi podróż do nowego, ekscytującego świata, z elementami rzadko spotykanymi w fantasy i interesującym klimatem z rosyjskimi naleciałościami. Szkoda tylko, że autorowi nie poszło równie dobrze z kreacją postaci i narracją – intrygująca fabuła po pewnym czasie zostaje przyćmiona przez zbyt wiele scen bitewnych oraz zbyt szybkie tempo wydarzeń, podczas gdy aż prosi się o przystopowanie na moment i szersze opisanie pewnych wątków. Powieść jest warta kupna, nawet pomimo wad – po prostu efekt końcowy jest dobry, a nie bardzo dobry, jak się początkowo zapowiadało.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
7.4
Ocena użytkowników
Średnia z 5 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Wichry archipelagu
Autor: Bradley P. Beaulieu
Tłumaczenie: Marek Pawelec
Wydawca: Prószyński i S-ka
Data wydania: 20 września 2011
Liczba stron: 640
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Seria Nowej Fantastyki
ISBN-13: 978-83-7648-918-6
Cena: 42 zł



Czytaj również

Dzieci demonów - J.M. McDermott
Półdemon jaki jest – każdy widzi?
- recenzja
Dzieci demonów
Fragment 1 rozdziału
Magia krwi - Anthony Huso
Mariaż dark fantasy, new weird i steampunku
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.