» Recenzje » Upadek smoka - Peter F. Hamilton

Upadek smoka - Peter F. Hamilton

Upadek smoka - Peter F. Hamilton
Siłą prozy Petera F. Hamiltona jest rzemieślnicza solidność. Miłośnicy jego twórczości zdają sobie sprawę z tego, że nowe książki pisarza raczej nie zaskoczą szczególnie oryginalnymi pomysłami. Spodziewają się za to kilku godzin porządnej rozrywki. Czy Upadek smoka to kolejna przyjemna, dynamiczna powieść? I tak, i nie – lektura pozostawia czytelnika z wyjątkowo ambiwalentnymi wrażeniami.

________________________


Lawrence Newton jest jednym z szarych żołnierzy korporacji Zantiu-Braun. Zatrudniał się jako dzieciak, któremu śniło się kolonizowanie nowych planet. Życie szybko zweryfikowało jego plany – okazało się, że próby terraformowania kolejnych globów są zupełnie nieopłacalne, a globalne konsorcja starają się odzyskać wcześniej zainwestowane pieniądze. W ramach jednej ze swoich misji Newton razem z całym oddziałem wyrusza na Thallspring. Okazuje się, że mieszkańcy planety wcale nie mają zamiaru dobrowolnie pozbyć się dorobku całego życia. To nie byłoby najmniejszą przeszkodą dla wojowników ZB, gdyby nie fakt, że tubylców wspiera tajemniczy sprzymierzeniec, dysponujący najnowocześniejszą technologią, której nie znają nawet korporacyjni naukowcy.

Hamiltona zwykle bezrefleksyjnie klasyfikuje się jako twórcę space opery. Jednakże każdy, kto miał do czynienia z większą liczbą jego tekstów, musi przyznać, że synkretyzm jest jedną z najbardziej charakterystycznych cech prozy autora. Nie inaczej sprawa ma się w Upadku smoka: elementy typowe dla militarnego science fiction odgrywają w tekście ogromną rolę, ale bez trudu można dostrzec także wpływy fantastyki socjologicznej i ekologicznej, romansu młodzieżowego oraz powieści szpiegowskiej, a nawet fantasy. Problem w tym, że w przeciwieństwie do świetnejWspólnoty Międzyukładowej, tutaj pisarzowi nie udało się stworzyć spójnej, logicznej całości. O ile wątki walczących z bezlitosnym kapitalizmem mieszkańców Thallspring, czy sprzeciwiających się globalizacji oraz terraformowaniu regresjonistów jak ulał pasują do świata przedstawionego, to już historia miłości Lawrence’a i Roselyn zupełnie burzy całą harmonię. Celem banalnej opowieści o uzależnionym od interaktywnych mediów chłopaku, którego z nałogu wyciąga piękna dziewczyna, najprawdopodobniej jest pogłębienie rysu psychologicznego Newtona. Niestety, niezbyt dobrze wypełnia to zadanie, a jeśli dodać do tego topornie opisane, ocierające się o pornografię sceny seksu, otrzyma się obraz wątku zupełnie nieprzemyślanego: schematycznego i odstręczającego jednocześnie.

Rozdziały poświęcone młodości oraz wcześniejszym doświadczeniom Newtona stanowią niemal połowę całego Upadku smoka – i naprawdę nie dodają mu uroku. Potrafią skutecznie zabić przyjemność, która płynie z rdzenia opowieści, choć ten jest dużo, dużo lepszy. Historia skazanych na nierówną walkę korporacyjnych żołnierzy, szarpanych wątpliwościami i niepewnych własnej lojalności, potrafi zaintrygować. Szczególnie, kiedy Hamilton wspina się na wyżyny swego talentu serwując czytelnikom wątek w klimacie Paragrafu 22 w cyberpunkowej, ostrej polewie, czy opisując wielokrotnie wspominane w tekście wydarzenia z Santa Chico. Szkoda tylko, że brakuje mu konsekwencji: pod koniec, kiedy napięcie osiąga zdecydowanie najwyższy pułap, pisarz serwuje czytelnikowi tak potężny zwrot akcji, że ten czuje się totalnie zdezorientowany. Nagle wszystko zaczyna się od początku. I choć tempo wydarzeń znowu wzrasta, to nie sposób pozbyć się wrażenia, że główna tajemnica wprowadzona jest do Upadku smoka nieco na siłę. Pochwalić trzeba natomiast sam epilog: lekko ckliwy i efekciarski, ale niejednoznaczny i interesujący.

W ostatecznym rozrachunku nie można zapomnieć o tym, że autorem powieści jest Peter Hamilton. Wiąże się to z pewną konsekwencją, której nie sposób pominąć: Upadek smoka jest świetnie napisany. Jeśli nie brać pod uwagę naprawdę nieudanych scen seksu, nie można się do niczego przyczepić. Pisarz doskonale panuje nad tempem akcji i świetnie radzi sobie z charakterystycznym językiem młodych żołnierzy. Opisy potyczek są dynamiczne i plastyczne, a walki na Santa Chico to prawdziwy majstersztyk.

Upadek smoka nieco rozczarowuje. Peter F. Hamilton przyzwyczaił czytelników do tego, że z mistrzowskim wyczuciem dobiera elementy swoich powieści i łączy je w wyjątkową całość. Tym razem zmysł odrobinę zawiódł, przez co odbiorca otrzymuje produkt finalny z pewnymi bolesnymi defektami.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.0
Ocena recenzenta
8.75
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Upadek smoka (Fallen Dragon)
Autor: Peter F. Hamilton
Wydawca: Zysk i S-ka
Data wydania: 8 października 2012
Liczba stron: 844
Oprawa: miękka
Format: 140x205 mm
ISBN-13: 978-83-7506-719-4
Cena: 39,90 zł



Czytaj również

Pustka: Ewolucja
Finał bez przytupu
- recenzja
Pustka: Czas
Zwrot inwestycji?
- recenzja
Pustka: Sny
Przeciągnięty prolog
- recenzja
Otchłań bez snów
Steampunk w świecie telepatów
Pustka: Czas - Peter F. Hamilton
Powieść intrygą stojąca
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.