» Artykuły » Felietony » Uczta Wyobraźni – Fantastyka na Nowy Wiek

Uczta Wyobraźni – Fantastyka na Nowy Wiek


wersja do druku
Redakcja: Piotr Stankiewicz

Uczta Wyobraźni – Fantastyka na Nowy Wiek
Artykuł ten oraz wywiad z Andrzejem Miszkurką ukazał się także w czwartym numerze Literadaru.

Na forach internetowych, zlotach miłośników czy choćby w audycjach radiowych spotkać się można z opiniami, że w Polsce trudno o ambitną, satysfakcjonującą literaturę fantastyczną ze względu na to, iż naszym kraju ukazują się głównie książki lekkie, niewymagające czy nawet "chłamowate". Opinia ta wydaje się być fałszywą i wydaną na podstawie popularności tak zwanego paranormal romance oraz masowego wydawania, czy wręcz "fabrycznej" produkcji książek przez niektóre rodzime przedsiębiorstwa. Natomiast jej całkowitym zaprzeczeniem jest cykl Uczta Wyobraźni, który ukazuje się nakładem wydawnictwa MAG.

Został on zapoczątkowany w 2006 roku powieścią Wieki światła Iana R. MacLeoda, do dzisiaj ukazało się w nim osiemnaście pozycji. Założeniem Uczty Wyobraźni jest prezentowanie polskiemu czytelnikowi najlepszych i najciekawszych propozycji z dziedziny światowej fantastyki oraz promowanie najnowszych trendów tego gatunku. To utwory różnorodne: science fiction, która jest dużo bardziej science niż fiction; biopunk, który w wizji przyszłości kładzie spory nacisk na zagadnienia ekologiczne; new weird wykraczający poza sztywne ramy gatunków, będący syntezą wielu konwencji czy steampunk przedstawiający świat XIX wieku, w którym postęp zatrzymał się na odkryciu maszyny parowej. MAG wprowadza do Polski rzeczy nowe oraz nieznane, rozszerzając nasze upodobania – rzadka inicjatywa na naszym rynku fantastyki, by wydawać tytuły tak nietypowe oraz niszowe. O tym co znajdzie się w serii decyduje jej główny pomysłodawca oraz redaktor – Andrzej Miszkurka. W wielu przypadkach ukazanie się danej pozycji w Polsce ma miejsce bardzo szybko po światowej premierze (często po minimalnym czasie potrzebnym na tłumaczenie oraz redakcję), co także stanowi ewenement na krajowym rynku fantastyki – to druga polska seria (obok Kroków w nieznane) próbująca nadążyć za światowymi trendami w celu zaszczepienia ich u nas oraz pokazania co obecnie jest modne i dobre na Zachodzie, czym zachwycają się tamtejsi czytelnicy. Zwieńczeniem tej tendencji jest wydanie Nakręcanej dziewczyny/Pompy numer sześć (książka otrzymała wszystkie najważniejsze nagrody fantastyczne: Hugo, Locusa i Nebulę) Paolo Bacigalupiego w kilka miesięcy po ich ukazaniu się w oryginale – takie tempo może budzić podziw. Autor ten został obwołany największym objawieniem fantastyki w XXI wieku. Jego twórczość to powrót w znakomitym stylu do podstawowych założeń naukowej odmiany tego gatunku – profetyzmu.

Zaskoczenie budzi konsekwentna strategia marketingowa tej serii. Książki są szyte, z twardymi okładkami, zdobione gustownymi ilustracjami, a ich cena oscyluje w granicach czterdziestu złotych, a to dość rzadka praktyka. Mniej więcej tyle trzeba zapłacić za kolejny tom wampirzego romansu w miękkiej oprawie.

Choć utwory wchodzące w skład tej serii są bardzo różnorodne to posiadają co najmniej jedną wspólną cechę – odbiegając od kanonów, próbują je definiować na nowo. Różnorodność serii to jedna z jej głównych zalet: każdy z twórców próbuje oczarować czytelnika w inny sposób. Hal Duncan tworzy multiiwersum, nawiązuje do mitów, porzucając tradycyjną formę narracji oraz podział na fantasy i science fiction, z kolei K. J. Bishop tworzy prozę oniryczną, abstrakcyjną, pełną metafor, intryg i cynizmu. Bruce Sterling wprowadza czytelnika w świat steampunku, ukazując alternatywną historię rozwoju myśli technicznej i ludzkości. Natomiast Peter Watts i Charles Stross to przedstawiciele hard science fiction, ale całkowicie różniący się podejściem – gdy pierwszy skupia się na posthumanizmie i kondycji człowieka, opisując np. pierwszy kontakt z obcymi, ten drugi tworzy literaturę naprawdę trudną, ciężką, której zdecydowanie bliżej do artykułu popularnonaukowego niż książki rozrywkowej. M. John Harrison jest prekursorem new weird. Ian R. MacLeod prezentuje alternatywną wizję Anglii epoki wiktoriańskiej z eterem jako surowcem i przenosi na grunt brytyjski realia Wojny Secesyjnej. Zupełnie odmienną jest proza Catherynne M. Valente, która zabiera czytelników w baśniowe podróże, oczarowując językiem i szokując wizjami; inne rodzaje powieści proponuje także Ian McDonald, przekazujący w swojej prozie fascynację kulturą Wschodu i jej tradycjami, wymieszaną z dobrym science fiction oraz Jeff VanderMeer, którego surrealistyczna twórczość wielu zachwyca oraz równie wielu zniechęca. W Uczcie Wyobraźni znalazło się także miejsce dla Jeffreya Thomasa i jego new weirdowskiej wizji piekła, przedstawionej surowym językiem. I wreszcie Paolo Bacigalupi, pionier biopunku oraz pesymistyczny wizjoner prezentujący przerażającą przyszłość ludzkości. To szeroki przekrój nowych kierunków i styli w literaturze fantastycznej – naprawdę mocna fantastyka naukowa, oniryczne opowieści, mistrzowskie stylizacje oraz niesamowicie złożone, często abstrakcyjne utwory.

Niektóre dzieła z tej serii bardzo daleko odbiegają od przyzwyczajeń czytelniczych, są tak trudne w lekturze, że potrafią zniechęcać – przykładem niech będzie Viriconium. Ponadto nawet te pozornie łatwiejsze (Palimpsest, Shriek: posłowie) pozostają trudne z powodu języka, misternie tworzonych wizji, czy sugestywnych obrazów. To proza wymagająca skupienia oraz intelektualnego wysiłku od czytelnika, z którym autorzy w wielu miejscach prowadzą subtelne gry. Wyzwaniem może okazać się próba zmiany sposobu odbioru lektury. Podczas gdy przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że pisarz skupia się na bohaterach oraz mniej lub bardziej zaznaczonych wątkach fabularnych, w Uczcie Wyobraźni ten porządek nierzadko zostaje zaburzony, gdyż twórcy porzucają standardową budowę powieści choćby na poziomie prowadzenia fabuły.

Nie można natomiast znaleźć w tym cyklu klasycznego fantasy ze smokami, elfami oraz magią, choć niektóre książki (Viriconium, powieści Catherynne M. Valente) posiadają elementy tego gatunku. To oczywiście skutek założeń samej serii, ale świadczy to także o obecnej kondycji fantasy na świecie – gatunek ten coraz rzadziej wychodzi poza pewien utarty schemat i coraz rzadziej ma czytelnikowi coś nowego do zaoferowania, bo większość to mniej lub bardziej udane kalki pomysłów legendarnych twórców (na przykład Ursuli K. le Guin, Tolkiena, Zelaznego). Jednak można w Uczcie Wyobraźni znaleźć teksty łatwiejsze, bardziej przyjazne dla mniej wyrobionego czytelnika. Należy do nich z pewnością Ślepowidzenie Petera Wattsa, które pomimo przynależności do hard science fiction i sporej ilości naukowego słownictwa, cechuje się klarownością oraz typową dla standardowej powieści strukturą fabularną. Można także wskazać dwa tomy Opowieści sieroty wspominanej już Catherynne M. Valente, których budowa przywodzi na myśli Baśnie tysiąca i jednej nocy, a ich zawartość inspirowana jest rozmaitymi mitologiami. Do najważniejszych utworów w serii można z pewnością zaliczyć Nakręcaną dziewczynę/Pompę numer sześć Paolo Bacigalupiego, ze względu na jej przynależność do absolutnego światowego topu fantastyki oraz szybkość z jaką została wydana w Polsce – to wyjątkowe dzieło, uznane za jedną z najlepszych książek pierwszej dekady XXI wieku. Wyróżnić można także teksty Hala Duncana oraz Viriconium M. Johna Harrisona, które stanowią jedne z pierwszych tekstów new weird w naszym kraju – łamią ramy gatunkowe i ukazują nowe perspektywy literackie.

Trudno wskazać pozycję, od której należałoby rozpocząć znajomość z Ucztą Wyobraźni, każda z nich to coś zupełnie odmiennego – dlatego wszystko zależy od osobistych preferencji czytelnika. Na pewno zadowoleni będą Ci czytelnicy, nie tylko z grona fanów fantastyki, którzy szukają w literaturze czegoś nowego, którzy mają dość kolejnych prostych oraz sztampowych historii. Dzięki wysokiemu poziomowi literackiemu oraz brawurowym wizjom usatysfakcjonowani mogą okazać się także czytelnicy tzw. głównego nurtu, szukający dobrej oraz wymagającej lektury. Z tych samych powodów cykl ten z pewnością nie jest przeznaczony dla ludzi preferujących prostą rzeź i rąbankę.

Jest to obecnie najbardziej wysublimowana z dostępnych w Polsce serii książkowych, odwołujących się do szeroko rozumianej fantastyki – ryzykowny krok wydawnictwa, które nie ukrywa, że do tej Uczty Wyobraźni dokłada. Wydaje się, że mieści się to w założeniach polityki wydawniczej MAG-a: zarabiać na siebie literaturą popularną i łatwiejszą (cykle Lauren Kate czy Charlaine Harris), a promować książki ambitne, bardziej wartościowe literacko, nawet z założeniem ich niskiej rentowności. Przynoszenie strat przez Ucztę Wyobraźni to nic zaskakującego – nawet w USA, skąd większość tytułów pochodzi, pomimo zachwytu krytyków i recenzentów, książki te nie zostały docenione rynkowo, większość nie została bestsellerami. Znamiennym tego efektem jest skierowana do fanów prośba Catherynne M. Valente o pomoc finansową ze względu na niemożność utrzymania się ze swojego pisarstwa.

Nie dziwi więc, że pisarze, których utwory są publikowane w ramach Uczty Wyobraźni, pomimo rozlicznych światowych nagród i nominacji (Hugo, Locus, Nebula), są w Polsce niemal nieznani. Przed publikacją ich utworów kojarzeni byli przez bardzo niewiele osób, orientujących się w tendencjach światowych, płynnie czytających po angielsku i szukających nowych doznań literackich poza rodzimym rynkiem wydawniczym; Niektórych z pisarzy można było kojarzyć co najwyżej z pojedynczych publikacji się w polskich czasopismach zajmujących się fantastyką.

Wadą Uczty Wyobraźni z pewnością jest jej ograniczenie do książek anglojęzycznych, wydawanych głównie (ale nie tylko) w Stanach Zjednoczonych. Ogranicza to obserwację najciekawszej, innowacyjnej i zaskakującej fantastyki do jednego rynku, przez co możliwość ominięcia intrygującej pozycji wzrasta. A choć inne rodzime wydawnictwa fantastyczne sprowadzają książki z innych zakątków globu (między innymi z Czech, Rosji, Hiszpanii) to brakuje wśród nich perełek, książek wybitnych. Lukę tę mógłby wypełnić cykl MAG-a proponując coś więcej, prezentując w Polsce geniusza nieznanego nawet na Zachodzie.

Przyszłość tej serii zapowiada się całkiem dobrze – planowane są kolejne utwory (na przykład Nova Swing Johna M. Harrisona, Trojka Stepana Chapmana, Finch VanderMeera), miejmy nadzieję, że MAG będzie wprowadzał coraz to nowych autorów do naszego kraju, nawet pomimo ich niszowości. A chętni, by wykupywać stosunkowo małe nakłady tych utworów na pewno się znajdą – przykładem niech będzie Ślepowidzenie Petera Wattsa, które na Allegro osiąga ceny rzędu 150 zł. Wychodzi dzięki temu na jaw pewna prawidłowość – często dobrą powieścią czytelnicy interesują się dopiero w momencie, kiedy staje się białym krukiem.

Uczta Wyobraźni to najbardziej wartościowa literacko seria fantastyki dostępna na polskim rynku. Ukazuje w pełni potencjał tego gatunku i stanowi niejako zaprzeczenie często pojawiających się zarzutów ze strony tak zwanego głównego nurtu, że fantastyka to utwory kiepskie, będące jedynie rozrywkowymi czytadłami, nieoferującymi satysfakcji intelektualnej. Pomimo sporej hermetyczności seria ta udowadnia, że fantastyka jako gatunek literacki wciąż ma sporo do zaoferowania.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Blanche
   
Ocena:
0
Jeśli chodzi o Hiszpanię - być może dlatego, że, jak wyjaśniał kiedyś w jakimś wywiadzie Tomasz Pindel, hiszpańska fantastyka jest dość młoda, więc prezentuje nieco inny poziom niż dłużej rozwijające się inne "fantastyki narodowe" ;)
05-02-2011 15:36
Asthariel
   
Ocena:
0
Nie znam się na tym temacie, ale nie sądzę - o naszym Dukaju lub Brzezińskiej raczej nie słyszeli za granicami Polski - kto wie, ile nieodkrytych diamentów znajduje się w Francji, Hiszpanii lub Niemczech?
05-02-2011 15:38
Blanche
   
Ocena:
0
Jest jedno wyjście - płynnie czytać nie tylko w języku ojczystym i angielskim :)
05-02-2011 15:41
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Przed publikacją ich utworów kojarzeni byli przez bardzo niewiele osób, orientujących się w tendencjach światowych, płynnie czytających po angielsku i szukających nowych doznań literackich poza rodzimym rynkiem wydawniczym; Niektórych z pisarzy można było kojarzyć co najwyżej z pojedynczych publikacji się w polskich czasopismach zajmujących się fantastyką. "


"Trojka Tracy Chapman"
Tracy Chapman?
05-02-2011 18:22
Nadiv
   
Ocena:
0
Bardzo ciekawy artykuł. Cieszę się, że MAG zdecydował się na wydawanie także tej bardziej ambitnej fantastyki (to nierealne, ale marzę, aby tylko taka była wydawana. Stop seryjnie produkowanemu chłamowi!). To doskonała seria, warto zapoznać się z niektórymi tytułami :) (vide doskonałe "Ślepowidzenie")
05-02-2011 18:23
Asthariel
   
Ocena:
0
Poprawione, dzięki za zwrócenie uwagi.
05-02-2011 18:33
~MaTi

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
To dobra seria (chociaż na kilku doskonale ocenianych książkach mocno się zawiodłam), ale nie jest jedynym pozytywnym aspektem propagowania dobrej literatury fantastycznej, tonącej w morzu paranormalnej ohydy. Jest zaś jedyną tak dobrze zaprogramowaną i tak konsekwentna, to fakt.
Różne wydawnictwa wydają ponownie klasykę, także w atrakcyjnej formie ( piękne wydanie "Mgieł Avalonu" Bradley czy niebrzydkie Williamsa). Może następny felieton o odkrywanej na nowo klasyce właśnie?
Przyjemnie się czytało, pomijając mnożące się powtórzenia ( "(...) będące jedynie rozrywkowymi czytadłami, nieoferującymi satysfakcji intelektualnej. Pomimo sporej hermetyczności seria ta udowadnia, że fantastyka jako gatunek literacki wciąż ma sporo do zaoferowania. ") przykładem). Oby takich więcej :)
05-02-2011 18:55
27383
   
Ocena:
+2
Jeśli wszyscy zgadzają się z felietonem to znaczy, że jest on słaby :P

Żart, też się z tekstem zgadzam. Niestety, książki z Uczty Wyobraźni są strasznie drogie. Fakt, że za jakość trzeba płacić jest niezaprzeczalny, ale częstokroć jeśli czytelnik ma do wyboru dwie książki a jedną książkę to wybierze ilość :)

No i cena jest też ważna w kwestii bibliotek. Wybór pomiędzy jedną książką z Uczty Wyobraźni, a trzema słabiej wydanymi lekturami jest często rozstrzygany na korzyść tych drugich. Chociaż tutaj chodzi bardziej o ceny sklepowe, które są o wiele większe, niż ceny na Allegro.
05-02-2011 20:10
Asthariel
   
Ocena:
0
Nie zgodzę sie co do cen - Palimpsest, Accelerando czy Akwaforta kosztują 35 zł, czy mniej więcej tyle, co przeciętna książka MAGa lub FS - a przecież są w twardych okładkach! 40zł za inne to też nie tak dużo biorąc pod uwagę, że czasem trafiają sie książki w tej samej cenie, a znacznie gorzej wydane.
05-02-2011 20:20
27383
   
Ocena:
0
Fakt, powinienem uściślić - większość książek. A dla niektórych ludzi to, czy coś jest w twardej czy miękkiej okładce nie robi dużo różnicy. Ja wolałbym książkę słabiej wydaną, ale o wiele tańszą. Ale nie jestem raczej targetem i nie jestem zbyt reprezentatywny - uczę się, nie mam póki co własnych dochodów, a zdaje mi się, że nie do takiej grupy docelowej kierowana jest seria Uczta Wyobraźni.

Żeby nie było, że mam coś przeciwko serii - uważam, że jest bardzo fajna i potrzebna. Lektura Ślepowidzenia (chociaż przyznam, że sporo słów nie rozumiałem ;) ) dała mi znacznie więcej niż trzech dowolnych książek wydanych przez Fabrykę razem wziętych.

A nadal biblioteka wyda pieniądze na dwie książki z niższej półki albo trzy lektury niż jedną Ucztę Wyobraźni :)
05-02-2011 20:44
gelaZz
   
Ocena:
0
co tu dużo mówić świetna seria imo :P kolekcjonuje wszystko co wychodzi w UW :D
05-02-2011 20:56
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"pokazania co obecnie jest modne"
Raczej ciekawe i interesujące. Modne to są raczej książki Stephanie Meyer.

"Hal Duncan tworzy multiuniwersum"
A nie multiwersum?

"np. Pierwszy kontakt"
Chyba pierwszy.

"wizjami; Inne rodzaje"
Chyba inne? Albo kropka.

"to wyjątkowe dzieło [Nakręcana dziewczyna czy Pompa?], uznane za jedną z najlepszych książek pierwszej dekady XXI wieku."
Przydałoby się dopisać przez kogo. Chyba, że jest to pogląd reprezentowany przez wszystkich ludzi (dlaczego ja nic o tym nie wiem?)? I należałoby dodać (nawet w przypisie), że w skład książki wchodzą powieść i zbiór opowiadań.

"na przykład Nova Swing Johna M. Harrisona"
M. Johna Harrisona.

Widać, że tekst jest reklamówką skierowaną do osób "z zewnątrz".
05-02-2011 22:07
baczko
   
Ocena:
0
@~

""pokazania co obecnie jest modne"
Raczej ciekawe i interesujące. Modne to są raczej książki Stephanie Meyer."

Niekoniecznie - widoczny teraz jest np. na zachodzie trend (moda) na new weird.

""to wyjątkowe dzieło [Nakręcana dziewczyna czy Pompa?], uznane za jedną z najlepszych książek pierwszej dekady XXI wieku."
Przydałoby się dopisać przez kogo. Chyba, że jest to pogląd reprezentowany przez wszystkich ludzi (dlaczego ja nic o tym nie wiem?)? I należałoby dodać (nawet w przypisie), że w skład książki wchodzą powieść i zbiór opowiadań."

Ot czepialstwo - podmiot jest domyślny:) A to że w skład książki wchodzą dwa odrębne dzieła jest wyrażone przez "/"

I co masz na myśli mówiąc 'reklamówką'?
06-02-2011 14:40
~wciąż ta biedna anoniwowa tylda (a

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
"Niekoniecznie - widoczny teraz jest np. na zachodzie trend (moda) na new weird."
Mam wrażenie, że mówisz o modzie wśród pewnej tylko grupy odbiorców, która procentowo być może odpowiada polskiej grupie odbiorców UW. Tylko z powodu większej liczby czytelników w USA i UK wydaje się z naszej perspektywy znacznie większa.

Tutaj nie potrafię znaleźć new weird, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Przeważają wampiry, znalazło się miejsce dla Martina (niedługo premiera serialu na podstawie jego książki), Carda i Jordana/Sandersona.

Ale w sumie twoje zdanie nie jest bezpodstawne, może nieco zabrakło jakiegoś doprecyzowania, wśród kogo jest panuje ta moda, czy ma ona realny wpływ na sprzedaż - wskazanie jakiegoś bestsellera new weirdowego, np. na liście amazonu. Przecież sam wspominasz o problemach jakie spotykają Catherynne Valente, która pisze świetnie, zbiera super recenzje, ale sprzedaż jest, no cóż, chyba nie najwyższa. To trochę się gryzie z tą modą na new weird.


"Ot czepialstwo - podmiot jest domyślny:) A to że w skład książki wchodzą dwa odrębne dzieła jest wyrażone przez "/""
No jasne, że czepialstwo. Rozumiem, co chciałeś napisać, bo jestem w miarę zorientowany w tym, co się u nas ukazuje. Ale adresaci są osobami z zewnątrz i mogą być nieco zagubieni. Która książka jest tą świetną? Powieść? Zbiór opowiadań? Ich polska edycja (chyba po angielsku nie było łącznego wydania)?

"co masz na myśli mówiąc 'reklamówką'?"
Zachęceniem do sięgnięcia po serię osób spoza "środowiska". To o czym pisałem wcześniej. Odbiorcami są raczej osoby czytające fantastykę okazjonalnie lub wcale. Opisałeś wiele rzeczy oczywistych, przynajmniej takimi wydają się mnie - osobie czytającej fantastykę. Podkreśliłeś zalety serii, różnorodność i bardzo jasno dałeś do zrozumienia, że książki są warte swojej ceny. Może reklamówka to nieszczęśliwe określenie, ale jakoś i teraz do głowy nie przychodzi mi nic lepszego. Bo nie miałem na myśli, że jest to tekst za pieniądze od wydawcy.


Nie czepiam się przekazu, bo z nim się zasadniczo zgadzam. Warto przynajmniej spróbować książek z UW, najlepiej kilku i się przekonać, że w serii ukazują się pozycje bardzo różnorodne i godne uwagi.
06-02-2011 16:03
~to wciąż ta sama tylda

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"pomimo rozlicznych światowych nagród i nominacji (Hugo, Locus, Nebula)"
Znowu się przyczepię. Chyba powinno być "nominacji do nich".

Jak wspominały inne osoby, trochę rażą powtórzenia.
06-02-2011 16:25
baczko
   
Ocena:
+1
@up

No z tą modą to trochę tak jak z nowym trendem w obuwnictwie - krytycy się zachwycają, fachowcom się podoba, a ludzie i tak dalej kupują adidasy :)

Obie książki są świetne, dlatego nie rozróżniałem ^ ^

Ok, rozumiem tę reklamówkę - IMO to bardziej przekrój i omówienie.

Powtórzenia - jak pozbędę się odruchu wymiotnego na widok tego tekstu to z nimi powalczę :)
07-02-2011 21:03
~ziutek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
To ma być felieton? To nigdy nawet nie leżało obok felietonu^^
08-02-2011 14:38
Fenris

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Reklamówka, jednak przyznam bez bicia, że w Valkirii jak zobaczyłem na stosie "do recenzji", "Nakręcaną..." to wziąłem.
08-02-2011 14:53
~Sakramentos

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4
A ja powiem tyle: snobizm w czystej postaci. Watts, Stross czy ten jak mu tam Harrison to grafomani. Cala ta "awangarda" tutaj tak wychwalana cala ta "hermetycznosc" to wady dyskwalifikujace autorow a nie ich zalety. Nie wiem jak reszta pozycji z serii, ale tych trzech ciapuchow powinno sie trzymac od klawiatur z dala i nic juz nie pisac bo po prostu tego robic nie potrafia. Stekanie nad tym ze to pozycje nierentowne, ale wartosciowe, ze nie zarobily na siebie a powinny to mydlenie oczu niszowoscia, udawaniem ze w udziwnieniu dla samego udziwnienia jest jakas wartosc. Jest tylko dla kogos kto polknal juz wszystkie inne ksiazki i mu sie nudzi i chce dzgnac mozg jakims nowym cosiem chocby to byl badziew. A te ksiazki to jest badziew pierwsza klasa plus roztrwonione wspaniale pomysly i potencjaly literackie, potem mozna na saloanch sie snobowac ile wlezie. Juz pomijam to ze Accelerando Strossa to po prostu zlepek glupkowatych historii kurzweilowskich oaprtych na zasadzie epatowania, ktore znalazly sie bok siebie tylko dlatego bo ich autor chcial zarobic drugi raz na serii opowiadan wiec dal je pod szyldem ksiazki. Pomijam takze niekonsekwentny belkot Wattowski i zaprzepaszczone szanse w budowaniu swiata Harrisona. Pal to wszykstko licho. Daloby sie to przezyc. Ale oni pisac NIE POTRAFIA. Zabieraja sie za ambitne formy ale sek w tym ze im to nie wychodzi. Wiec moze lepiej by bylo gdyby trzymali sie jednak elfow, magii i miecza, bo jak nie to produkuja "hermetyczne" dziela. Hermetyczne! Na milosc Boska! Czy "Laskawe" sa hermetycznym dzielem? Albo "Dzuma"? Ktorakolwiek z powiesci Lema? Dukaja? Cecha wielkiej literatury jest sila razenia slowa, formy i tresci. A ta wymieniona przeze mnie i arytkul trojka to jakies niewydarzone podrobki, aspiranci bez talentu. Chwalenie sie, ze tego sie latwo nie czyta, ze jest ciezko i w ogole i sprzedawanie ludziom ciemnoty ze to jest zaleta tej serii to nieporozumienie. Co to za hipsterskie podejscie? Ze co, ze jak mainstream i klasyczna konstrukcja to juz zle i fuj bo to czytaja wszyscy? Czy wy sie dobrze czujecie?
11-02-2011 13:23
Scobin
    Dwie uwagi na boku
Ocena:
0
Cecha wielkiej literatury jest sila razenia slowa, formy i tresci.

O czym dobitnie świadczą takie teksty, jak "Ulisses", "W poszukiwaniu straconego czasu", a nawet "Zamek". :-)

Ponadto czasami przełomy w literaturze dokonują się raczej dzięki treści niż formie (jeśli już mamy używać tych kategorii). Dla przykładu, w "Domu lalki" Ibsena niezwykle odważna była tematyka (żona zostawiająca męża, przedstawienie hipokryzji rodzinnej), ale pod względem formalnym jest to tekst bliski XIX-wiecznym kanonom tzw. sztuki dobrze zrobionej.
11-02-2011 13:48

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.