» Recenzje » The Habitation of the Blessed - Catherynne M. Valente

The Habitation of the Blessed - Catherynne M. Valente


wersja do druku

Pułapki wiary

Redakcja: Alicja 'cichutko' Laskowska

The Habitation of the Blessed - Catherynne M. Valente
Czy istnieje Raj na Ziemi? Jeżeli tak, to jak wygląda? I czy wiara pomaga w jego odnalezieniu, czy raczej zaślepia i nie pozwala dostrzec, jak naprawdę wygląda rzeczywistość? To tylko kilka z pytań, które Catherynne M. Valente stawia w The Habitation of the Blessed, opowieści o religii i spotkaniu z inną kulturą.

____________________________


W 1699 roku wyprawa misyjna do źródeł Gangesu trafia do osobliwej wioski, w której na drzewie rosną książki. Przywódca wyprawy, Hiob z Lucerny, zrywa trzy z nich i odkrywa, że misjonarze znajdują się w legendarnym państwie Księdza Jana – kapłana, który przed wiekami stworzył gdzieś na Dalekim Wschodzie królestwo chrześcijańskie, pełne olbrzymich bogactw i niezwykłych istot, gdzie miał się rzekomo znajdować grób Tomasza Apostoła. Trzy różne opowieści (samego Księdza Jana, jego żony, oraz opiekunki królewskich dzieci), zawarte w trzech księgach-owocach, tworzą tak naprawdę jedną: dzieje krainy Pentexore.

Pierwsza z nich zawiera wspomnienia samego Księdza Jana, który opowiada o swoim przybyciu do owego miejsca i zetknięciu z całkowicie odmienną kulturą. Państwo to jest bowiem zamieszkane przez wiele różnych ludów: przypominające ludzi (zaczerpnięte z prac Pliniusza Starszego) panotii obdarzone olbrzymimi uszami, blemmye, które, choć wyglądają jak my, nie posiadają głów, a ich twarze umieszczone są na torsach, czy też dobrze znane współcześnie gryfy, lamie i feniksy. Każda z ras posiada własną kulturę i wierzenia, ale wszystkie koegzystują w pokoju. Wszyscy cieszą się też nieśmiertelnością dzięki Źródłu Wiecznej Młodości.

Ksiądz Jan wkracza do tego raju i – z arogancją właściwą odkrywcom i misjonarzom – stara się "nawrócić" mieszkańców Pentexore i (poprzez "naprawienie" ich przekonań) dopasować ich kulturę do własnych wyobrażeń o świecie. Stąd na przykład (dobrze znane również z historii naszego świata) rozważania, czy mieszkańcy Pentexore, szczególnie ci przypominający zwierzęta, posiadają dusze. I jak każdy człowiek ślepo przywiązany do swoich przekonań, nie potrafi ich zmienić, nawet wtedy, kiedy kłócą się z otaczającą go rzeczywistością, zaś to, czego nie rozumie, ignoruje lub demonizuje.

Obiektem demonizacji jest na przykład Hagia, narratorka drugiej księgi. Wiemy, że w przyszłości zostanie ona żoną Księdza Jana, choć przez sporą część powieści nic tego nie zapowiada. Hagia jest jedną z blemmye – rasy, wobec której bigoteria Jana ujawnia się ze szczególną siłą. Akceptuje on lamię, ponieważ, jak mówi: "musiałem tylko odwrócić wzrok od jej ogona, by uznać ją za zwyczajną, śmiertelną kobietę". Natomiast w przypadku blemmye zignorowanie inności (braku głowy) jest niemożliwe; w dodatku przedstawiciele tej rasy, aby widzieć, muszą odsłaniać piersi, co w przypadku kobiet obraża chrześcijańską moralność (dla której ciało jest kwestią niezwykle problematyczną). Ksiądz Jan nazywa więc Hagię demonem i unika jej, jak tylko może, jednocześnie jej pożądając.

Wyparcie się własnego ciała to jeden z aspektów religii chrześcijańskiej (choć nie tylko), których krytykę można odnaleźć w The Habitation of the Blessed. Jeden z bohaterów mówi o tym tak: "Jesteś [zwierzęciem]. I ja też. Tyle że on myśli o tym z niesmakiem. Lubię być zwierzęciem. To oznacza jedzenie, gody, życie i światło. Nie wiem, kim on według siebie jest, jeśli nie zwierzęciem." Jak pokazuje między innymi przykład Jana, zaprzeczanie własnej naturze prowadzi do egzystencji wypełnionej cierpieniem i wiecznymi rozterkami. Mieszkańcy Pentexore zdają się raczej na własny osąd w kwestii dobra i zła, sprzeciwiając się dogmatom. Ujmując to słowami jednej z bohaterek: "Perwersją byłaby odmowa naszym oblubieńcom, odmowa nam samym i patrzenie z tęsknotą przez szerokie pole, powstrzymując się od biegu."

The Habitation of the Blessed to napisana pięknym językiem (charakterystycznym dla całej twórczości Valente), poetycka i bogata w znaczenia książka, która w pełni wykorzystuje potencjał kryjący się w fantastyce: by poprzez opowieści o odległych krainach i fantastycznych stworzeniach mówić ważne rzeczy o otaczającej nas rzeczywistości. W tym przypadku powieść przestrzega nas przed bigoterią i zamykaniem się w skorupie własnych przekonań, które sprawiają, że nie jesteśmy w stanie w pełni doceniać uroków życia oraz tego, co mogą do niego wnieść inni ludzie w całej swojej różnorodności. Najlepszym podsumowaniem jest zdanie zaczerpnięte z powieści: "jeżeli nie wierzysz w żadną pojedynczą rzecz, wszystko może być prawdziwe."
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
7
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: The Habitation of the Blessed
Cykl: A Dirge for Prester John
Tom: 1
Autor: Catherynne M. Valente
Wydawca: Night Shade Books
Data wydania: 2010
Liczba stron: 352
Oprawa: paperback
Format: 6x9 cali
ISBN-13: 978-1597801997
ISBN-10: 1597801992
Cena: $14.99



Czytaj również

Domostwo błogosławionych
Z księdza król
- recenzja
Nieśmiertelny - Catherynne M. Valente
Magia słowa
- recenzja

Komentarze


Squid
   
Ocena:
+1
Okładka Rebekki Guay!
18-06-2012 20:04
27383
   
Ocena:
0
Hah, pierwsze takie skojarzenie miałem, ale potem jakoś stwierdziło mi się, że niemożliwe :)
18-06-2012 20:34
ThimGrim
   
Ocena:
0
"jeżeli nie wierzysz w żadną pojedynczą rzecz, wszystko może być prawdziwe."

?
18-06-2012 21:05
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Czy ta książka jest wciskaniem liberalnej propagandy, tolerantyzmu i pogardy dla ciemnogrodu? Bo na to właśnie mi wygląda. "Perwersją byłaby odmowa naszym oblubieńcom, odmowa nam samym i patrzenie z tęsknotą przez szerokie pole, powstrzymując się od biegu." - obrzydliwe. "Wyparcie się własnego ciała to jeden z aspektów religii chrześcijańskiej" - a to już jest bullshit, ale niewiele mnie to wzruszyło. Przyzwyczaiłem się do czytania takich idiotyzmów na temat religii chrześcijańskiej w różnych miejscach sieci.
18-06-2012 21:31
~krzysztof

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
muszę się zgodzić z przedmówcą
18-06-2012 21:50
mr_mond
   
Ocena:
0
@ThimGrim
Czy mógłbyś rozwinąć? Jeżeli coś jest nie tak z zacytowanym przez Ciebie fragmentem, to chętnie się dowiem co i poprawię :).

@Tylda
"Czy ta książka jest wciskaniem liberalnej propagandy, tolerantyzmu i pogardy dla ciemnogrodu? Bo na to właśnie mi wygląda."
Zasadniczo tak. Może z wyjątkiem "pogardy dla ciemnogrodu". Powieść wyraźnie opowiada się za tolerancją i nie ma to związku tylko z religią (choć ten wątek podkreśliłem w recenzji).

""Perwersją byłaby odmowa naszym oblubieńcom, odmowa nam samym i patrzenie z tęsknotą przez szerokie pole, powstrzymując się od biegu." - obrzydliwe."
Zupełnie szczerze nie wiem, co w tym obrzydliwego.

""Wyparcie się własnego ciała to jeden z aspektów religii chrześcijańskiej" - a to już jest bullshit, ale niewiele mnie to wzruszyło. Przyzwyczaiłem się do czytania takich idiotyzmów na temat religii chrześcijańskiej w różnych miejscach sieci."
Być może. Ja byłem wychowywany mniej więcej w takim duchu i miało to związek z religią. Chętnie poznam jakieś przykłady innego podejścia.
18-06-2012 21:51
27383
   
Ocena:
0
Wyparcie się własnego ciała to jeden z aspektów religii chrześcijańskiej (choć nie tylko), których krytykę można odnaleźć w The Habitation of the Blessed.
Religia chrześcijańska nigdzie nie nakazuje Ci wyparcia się swojego ciała, a nawet każe je szanować. Chyba że źle rozumiem Twoje słowa? Bo jeśli nie to trochę źle odbierasz zasady owej instytucji.
18-06-2012 22:11
mr_mond
   
Ocena:
0
@Thoctar
Wydaje mi się, że również w religii chrześcijańskiej (choć są i inne, wyrazistsze przykłady) – niekoniecznie w dogmatach, ale w podejściu ludzi – znaleźć przykłady na represjonowanie ciała na przykład w sferze seksualnej (zarówno jeśli chodzi o sferę intymną, jak i obecność ciała w przestrzeni publicznej)? Oczywiście jest to w dużej mierze także cecha naszej kultury, więc być może tak silne skupienie się w recenzji na sferze religijnej jest z mojej strony pewnym uproszczeniem.
18-06-2012 22:17
~tylda od pociskania

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
"Zasadniczo tak."
Cóż, smutne, bardzo smutne. Zwłaszcza, że wydaje się, że jest mimo wszystko dość zgrabnie napisana. Jak każda jednak rozbudowana ulotka światopoglądowa kiedyś się przeżyje, podobnie jak Bacigalupi z "Hurr durr złe korporacje".

"Zupełnie szczerze nie wiem, co w tym obrzydliwego."
Mamy widocznie inne podejście. Ja staram się kontrolować popędy i bardzo niewiele - z punktu widzenia współczesnego człowieka zachodniego - rzeczy ze sfery seksualno-obyczajowej uważam za ludzkie i zgodne z naszą naturą.

"Być może. Ja byłem wychowywany mniej więcej w takim duchu i miało to związek z religią. Chętnie poznam jakieś przykłady innego podejścia."
Odsyłam do Lewisa, zwłaszcza jego Rozważania o psalmach. Cielesność jest w chrześcijaństwie tak samo podstawowa jak duchowość, zmartwychwstaną po Sądzie również ciała, tylko dusza w materii może być doskonała. Człowiek więc w ciele jest dobry - tak stoi w Piśmie, ujrzał Pan, że to co stworzył, było dobre. Cielesność nie jest czymś złym, wynaturzonym, narzuconym, skrzywionym. Można ją tylko upodlić i w tym sensie jest racja po stronie dualistów, łatwiej oddać się pokusom ciała - choć są mniej niebezpieczne. Seks nie jest zły, podobnie przyjemność. Wszystko jednak ma swoje granice.
18-06-2012 22:49
~poprzednia tylda zapomniała dodać

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Poza tym. Odnośnie obecności ciała w sferze publicznej. Nie mam pojęcia co poprzez to rozumiesz, ale chrześcijaństwo stoi pośrodku dwóch skrajności - tej okcydentalnej, gdzie bardzo niewiele materiału dzieli ludzi w pewnych reklamach/na plakatach od nagości, z drugiej strony tej islamskiej, gdzie nikaby są dość powszechne a hijaby i tak pokazują bardzo wiele.
18-06-2012 22:52
Squid
   
Ocena:
0
@Thoctar

Ale to naprawdę jest Guay :).
18-06-2012 22:56
~chrupek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Atakowanie chrześcijaństwa jest takie modne i bezpieczne, chrześcijanie nie podkładają bomb nie kamienują niewiernych żon, nie odcinają im rąk, nie przeprowadzają zamachów samobójczch tak jak wyznawcy "religii pokoju" o których to autorzy nawet w swych książkach nie wspominają. A przecież gdyby ta książka faktycznie miała uczyć tolerancji i potępiać fanatyzm religijny to aż porosiło by się żeby bohaterem był muzułmanin. Ale to byłoby niepoprawne politycznie, lepiej po raz kolejny pojechać po chrześcijanach.
18-06-2012 22:59
mr_mond
   
Ocena:
0
@tylda od pociskania
Wielkie dzięki za rzeczowy komentarz (czy jesteś tą samą tyldą, co wcześniej?). Do Lewisa postaram się sięgnąć, czytanie mądrych ludzi jest rozwijające niezależnie od tego, czy się z nimi zgadzamy czy nie. Ja ze swojej strony (zupełnie innej, jak można się domyślić i z recenzji, i z komentarzy) chciałbym zaproponować, jeżeli Cię to zainteresuje, lekturę "Małżeństwa Nieba i Piekła" Williama Blake'a – który, podobnie jak Valente, skłania się raczej ku stwierdzeniu, że nie ma niczego nienaturalnego w ludzkich popędach. Tyle, że swoją myśl rozwija w formie traktatu teologicznego.
18-06-2012 23:01
~ta tylda

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Brawo ~chrupek, brawo, sama prawda i tylko prawda. Ciekaw jestem czy ta książka by powstała, gdyby w miejsce księdza Jana (abstrahując od mitologicznych konotacji postaci, legendy etc.) wstawiono, nie wiem, mułłę Omara albo imama Abd ar-Rahmana. Zapewne nie. Wyznawcy Allaha zaraz wyciągnęliby najpierw fatwę, a potem poszłyby w ruch noże.
18-06-2012 23:01
~wciąż ta sama tylda

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Tak, to wciąż ja, tylda hejtująca tę książkę ;) . Chętnie sięgnę po Blake'a. Choćby ze względów poznawczych, choć za surowymi traktatami teologicznymi nie przepadam, wolę dialogi.
18-06-2012 23:03
~Oburzona tylda

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Chrześcijanie nie podkładają bomb bo są starszą religią na wylocie, utemperowaną przez handel i naukę. Islam powstał 630 lat po chrześcijaństwie. Chcecie wiedzieć co chrześcijanie robili w imię religii 630 lat temu? Odsyłam do książek historycznych.
18-06-2012 23:06
~Hejtująca-Tylda

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Ta oburzona powyżej to już nie ja ;) . Swoją drogą, źle ze mną. Przez cały ten flejm kupiłem rzeczone dzieło na eBay'u.
18-06-2012 23:07
mr_mond
   
Ocena:
0
@ta tylda
Pewnie tak, tylko autorka miała więcej styczności z kulturą zachodnią, opierającą się na chrześcijaństwie. Pisanie o islamie, bo o nim nikt nie pisze, a o chrześcijaństwie wszyscy, zalatuje trochę hipsterstwem. Poza tym interpretacją można objąć wszelkie przykłady fanatyzmu, nie tylko chrześcijańskiego i nie tylko religijnego.

@poprzednia tylda zapomniała dodać
Rzeczywiście, stoimy pośrodku, książka natomiast opowiada się za podejściem daleko swobodniejszym, dlatego uznałem, że zasadnym jest wspomnienie o tym.

Oczywiście do tego dochodzi kontekst historyczny: nasza kultura mocno się laicyzuje, w związku z tym podejście do ciała w przestrzeni publicznej też się zmienia (niekoniecznie całkowicie na dobre). Książka odnosi się do nieco innej sytuacji, choć można wiele jej elementów odnieść do sytuacji współczesnej.

@wciąż ta sama tylda
Blake nie jest taki suchy, posługuje się językiem mistycznym :). "Rzeczone dzieło" czyli Valente? Słusznie, będziesz mógł sam ocenić książkę, i być możne znajdziesz w niej coś innego, ciekawego dla siebie (jest w niej mimo wszystko jeszcze trochę więcej rzeczy niż to, na czym skupiłem się w recenzji).
18-06-2012 23:08
~Hejtująca-Tylda

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
@mr_mond
Tak, mała nieścisłość - pisałem właśnie o książce, którą zrecenzowałeś. Mimo wszystko wydała mi się dość interesująca, by po nią sięgnąć, zwłaszcza, że jak już pisałem, wydaje mi się być dobrze napisaną (9 za nic się nie zdarza ;) ). Poza tym, hah, wroga trzeba znać, jak to powiadali starzy dobrzy jezuici ^^ ...
18-06-2012 23:14
~Heban

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Przypomina mi się "Rzeka bogów" Mc Donalda gdzie hindusi są przedstawieni jako fanatycy religijni a muzułmanie jako ci biedni pokrzywdzeni. Tymczasem w rzeczywistości fundamentaliści są po obu stronach z lekkim wskazaniem na muzułmanów.
18-06-2012 23:17

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.