Tempus Fugit
Antologie często prezentują opowiadania o bardzo zróżnicowanym poziomie - obok dobrych i wybitnych, trafiają się również i te przeciętne, a czasami zupełnie beznadziejne. Tempus Fugit, najnowsza propozycja Fabryki Słów, na szczęście nie potwierdza tej reguły. Na kartach dwutomowej antologii spotkamy się z propozycjami Grzędowicza, Dębskiego, Wrońskiego, Kossakowskiej, Pilipiuka i Pawlaka. Ponadto jest ona po same brzegi wypchana utworami mniej znanych twórców. W ten sposób staje się czymś więcej niż kolejną zwyczajną antologią, jakich wiele zalega na półkach księgarskich. Jest również miernikiem stanu polskiej sceny fantastycznej.
Tematem przewodnim Tempus Fugit jest czas i podróże z nim związane. Wydawca nawiązuje do Wehikułu Czasu Wellsa i z pewnością nie jest to porównanie chybione. Odważę się nawet stwierdzić, że sam Wells byłby oczarowany pozycjami zawartymi na ponad ośmiuset stronach ogromnej antologii. Bardzo przyjemnie obserwuje się bowiem, jak do oklepanego tematu każdy kolejny autor wnosi powiew świeżości. Oczywiście, nie każda propozycja oszałamia swoją oryginalnością, jednak nawet jeśli tak nie czyni, to nadal wypada całkiem nieźle, przynajmniej pod względem warsztatowym.
Całość otwiera Zegarmistrz i Łowca Motyli Jarosława Grzędowicza, bardzo dobre opowiadanie, które czerpie garściami z kanonu science-fiction. Podróż w czasie przypomina do złudzenia obrazy znane z serii Terminator, a "efekt motyla", "paradoks dziadka" oraz próby wpływania na przyszłość poprzez mordowanie ważnych historycznie postaci to klasyczne rozwiązania. Podane jednak w lekkostrawny sposób i z intrygującym zakończeniem.
Załatwiaczka Mileny Wójtowicz to jeden z malutkich minusów Tempus Fugit. Zbyt wyraźnie widać w tym opowiadaniu fascynację stylem Terry’ego Pratchetta, który przyćmiewa niestety własny styl autorki. Sama fabuła jest również niezbyt oszałamiająca, przesycona humorem sytuacyjnym, w założeniu niezmiernie zabawnym.
Prześlizgując się po Eugeniusza Dębskiego Najważniejszym dniu w roku (nota bene nienajgorszym opowiadaniu), dochodzimy do najlepszej pozycji pierwszego tomu. Poświat Pawła Majki to fascynujące opowiadanie w klimatach hard sf. Wszyscy miłośnicy Obcego i Predatora po prostu się w nim zakochają. Mimo że sam pomysł oddziału złożonego z dobrych kumpli jest stary jak świat, Majka unika pułapki stereotypów, dzięki naprawdę ciekawej i trzymającej w napięciu fabule. Ogromne brawa.
Niewiele brakowało Marcina Wrońskiego z całą pewnością przypadnie do gustu miłośnikom krain Aytlanu oraz Pobrzeża, a tych, którzy owych dzieł nie znają, zachęci do poszerzenia horyzontów literackich. Matka Gromów Sebastiana Uznańskiego to raczej mikropowieść (około dwustu stron) i na dodatek niestety nudna. Do mniej więcej połowy zastanawiałem się, czy autor w końcu zaproponuje coś ponad średnich lotów czytadło z rudą, cycastą heroiną jako klasyczną wisienką na torcie. Zaproponował. Kolejne sto stron czytało się naprawdę przyjemnie. Opowiadanie ratują: niebanalne zakończenie oraz możliwość rozwinięcia go w dłuższą formę literacką. Z chęcią przeczytałbym pełnowymiarową powieść. Trzymam po cichu kciuki, że Uznański postanowi coś takiego napisać - Matka Gromów to ogrom niewykorzystanych możliwości.
Ostatnie słowo należy do Cezarego S. Frąca i Odnaleźć Annę. Propozycja to jednakże niezmiernie stereotypowa (bohater chce w świecie równoległym odnaleźć swoją zmarłą żonę i zmienić bieg historii) i, co gorsza, przewidywalna.
Drugi tom Tempus Fugit otwiera mocne uderzenie. Ewangelia według Johna Thomasa Scotta Mai Lidii Kossakowskiej przenosi nas do Jerozolimy i ukazuje ostatnie chwile życia Jezusa Chrystusa. Kossakowska w niezwykle inteligentny sposób wplata do opowiadania treści znane wszystkim z Biblii. Skutek? Świetna proza, trzymająca klimat do samego końca.
Jak liście z drzew Romualda Pawlaka i Klucz przejścia Tomasza Kołodziejczaka to solidne "średniaki", jakie zawiera każda antologia. Pierwsze z nich opowiada o wygnaniu z rodzimego świata i szukaniu sensu życia w innym, drugie zaś to kolejna alternatywna wizja historii z dołączonym elementem magicznym.
Ciekawą propozycją jest natomiast Błazen Tomasza Kaczmarka. Interesujące podejście do postaci prześmiewcy, który w tej wersji jest nie tylko kimś, kto ma rozśmieszać możnych. To osoba wypędzająca demony i żyjąca w świecie, do którego potrafią się one całkiem łatwo przedostać. Opowiadanie bardzo interesujące i, podobnie jak wspomniana wcześniej Matka Gromów, z zadatkami na rozwinięcie w dłuższą formę literacką.
Kolejną perełką wyboru jest W blasku świec Katarzyny Kruszewskiej. Wspaniały klimat wiktoriańskiej Anglii przeniesiony w realia polskiego dwudziestolecia międzywojennego, zawierający nutkę kryminalnej intrygi. Polecam wszystkim miłośnikom pełnych zagadek opowiadań Poego, Lovecrafta, M.R. Jamesa, Blackwooda i Conan Doyle’a, W blasku świec wspaniale wkomponowuje się w ów kanon. Cudowne.
Katarzyna Kruszewska rzuca tak długi cień, że kolejne dwa opowiadania, Tęczowy Smok Evy Mroczek i Tunel Sebastiana Imielskiego, wypadają na tle jej propozycji bardzo blado. Pierwsze z nich to kolejna (po Załatwiaczce) z założenia humorystyczna historia, do których Tempus Fugit szczęścia nie ma. Ani śmieszna, ani poważna - trochę nijaka. Natomiast Tunel aspiruje do wywołania refleksji nad ustrojem totalitarnym. Podany w całkiem znośnej, fantastyczno-naukowej otoczce jest opowiadaniem raczej przeciętnym i nieporywającym czytelnika.
Całość zamyka Andrzej Pilipiuk i Sprawa Filipowa. Przyjemne opowiadanko, które wywołało u mnie skojarzenia z Operacją Dzień Wskrzeszenia. Podobny klimat, podobne założenia i mnóstwo dobrej zabawy, przetykanej bajeczną kreacją carskiej Rosji. Jednym słowem, Andrzej Pilipiuk w najlepszej postaci.
Tempus Fugit jest wart każdej wydanej nań złotówki i stanowi wspaniały przekrój współczesnej polskiej literatury fantastycznej. Pomimo, że miejscami nierówny i tak trzyma poziom o wiele wyższy niż niejedna antologia dostępna na naszym rynku wydawniczym. Gorąco polecam.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Tematem przewodnim Tempus Fugit jest czas i podróże z nim związane. Wydawca nawiązuje do Wehikułu Czasu Wellsa i z pewnością nie jest to porównanie chybione. Odważę się nawet stwierdzić, że sam Wells byłby oczarowany pozycjami zawartymi na ponad ośmiuset stronach ogromnej antologii. Bardzo przyjemnie obserwuje się bowiem, jak do oklepanego tematu każdy kolejny autor wnosi powiew świeżości. Oczywiście, nie każda propozycja oszałamia swoją oryginalnością, jednak nawet jeśli tak nie czyni, to nadal wypada całkiem nieźle, przynajmniej pod względem warsztatowym.
Całość otwiera Zegarmistrz i Łowca Motyli Jarosława Grzędowicza, bardzo dobre opowiadanie, które czerpie garściami z kanonu science-fiction. Podróż w czasie przypomina do złudzenia obrazy znane z serii Terminator, a "efekt motyla", "paradoks dziadka" oraz próby wpływania na przyszłość poprzez mordowanie ważnych historycznie postaci to klasyczne rozwiązania. Podane jednak w lekkostrawny sposób i z intrygującym zakończeniem.
Załatwiaczka Mileny Wójtowicz to jeden z malutkich minusów Tempus Fugit. Zbyt wyraźnie widać w tym opowiadaniu fascynację stylem Terry’ego Pratchetta, który przyćmiewa niestety własny styl autorki. Sama fabuła jest również niezbyt oszałamiająca, przesycona humorem sytuacyjnym, w założeniu niezmiernie zabawnym.
Prześlizgując się po Eugeniusza Dębskiego Najważniejszym dniu w roku (nota bene nienajgorszym opowiadaniu), dochodzimy do najlepszej pozycji pierwszego tomu. Poświat Pawła Majki to fascynujące opowiadanie w klimatach hard sf. Wszyscy miłośnicy Obcego i Predatora po prostu się w nim zakochają. Mimo że sam pomysł oddziału złożonego z dobrych kumpli jest stary jak świat, Majka unika pułapki stereotypów, dzięki naprawdę ciekawej i trzymającej w napięciu fabule. Ogromne brawa.
Niewiele brakowało Marcina Wrońskiego z całą pewnością przypadnie do gustu miłośnikom krain Aytlanu oraz Pobrzeża, a tych, którzy owych dzieł nie znają, zachęci do poszerzenia horyzontów literackich. Matka Gromów Sebastiana Uznańskiego to raczej mikropowieść (około dwustu stron) i na dodatek niestety nudna. Do mniej więcej połowy zastanawiałem się, czy autor w końcu zaproponuje coś ponad średnich lotów czytadło z rudą, cycastą heroiną jako klasyczną wisienką na torcie. Zaproponował. Kolejne sto stron czytało się naprawdę przyjemnie. Opowiadanie ratują: niebanalne zakończenie oraz możliwość rozwinięcia go w dłuższą formę literacką. Z chęcią przeczytałbym pełnowymiarową powieść. Trzymam po cichu kciuki, że Uznański postanowi coś takiego napisać - Matka Gromów to ogrom niewykorzystanych możliwości.
Ostatnie słowo należy do Cezarego S. Frąca i Odnaleźć Annę. Propozycja to jednakże niezmiernie stereotypowa (bohater chce w świecie równoległym odnaleźć swoją zmarłą żonę i zmienić bieg historii) i, co gorsza, przewidywalna.
Drugi tom Tempus Fugit otwiera mocne uderzenie. Ewangelia według Johna Thomasa Scotta Mai Lidii Kossakowskiej przenosi nas do Jerozolimy i ukazuje ostatnie chwile życia Jezusa Chrystusa. Kossakowska w niezwykle inteligentny sposób wplata do opowiadania treści znane wszystkim z Biblii. Skutek? Świetna proza, trzymająca klimat do samego końca.
Jak liście z drzew Romualda Pawlaka i Klucz przejścia Tomasza Kołodziejczaka to solidne "średniaki", jakie zawiera każda antologia. Pierwsze z nich opowiada o wygnaniu z rodzimego świata i szukaniu sensu życia w innym, drugie zaś to kolejna alternatywna wizja historii z dołączonym elementem magicznym.
Ciekawą propozycją jest natomiast Błazen Tomasza Kaczmarka. Interesujące podejście do postaci prześmiewcy, który w tej wersji jest nie tylko kimś, kto ma rozśmieszać możnych. To osoba wypędzająca demony i żyjąca w świecie, do którego potrafią się one całkiem łatwo przedostać. Opowiadanie bardzo interesujące i, podobnie jak wspomniana wcześniej Matka Gromów, z zadatkami na rozwinięcie w dłuższą formę literacką.
Kolejną perełką wyboru jest W blasku świec Katarzyny Kruszewskiej. Wspaniały klimat wiktoriańskiej Anglii przeniesiony w realia polskiego dwudziestolecia międzywojennego, zawierający nutkę kryminalnej intrygi. Polecam wszystkim miłośnikom pełnych zagadek opowiadań Poego, Lovecrafta, M.R. Jamesa, Blackwooda i Conan Doyle’a, W blasku świec wspaniale wkomponowuje się w ów kanon. Cudowne.
Katarzyna Kruszewska rzuca tak długi cień, że kolejne dwa opowiadania, Tęczowy Smok Evy Mroczek i Tunel Sebastiana Imielskiego, wypadają na tle jej propozycji bardzo blado. Pierwsze z nich to kolejna (po Załatwiaczce) z założenia humorystyczna historia, do których Tempus Fugit szczęścia nie ma. Ani śmieszna, ani poważna - trochę nijaka. Natomiast Tunel aspiruje do wywołania refleksji nad ustrojem totalitarnym. Podany w całkiem znośnej, fantastyczno-naukowej otoczce jest opowiadaniem raczej przeciętnym i nieporywającym czytelnika.
Całość zamyka Andrzej Pilipiuk i Sprawa Filipowa. Przyjemne opowiadanko, które wywołało u mnie skojarzenia z Operacją Dzień Wskrzeszenia. Podobny klimat, podobne założenia i mnóstwo dobrej zabawy, przetykanej bajeczną kreacją carskiej Rosji. Jednym słowem, Andrzej Pilipiuk w najlepszej postaci.
Tempus Fugit jest wart każdej wydanej nań złotówki i stanowi wspaniały przekrój współczesnej polskiej literatury fantastycznej. Pomimo, że miejscami nierówny i tak trzyma poziom o wiele wyższy niż niejedna antologia dostępna na naszym rynku wydawniczym. Gorąco polecam.
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 4
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 4
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Tempus Fugit
Tom: 1
Autor: antologia
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 17 listopada 2006
Liczba stron: 488
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Antologie
ISBN-13: 978-83-60505-04-5
ISBN-10: 83-60505-04-7
Cena: 29,99 zł
Tom: 1
Autor: antologia
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 17 listopada 2006
Liczba stron: 488
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Antologie
ISBN-13: 978-83-60505-04-5
ISBN-10: 83-60505-04-7
Cena: 29,99 zł