» Artykuły » Inne artykuły » Światy Fantastyczne #4 - Erna

Światy Fantastyczne #4 - Erna


wersja do druku

Trylogia Zimnego Ognia

Redakcja: Wojciech 'Wojteq' Popek
Ilustracje: Sebastian 'lucyfer.' Skuza

Światy Fantastyczne #4 - Erna
Za co lubię niektóre cykle książkowe? Jedne za bohaterów, w innych natomiast elementem najbardziej przykuwającym moją uwagę jest świat wykreowany w wyobraźni autora. Gdy twórca wykreuje uniwersum inne, niż wszystkie z którymi się dotychczas spotkałem, to podczas czytania pragnę się tam, choć na chwilę, przenieść, bądź też przeciwnie – cieszę się, że nie muszę żyć w takim miejscu.

Trylogia Zimnego Ognia (Świt Czarnego Słońca, Nadejście Nocy, Korona Cieni) należy do tej drugiej kategorii, ponieważ Erna - świat, w którym osadzona jest akcja cyklu, jest miejscem niezwykle mrocznym, w którym śmiertelne niebezpieczeństwo pojawia się w najmniej spodziewanym momencie. Tutaj człowiek zmuszony jest zachować niezwykłą samokontrolę – szczególnie jeśli chodzi o wyrażanie swoich obaw i innych podświadomych uczuć.
Ale po kolei...

Ludzie pojawili się na Ernie, gdy statek wiozący zahibernowanych uciekinierów z przeludnionej Ziemi z zadaniem znalezienia dla nich nowego domu, wysadził swych pasażerów w trybie awaryjnym na planecie znajdującej się na samym krańcu galaktyki. Żadna z wcześniej napotkanych planet nie dysponowała odpowiednimi warunkami do osiedlenia. Ta również była daleka od ideału, lecz dalej znajdowała się już tylko międzygalaktyczna pustka. Przystanek ten traktowany był bardziej jako rozwiązanie tymczasowe niż ostateczny cel. Koloniści zostali jednak zmuszeni do pozostania w tym strasznym miejscu.

Bardzo szybko okazało się, że Erna jest niezwykle niebezpieczną planetą, a czyhających tam niebezpieczeństw nikt nie byłby wcześniej w stanie przewidzieć. Koloniści odkryli z przerażeniem, że planeta posiada moc materializowania ich myśli, lęków, wyrzutów sumienia i wszelkich innych (niemal zawsze negatywnych) głęboko ukrytych w podświadomości emocji. Materializacje przybierały zabójcze formy i zbierały krwawe żniwo wśród osadników.

Spośród nich tylko jeden, Ian Casca, odkrył sposób na zapewnienie kolonii przetrwania. Uznał, że w tym celu planecie należy złożyć wielką i cenną ofiarę. Miało nią być wysadzenie w powietrze statku osadników, przewożącego na pokładzie wszystkie zdobycze technologiczne ludzkości. Jednak czyn ten oznaczał, iż osadnicy będą zmuszeni cofnąć się w rozwoju i stracą możliwość szybkiego opuszczenia planety. Ofiara została złożona, lecz niedługo później jeden z członków załogi, zrozpaczony konsekwencjami tego czynu, zabił Iana.

Minęły lata od momentu złożenia Ofiary, jak przyszłe pokolenia nazwały czyn Caski. Wiadomo było już, że odniósł on zamierzony efekt: liczba ataków na osadników zmniejszyła się na tyle, aby umożliwić im przetrwanie i rozwój. Jednak ataki tworów fae, jak nazwano tajemniczą, przenikającą Ernę siłę, wciąż były liczne, a koloniści nadal bezbronni. Wówczas narodził się ruch Odnowy, którego kulminacyjnym punktem było zjednoczenie kolonistów pod sztandarami jednej religii, na której czele stanął Kościół Zjednoczenia. Według zamierzenia twórców miał on skupić w sobie cechy kilku istniejących już religii, a co najważniejsze miał zapewnić ludzkości coś w rodzaju wspólnej duchowej energii.

Energia ta miała pochodzić z dzielonej przez wszystkich członków Kościoła wiary i stanowić przeciwwagę dla fae. Zadanie przygotowania nowych świętych ksiąg i tym samym położenia podwalin pod nową religię wykonał Gerald Tarant, przez ludzi nazwany Prorokiem. Jednak wszystko wskazywało na to, że efekty pracy Proroka staną się zauważalne dopiero po upływie pokoleń, wiele lat po Jego śmierci. Tymczasem Gerald obsesyjnie pragnął zobaczyć owoce swojej pracy jeszcze za swojego życia.

Dokonał więc straszliwego czynu - składając w ofierze niemal wszystkich członków swojej rodziny wszedł w przymierze z potężnym demonem - Nienazwanym. Otrzymał niezwykle długie życie i wielką moc, jednak w zamian musiał stać się sługą posłusznym swemu nowemu panu. Zaszły w nim ogromne zmiany: światło zaczęło go ranić, a pożywieniem dlań stał się strach. Zamieszkał w Mrocznej Puszczy, miejscu, które stało się synonimem zła. Wkrótce ludzie zaczęli szeptać, że Puszczę zamieszkuje istota zwana Łowcą, która porywa z okolicznych miast kobiety i uśmierca wszystkich niepożądanych przybyszów, którzy odważą się postawić stopę w lesie.

Od czasu zdrady Proroka Geralda minęło kilkaset lat. W tym właśnie momencie zaczyna się właściwa akcja trylogii. Świat bardzo się zmienił od momentu, kiedy stanęli na nim pierwsi osadnicy, a także od chwili stworzenia Kościoła. Ludzie przestali być bezbronni w walce z fae. Nauczyli się tworzyć mapy „prądów fae”, pokazujących miejsca jej największej koncentracji. Co więcej, nauczyli się też w pewnym zakresie kontrolować tę siłę i wykorzystywać ją do własnych celów. Najpotężniejszymi spośród osób zdolnych kształtować fae są Adepci, posiadający wrodzoną zdolność 'widzenia' jej. Najłatwiej mogą ją też wykorzystywać do swoich celów, co jednak stoi w sprzeczności ze stanowiskiem dużej części Kościoła, który wszelkie próby wykorzystywania fae traktuje niemal jak paktowanie ze złem.

Sam Kościół także zmienił się przez te kilka stuleci - podzieliła go właśnie kwestia podejścia do fae i do ludzi posiadających dar jej wykorzystywania. Podczas, gdy część eklezjastów stała twardo na straży stanowiska, iż wierni nie powinni ulegać pokusie korzystania z mocy planety, inna grupa – której początek dał sam Prorok – uważała, iż człowiek powinien korzystać ze wszystkich narzędzi, jakie daje mu Erna, o ile nie stoi to w sprzeczności z misją Kościoła. Spór ten, dotyczący, jak mi się wydaje, tak naprawdę samego sensu ludzkiego istnienia na Ernie, dobrze podsumowuje pierwsza rozmowa między Patriarchą, a Damieniem Vrycem - wyszkolonym w "kształtowaniu" fae kapłanem przysłanym przez Martiarchę (głowę drugiego "ugrupowania"). Ma on za zadanie wyszkolić kilku wybranych duchownych w posługiwaniu się tą mocą, co z kolei ma przekonać Partiarchę do zmiany stanowiska. Misja ta ma wyjątkowe znaczenie, jako że w chwili rozpoczęcia cyklu dwa Kościoły znajdują się w stanie kruchej równowagi, niemal na krawędzi schizmy.

Pomimo, iż ludzkość zrobiła tak wiele, aby przystosować się do panujących na planecie warunków, Erna wciąż jeszcze pozostaje wrogim i w dużej mierze niezbadanym środowiskiem. Tylko dwa z jej kontynentów zostały zasiedlone przez ludzi, a ogromna ilość miejsc wciąż pozostaje niedostępna. Wśród niezbadanych obszarów jedną z największych zagadek jest Mroczna Puszcza, zamieszkana przez Łowcę - symbol zła, którym rodzice straszą swoje dzieci. W przeszłości Kościół zorganizował krucjatę próbując oczyścić i podbić to miejsce, jednak zakończyła się ona sromotną klęską, a uczestnicy wyprawy zostali zdziesiątkowani. Ironią losu jest fakt, iż najprawdopodobniej do zniszczenia sił wysłanych przez Kościół w największym stopniu przyczyniły się mordercze "twory fae" stworzone za sprawą niezwykle silnych emocji towarzyszących "krzyżowcom'.

Jednak nie tylko wszechobecna, trudna do ujarzmienia fae stanowi przeszkodę w kolonizacji Erny. Za sprawą niepowetowanych strat, jakie koloniści ponieśli na skutek zniszczenia statku, rozwój techniki bardzo się cofnął, a nieliczne pozostałości technologii, związane z takimi dziedzinami wiedzy, jak medycyna, mieszają się z wykorzystywaną na szeroką skalę fae oraz prymitywniejszymi przejawami techniki. Osobną kwestię stanowi broń palna, która używana jest rzadko i to niemal jedynie po "odczynieniu", które ma zabezpieczyć właściciela przed tragicznym wypadkiem, jaki mogłoby wywołać działanie fae. "Nieodczyniona" broń spotykana jest niezwykle rzadko, a na jej używanie mogą sobie pozwolić tylko wyjątkowo potężni Adepci.

Z upływem lat wspomnienie Ziemi wśród ludzi na Ernie niemal całkowicie się zatarło. Ojczystą planetę upamiętniają niektóre, czasem poprzekręcane, nazwy geograficzne. Czasami można tez spotkać się z na poły lekceważącą frazą: "stary ziemski zwyczaj" wypowiadaną przy okazji kultywowania jakiejś tradycji. Inną pamiątką po planecie przodków są małe wizerunki Ziemi, dość powszechnie noszone przez wiernych Kościoła Zjednoczenia i pełniące rolę symboli wiary. Autentyczne artefakty pochodzące z czasów lądowania na Ernie są niezwykle rzadkie i drogie. Jedynym wymienionym na kartach cyklu posiadaczem zbioru takich przedmiotów jest Gerald Tarant, wielki pasjonat ziemskiej nauki.

Ludzie nie są jedyną inteligentną rasą zamieszkującą Ernę. Planetę zamieszkują również rakhowie, tubylczy gatunek, którego przedstawiciele do momentu przybycia ludzkich osadników przypominali raczej czworonożne zwierzęta. Dopiero po przybyciu ludzi ich ewolucja przyśpieszyła, gdy planeta postanowiła "wytworzyć" przeciwwagę dla przybyszów. Proces ten wzmógł się, gdy jeden z ludzkich naukowców zaczął przekonywać innych, iż rakhowie mogliby wyewoluować w rasę rozumną. Wizja ta wywarła wielki wpływ na wyobraźnie kolonistów, a fae "odczytała" ich myśli dokonując dalszych modyfikacji tego gatunku. W momencie, w którym rozpoczyna się akcja trylogii rakhowie tworzą kulturę podobną do prymitywnych społeczności ludzkich, a co najważniejsze są przepełnieni nienawiścią do najeźdźców, którzy w przeszłości organizowali krucjaty mające na celu wytępienie ich rasy. Broniąc się przed najeźdźcami rakhowie stworzyli tak zwany Baldachim, nieprzepuszczalną barierę oddzielającą ich ziemie od ziem zamieszkałych przez ludzi. Ma on tę właściwość, iż zatrzymuje bądź zniekształca wszelką ukształtowaną na ludzkie potrzeby fae. Jako że wielka część ludzkich instrumentów w ten czy inny sposób wykorzystuje tę energię, powoduje to niemożliwe do przewidzenia konsekwencje. Z tego właśnie powodu niemal nikt z osadników nie zapuszcza się na owe obszary, co sprawia, że wciąż stanowią one białą plamę na mapie Erny.

W takim właśnie świecie kapłan Kościoła Zjednoczenia, Damien Vryce, Adeptka Ciani i jej asystent Senzei Reese ruszają w pościg za napastnikami zamieszanymi w atak na sklep z artykułami związanymi z fae prowadzony przez Ciani. Pościg, jak się wkrótce okaże, prowadzi ich przez ziemie, na które nie zapuszczał się wcześniej żaden człowiek. Tu odkrywają spisek zagrażający ludzkiej obecności na Ernie i grożący zaprzepaszczeniem tego wszystkiego, czego ludzkość dotychczas tam dokonała. W trakcie wędrówki ścieżki trojga bohaterów krzyżują się ze ścieżkami Proroka/Łowcy, co będzie miało poważne konsekwencje dla obu stron. Ponadto ważne role w walce mającej na celu powstrzymanie potencjalnie katastrofalnych w skutkach zmian odgrywają: Patriarcha, będący głową Kościoła Zjednoczenia, odległy potomek Geralda Taranta oraz demony, których „pożywienie” stanowią ludzkie uczucia i doznania. Wszyscy oni zostają przedstawieni jako postaci niejednoznaczne, skomplikowane, mające swoje własne motywacje, często zmuszone do współdziałania ze względu na okoliczności i wbrew swoim przekonaniom. Autorka pokazuje też, że taka współpraca nie pozostaje bez wpływu na światopogląd wszystkich zaangażowanych i często powoduje zupełnie niespodziewane zmiany w ich postrzeganiu świata.

Trylogia ta stanowi świetną lekturę dla miłośników fantasy, którzy odnajdą w niej niejednoznaczne postaci oraz ciekawie przedstawiony i na długo pozostający w pamięci świat. Fani horroru także mogą w niej znaleźć coś dla siebie - pomysł świata nawiedzanego przez materializacje ludzkich lęków i innych podświadomych uczuć powinien przypaść im do gustu. Pojawiają się także elementy science fiction, które, choć nieliczne, dodają tym książkom oryginalności.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


senmara
   
Ocena:
0
Zainspirowana opisem zaczęłam szukać książek na allegro, cena nieco przeraża, ale może się uda :)
17-07-2007 09:43
~Slawk

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Przeczytalem cala trylogie w dwa dni :D Baardzo polecam jest to chyba najlepsza seria jaka czytalem, a troche ich bylo :P
05-10-2007 13:00
~Ewka

Użytkownik niezarejestrowany
    super!!!
Ocena:
0
ŚWIETNE KSIĄŻKI! Gorąco polecam!
18-09-2008 19:17
~wacek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
...czytalem to juz dawno temu...ale ksiazki byly nie moje...teraz gdy wznowiono wydanie bez namyslu kupilem i nie czekalem na allegro...a w empiku...nie mam nadmiaru kasy ale na te ksiazki warto bylo wydac..
29-09-2008 18:44

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.