» Recenzje » Rycerz bezkonny - Romuald Pawlak

Rycerz bezkonny - Romuald Pawlak

Rycerz bezkonny - Romuald Pawlak
Z twórczością Romualda Pawlaka dotychczas nie dane było mi się spotkać. Może dlatego, że zrezygnowałem już jakiś czas temu z bieżącej lektury ukazujących się w pismach fantastycznych opowiadań. Może nie dość uważnie śledzę nowości wydawnicze na polskim rynku. A może po prostu, dotychczas nazwisko to niewiele mi mówiło, więc brak było motywacji by po jakaś książkę tego autora sięgnąć. Wszystko wskazuje jednak na to, że teraz to się zmieni. Może Romuald Pawlak nie wyprze jeszcze z pierwszego miejsca w moim osobistym rankingu ulubionych pisarzy Eugeniusza Dębskiego, ale miejsce w pierwszej piątce ma już raczej zapewnione. A wszystko to dzięki Rycerzowi bezkonnemu.

Powieść Romualda Pawlaka Rycerz bezkonny posiada wielce sympatyczny podtytuł "Kronik Fillegana tom 1 w postaci eposu drogi albo poematu dygresyjno – aluzyjnego", co już samo w sobie jest duża zachętą, znamionuje bowiem niemałą dawkę humoru autora i perspektywę inteligentnej zabawy z czytelnikiem na kolejnych stronach, co osobiście uwielbiam. Dodatkowo informacja o głównym bohaterze zapisana na okładce, czyni wprost niewykonalną próbę odłożenia książki na półkę bez wcześniejszego poznania je zawartości. Oto bowiem mamy do czynienia z historią Fillegana z Wake, będącego co prawda stanu rycerskiego, ale za to majątkowo – mówiąc delikatnie – nie stojącego najwyżej. Wszystko przez grzechy rodzica, który to postanowił zastawić rodowy majątek pod planowane zyski z hodowli bojowych wielbłądów.

Niestety, wielbłąd nie jest zwierzęciem zbyt wdzięcznym i pomimo wszystkich starań Filleganowego rodzica, interes okazał się klapą, co skrzętnie wykorzystał udzielający pożyczki kupiec. W ten oto sposób, Fillegan stał się rycerzem skromnego majątku, w skład którego generalnie wchodził tylko wierny koń. Jednakże jako, że rycerz ów do najszczęśliwszych nie należy, ślepy, acz złośliwy los i wiernego, czterokopytnego towarzysza mu odebrał. Na całe szczęście, zarówno dla Fillegana, jak i dla czytelnika, głowę na karku rycerz ma, a w niej niejeden dobry pomysł, co zrobić, by dochody swe pomnażać, celem majątku odzyskania.

Owych pomysłów i planów rozpisywać tu nie będę, nie ma sensu psuć czytelnikom zabawy. Powiem tylko, że główną przepustką do majętności jest u Fillegana miłość do ksiąg, pewnego specyficznego gatunku, za posiadanie to których niejeden już oddał swe życie na inkwizytorskim stosie. Na całe szczęście, inkwizycja Filleganowi aż tak bardzo nie zagraża, gdyż sam jest on przedstawicielem tej jakże szanowanej instytucji. No, może nie do końca jest, ale… Tego już się dowiecie w trakcie lektury.

Patrząc na Rycerza bezkonnego od strony technicznej, mamy tu do czynienia z powieścią, którą osobiście bardzo cenię, zwanym przeze mnie cyklem "opowiadaniowym". Każdy tekst tworzy odrębna całość, jest opowiadaniem, które bez problemu może być czytelnikom prezentowane. Jednak po połączeniu, otrzymujemy całkiem sympatyczną powieść, gdzie każda kolejna historia dodaje do przewodniej intrygi nowe elementy. Jest to przede wszystkim bardzo wygodne w czytaniu, a dodatkowo zwykle tego typu konstrukcja wymusza na autorze unikanie zbytnich zwolnień akcji, odejść w zbyt długie dygresje, czy popadania w nic nie wnoszące bajania.

Nie można też nie zwróci uwagi na dodające specyfiki charakterystyczne smaczki, celowo tu i ówdzie przez autora powrzucane. Jako przykład podam tu kilka, tak co by zachęcić do sięgnięcia po lekturę i poszukiwania kolejnych. Oto na kolejnych stronach tekstu trafiamy między innymi na kapliczkę świętego Jana Wędrownika, odwołania do świętego Monty Pythona, dywagacje o wyższości Wake, nad znanym jedynie z hałasu Heathrow, czy rozważania o cieczy, rozpuszczającej metal, lecz nie ciało. Wszystko to zaprezentowane w wybornym stylistycznie sosie. Palce lizać.

Podsumowując, książka jest bardzo dobra. Sprawnie napisana i to zarówno jeśli chodzi o sam styl, jaki właśnie ową wcześniej wspominaną strukturę "opowiadaniową" tekstu. Fabuła intrygująca, pełna ciekawych zwrotów akcji. Pozostaje tylko powiedzieć jedno, może apel jakimś cudem trafi do uszu autora i przeleje nagromadzoną już z pewnością czarę próśb i błagań – ja chcę więcej!
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
6.5
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Rycerz bezkonny
Autor: Romuald Pawlak
Autor okładki: Dagmara Matuszak
Wydawca: Agencja Wydawnicza RUNA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 5 lipca 2004
Liczba stron: 272
Oprawa: miękka
Format: 125 x 185 mm
ISBN-10: 83-89595-08-7
Cena: 25,50 zł



Czytaj również

Rycerz bezkonny - Romuald Pawlak
Jechał, i jechał, i jechał... ale działo się wiele
- recenzja
Niezwyciężone. Antologia opowiadań science fiction
Celebracja twórczości Stanisława Lema
- recenzja
Krew nie woda
- fragment

Komentarze


~Romek Pawlak

Użytkownik niezarejestrowany
    :)
Ocena:
0
No proszę, to jeszcze się czyta stare książki :)

Co do dalszych przygód Fillegana, spieszę uspokoić: w zbiorze opowiadań pt. "Bo to jest wojna, rzeź i rąbanka", który powinien się ukazać ok. 15 sierpnia, są cztery (i pół :D) opowiadania poświęcone temu bohaterowi. Kolejne opowiadanie powinno się ukazać w tym samym czasie w SFFH.
A nad następnymi tekstami pracuję - bo nic mnie tak nie motywuje do pisania o Filleganie, jak takie recenzje.
06-07-2007 16:32
senmara
   
Ocena:
0
Przeczytamy :)
Jak widać Rycerz cieszył sięspora popularnością, więc następne teksty zostaną rozszarpane przez ządnych tekstów entuzjastów :)
07-07-2007 01:06
vanderus
   
Ocena:
0
Niezmiernie się cieszę że mój apel dotarły do głównego źródła - tym samym nic tylko się cieszyć, zacierać łapki i wypatrywać kolejnych Filleganowych opowieści.

Swoją drogą, wydanie to 2004 rok, więc nie takie stare :D
07-07-2007 09:31
Mandos
   
Ocena:
0
Recenzja spoko, jeszcze słowo lub dwa o wydaniu i byłbym w pełni usatysfakcjonowany.
08-07-2007 12:41
vanderus
   
Ocena:
0
O wydaniu? W jakim sensie? Jeśli wydanie książki nie wyrózniam się niczym negatywnym, ani poztywnym, to o czym tu się można rozpisywać?
09-07-2007 08:07
Mandos
   
Ocena:
0
O wydaniu? W jakim sensie? Jeśli wydanie książki nie wyrózniam się niczym negatywnym, ani poztywnym, to o czym tu się można rozpisywać?
Rodzaj papieru, szycie/klejenie, literówki, czcionka, jest kilka rzeczy o których można napisać. Nie trzeba się rozpisywać, dwa trzy zdania by starczyły.
09-07-2007 09:24
vanderus
   
Ocena:
0
Ok, teraz rozumiem. Ja osobiście mam taki nawyk, że wydanie traktuję jako rzecz wtórną, wartą poruszenia tylko w chwili, gdy rzeczywiście zwraca na siebie uwagę, czyli jest albo badzo dobra, albo bardzo zła. Jesli mamy do czynienia po prostu z dobym wykonaniem produktu, jakim jest ksiażka, przechodzę nad tym do porządku dziennego i recenzji o tego typu informacje nie wzbogacam.

Ale jeśli rzeczywiscie dla większej ilosci czytelników tego typu fakty są przydatne, to rozważe zmianę swoich nawyków :D
09-07-2007 09:34
senmara
    Nie zawsze pisze się o wydaniu,
Ocena:
0
chyba, że rzeczywiście jest super, lub super złe.
Po pierwsze (podejście bardziej ideologiczne :)), dla większości czytelników liszy się treść, nie oprawa.
Po drugie, czasem wydań jest kilka. Po trzecie - czasem recenzenci czytają egzemplarze recenzenckie, które odbiegają wyglądem od "normalnego".
09-07-2007 10:04
Mandos
   
Ocena:
0
Oj Senmara, nie zgodzę się, że o wydaniu pisze się tylko wtedy kiedy mocno odstaje od przeciętnej. To samo można przecież powiedzieć o pozostałych częściach składowych książki (fabule, bohaterach).

Zgadzam się, że treść jest ważniejsza ale mając do wyboru kilka wydań mogę trochę pogrymasić i wybrać to z lepszym tłumaczeniem/okładką/papierem.

To z egzemdlarzami recenzenckimi mnie zaskoczyło. Mocno się różnią od "normalnych" i czym dokładnie ? :-)
09-07-2007 18:34
senmara
    Co do tłumaczenia - to wiadomo
Ocena:
0
są tacy, którzy czytają tylko w oryginale, lub - tylko po angielsku (nawet nieanglojęzycznych pisarzy :))).
Egzemplarze recenzenckie (nie wszystkie są w tej formie) sporo się różnią, bo to jest po prostu wydrukowany tekst, tzw. szczotka.
09-07-2007 18:47

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.