» Artykuły » Inne artykuły » Redaktorzy oceniają - luty 2011

Redaktorzy oceniają - luty 2011

Redaktorzy oceniają - luty 2011
W okresie od 1 do 28 lutego 2011 roku w Dziale Książkowym opublikowanych zostało 31 recenzji, których średnia ocena wyniosła 7,48. Najwyższą ocenę − 10 – otrzymały Genezis autorstwa Bernarda Becketta, oraz Jonathan Strange & Mr Norrell Susanny Clarke, podczas gdy najniżej ocenione zostały Wampy, wampiry... Lucienne Diver - 3:

Czytać:




"Na początku lektury zostałem niezwykle zaskoczony przez formę, jaką wybrał Bernard Beckett. Genezis trudno nawet jednoznacznie nazwać powieścią – tekst ma dużo więcej wspólnego z dramatem. Niezwykle ważną rolę w nim odgrywa dialog, który Anaksymandra prawie nieustannie toczy z testującymi ją członkami Akademii. Gdyby nie liczne retrospekcje i rozbudowane fragmenty poświęcone refleksjom wewnętrznym naszej bohaterki, można by się pokusić o potraktowanie Genezis jako dramat. Uważam się za fana długich tekstów, lubię grube powieści, które do cna wyczerpują temat, ale Genezis udowodniło mi, że wcale nie trzeba pochylać się nad każdym problemem przez setki stron – celne ujęcie pewnych idei sprawiło, że naprawdę do mnie przemówiły. Beckett po mistrzowsku łączy bogatą treść z oszczędną formą – stosunek jednej do drugiej sprawia, że można pochłonąć tekst błyskawicznie, jednocześnie nasiąkając ideami autora.

Do Genezis zabierałem się bez większego entuzjazmu – byłem znudzony, książkę wziąłem do rąk tylko dlatego, że dłużył mi się kolejny zimowy wieczór. Jakież było moje zdziwienie, gdy oderwałem się od niej dopiero po ostatniej stronie! Nie wyobrażam sobie żadnego fana science fiction, który mógłby wzgardzić tak doskonałym tekstem."

Bartosz 'Zicocu' Szczyżański



"W 1806 roku, kiedy rozpoczyna się akcja powieści, magia uważana jest powszechnie za sztukę martwą, będącą przedmiotem czysto teoretycznego zainteresowania dla nielicznej garstki statecznych gentlemanów. Tak się mają rzeczy, kiedy na scenie pojawia się pan Norrell – praktykujący mag, który dowodzi swoich kompetencji, ożywiając kamienne posągi zdobiące katedrę w Yorku. Wkrótce pojawia się także drugi czarodziej – Jonathan Strange. Błyskotliwy, utalentowany, skłonny do podejmowania ryzyka i kierowania się nagłymi przebłyskami inspiracji, jest zupełnym przeciwieństwem swego mentora i kolegi po fachu. Dwaj gentlemani początkowo nawiązują współpracę, jednak z powodu różnic charakteru – i związanych z tym różnic w podejściu do czarów – ich zażyłość przeradza się w zaciekłą, choć podszytą wzajemną fascynacją, rywalizację.

Tym, co zyskało powieści Clarke największy poklask, jest wykreowany świat. Autorka opisuje Anglię z czasów wojen napoleońskich z wielką dbałością o szczegóły, w związku z czym czytelnik w trakcie lektury ma szansę odwiedzić salony londyńskiej elity towarzyskiej, jak również drobnej prowincjonalnej szlachty. Jest to powieść w pełnym tego słowa znaczeniu: obszerna, wielowątkowa, a jednocześnie łatwa w odbiorze i niosąca autentyczną radość czytania. Wszystko to składa się na inteligentną rozrywkę, godną polecenia wszystkim spragnionym wciągającej, doskonale napisanej historii wypełnionej magią, potrafiącej rozbawić, wzruszyć i zadziwić."

Artur 'mr_mond' Nowrot



"J.R.R. Tolkien znany jest przede wszystkim dzięki Władcy Pierścieni. To monumentalne dzieło zapewniło mu wielką sławę oraz zapoczątkowało rozwój nowożytnej fantastyki. Jednak był także, a może przede wszystkim, językoznawcą i miłośnikiem baśni. Szczególnie widać to w zbiorze esejów pod tytułem Potwory i krytycy.

Połowa książki poświęcona jest Beowulfowi. Tolkien wykazuje wartość tej opowieści (zarówno językową, jak i artystyczną), obnażając głupotę oraz ignorancję wielu współczesnych krytyków tego dzieła.Książka ta to także rozważania nad jeszcze jednym utworem średniowiecznym, a mianowicie angielską legendą - Pan Gawen i Zielony Rycerz. I ponownie, jak w przypadku Beowulfa, Tolkien występuje w roli obrońcy dzieła, odpowiadając na wiele zarzutów krytyków i wykazując cechy świadczące o jego wyjątkowości oraz nieprzemijalności.

Trudno mi ocenić ten zbiór esejów, ponieważ nie dysponuję odpowiednią wiedzą, by polemizować z pisarzem czy spróbować zweryfikować jego poglądy. Jednak jego logiczna, pełna uzasadnień i odwołań argumentacja przekonuje i uczy. Dlatego ocena oddaje mój stosunek do erudycji oraz pasji Tolkiena."

Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Unikać:




"Akcja książki zaczyna się w momencie, gdy niezbyt zachwycona bohaterka Gina Covello, licealistka z Mozulla High School, gdzieś w stanie Ohio, budzi się w trumnie po trzech dniach od swojej śmierci. Już na samym wstępie jej największym problemem jest to, że rodzice pochowali ją w zupełnie nietwarzowej sukience, w której nie może się pokazać ludziom na oczy, bo pewnie umarła by po raz drugi – tym razem z zażenowania.

Powieść jest napisana prostym językiem naszpikowanym masą nazw własnych, które można znaleźć w kolorowych magazynach o modzie i kosmetykach, pełnych plotek o pięknych, sławnych i bogatych tego świata. Czytelnik rzeczywiście może odnieść wrażenie, że czyta najnowszy numer Avanti, w dodatku niezbyt zgrabnie zakamuflowany. Ogólne wrażenie z lektury, niestety jest negatywne. Czytelnik nie jest w stanie przejąć się losem bohaterów, wydarzenie nie wzbudzają większych emocji, tętno nie skacze, gdy bohaterowie znajdują się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Wampy, wampiry... są niezłą propozycją na jeden, nudny wieczór, a ponieważ książka kompletnie nie zapada w pamięć, przestałam o niej myśleć z chwilą przeczytania ostatniego zdania."

Aleksandra 'milllo' Walkowska



"Dotychczas w Polsce ukazało się niewiele steampunkowych pozycji, mimo że od jakiegoś czasu parowa estetyka cieszy się na zachodzie ogromną popularnością. Niestety, pierwszy tom cyklu Marsz automatonów rozczarowuje. W roku 1901 źle dzieje się w Londynie: w dzielnicach biedoty panoszy się przywleczona z Indii zaraza, a na dodatek tajemnicza zjawa zwana ''Świecącym policjantem'' morduje mieszkańców. Scotland Yard przestaje sobie radzić, więc do akcji wkracza agent Jej Królewskiej Mości, sir Maurice Newbury: oficjalnie antropolog i specjalista od dawnych wierzeń. Wraz ze swoją asystentką, panną Veroniką Hobbes, będzie starał się opanować sytuację.

Już na pierwszy rzut oka widać, co znajdziemy na kartach książki: kręcące się wokół tytułowych automatonów – najnowszego wynalazku pewnego genialnego uczonego - śledztwo, okraszone sporą ilością akcji. Mogłoby się wydawać, że to niezwykle atrakcyjne połączenie, jednak steampunkowa rama nie jest w stanie przysłonić niezręcznie skomponowanej intrygi. Wystarczy pierwszych kilkadziesiąt stron, by nieco bardziej doświadczony czytelnik domyślił się sposobu, w jaki zostały powiązane wszystkie wątki, a tym samym zakończenia. Przykro mi to przyznać, ale nie ma nikogo, komu mogłabym z czystym sumieniem polecić Marsz automatonów. Książka jest napisana tak słabo, że nawet fanatyczni miłośnicy steampunku powinni trzymać się odeń z daleka."

Blanche
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Potwory i krytycy - J.R.R. Tolkien
Nie tylko Władca Pierścieni
- recenzja
Jonathan Strange & Mr Norrell - Susanna Clarke
Magia słowa w czystej postaci
- recenzja
Genezis - Bernard Beckett
Bezduszna utopia
- recenzja
Żmudna sztuka światotwórstwa
Czas na wycieczkę po światach wyobrażonych
Hobbit: Bitwa Pięciu Armii
Legenda została zabita
- recenzja
Middle-earth: The Wizards
Czy ktoś jeszcze pamięta jedną z najpiękniejszych gier karcianych?

Komentarze


~MaTi

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A ja chciałabym podziękować recenzentowi książek Susanny Clarke, dzięki jego pracy sięgnęłam po tom I i jestem w pełni ukontentowana ( chociaż na 10 nie oceniam, pewnie dlatego że po polsku czytam).
19-03-2011 15:33
Nadiv
   
Ocena:
0
"Tolkien wykazuje wartość tej opowieści, wykazując jej wartość" - redakcja!
19-03-2011 19:33
lemon
    @MaTi
Ocena:
0
Na 10 nie oceniasz, ale to chyba trzeba całość przeczytać, by móc oceniać? ;)
19-03-2011 20:02
~MaTi

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ocena recenzenta dotyczy trzech tomów, moja dwóch z kawałkiem trzeciego, raczej się nie zmieni.
I tak zamiast dostrzegać pozytywny aspekt wypowiedzi, tudzież poprawić masło maślane, wykazane powyżej, trzeba się czytelnika przyczepić, nieprawdaż?
19-03-2011 20:22
mr_mond
    @MaTi
Ocena:
0
Cieszę się, że recenzja spełniła swoją funkcję, nawet, jeśli nasze oceny nie w pełni się pokrywają :). Jednak dopiero w trzecim tomie Clarke pokazuje w pełni, na co ją stać.
19-03-2011 20:30
baczko
   
Ocena:
0
@Nadiv

Złośliwy chochlik poprawiony :)
19-03-2011 23:18

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.