» Recenzje » Pokój

Pokój


wersja do druku

"Uważajcie na szkielety. Strzeżcie się duchów"

Redakcja: Matylda 'Melanto' Zatorska

Pokój
Uczta Wyobraźni to seria na wskroś niezwykła jeśli chodzi o polski rynek książki fantastycznej. Tytuły wchodzące w jej skład to – przynajmniej w większości – pozycje skomplikowane, niestandardowe, trudne w odbiorze. Nie sięga się po nie przypadkiem, ba, do większości z nich trzeba dojrzeć – i to chyba nie tylko literacko – by w pełni zrozumieć częstokroć niejednoznaczny, zupełnie nieoczywisty, przekaz. I właśnie do takich powieści zalicza się Pokój Gene'a Wolfe'a.

Czytając okładkowego blurba można dać się łatwo wpuścić w maliny. W tych kilku zdaniach wszystko wydaje się całkowicie logiczne i transparentne: starszy mężczyzna, raczej w zimie niż jesieni życia, siedzi zamknięty w pokoju i wspomina. Początkowe akapity zdają się to w pełni potwierdzać, jednakże wystarczy przerzucić zaledwie kilka stron, by dojść do wniosku, że lektura powieści Gene'a Wolfe'a z całą pewnością nie będzie tak łatwa, jak mogło się to nam z początku wydawać. Postaram się wytłumaczyć dlaczego, ale najpierw mam jedną ni to radę, ni to przestrogę dla wszystkich tych, którzy zamierzają zmierzyć się z Pokojem – nie ufajcie Aldenowi Dennisowi Weerowi.

Pierwszą i najważniejszą przeszkodą, czy też raczej utrudnieniem, mającym namieszać czytelnikom w głowach, jest niegodny zaufania narrator. Wskazówek naprowadzających na fakt, iż nie należy on do  zwykłych, by nie rzec nudnych "opowiadaczy", którzy swe historie snują w taki sposób, by odbiorca nie musiał się zbytnio wysilać, można doszukiwać się już w pierwszym akapicie powieści. Uzasadnione podejrzenia powinny pojawić się najpóźniej w momencie, w którym narrator przyznaje się do rozmów z dwoma lekarzami z przeszłości (obaj dawno nie żyją), które snuje w czasie teraźniejszym. Zatem to nie tyle wspomnienia, co urojenia. Lecz to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Narrator nagminnie pomija wydarzenia istotne dla dalszego przebiegu fabuły –  a raczej prawidłowej rekonstrukcji wydarzeń minionych – tu należy sobie zadać pytanie: dlaczego? To zaledwie kaprys i immanentna cecha, czy raczej zabieg, który ma na celu ukrycie przed czytelnikiem pewnych faktów? Żeby nie dać się zwieść, należy czytać bardzo uważnie, zwracając uwagę na z pozoru nieistotne szczegóły, gdyż niektóre z nich powracają podczas lektury wielokrotnie, rzucając nowe światło na pewne powiązania.

Przywiązanie do detali rzuca się w oczy przede wszystkim przy niezwykle rozbudowanych opisach domów i ich wnętrz. Z jednej strony charakteryzuje je pragmatyzm, skrupulatność i wręcz techniczne zacięcie: nieraz czytelnik zostaje poinformowany z ilu pokoi składa się dany dom, jak są one względem siebie usytuowane, czasami podawane są nawet ich dokładne wymiary w metrach. Z drugiej – owe opisy z reguły nie są suche, sterylne, wyprane z emocji. Te przebijają na powierzchnię, co wraz z natężeniem występowania sekwencji opisowych skłania do zastanowienia nad tym, czemu mają służyć. Zwykle dom kojarzy się z bezpieczeństwem, miejscem, w którym można odpocząć, spędzić czas z rodziną, ukryć się przed światem. Problem pojawia się na horyzoncie, kiedy – prześledziwszy historię wszystkich domów, o których wspomina się w powieści – uświadomimy sobie, że większość z nich, w mniejszym bądź większym stopniu, wiąże się ze śmiercią. Co ważniejsze, Alden jawi się czytelnikowi jako postać, którą los wciąż rzucał z jednego miejsca w inne. Gdy zaś w końcu udało mu się stworzyć dom, który odpowiadał jego ambicjom, ciągle się w nim gubi, nie może odnaleźć poszukiwanych drzwi i pokojów, przedmiotów i osób. Pan Weer szybko rezygnuje z poszukiwań, usprawiedliwiając się podeszłym wiekiem oraz niesprawnością związaną z przebytym udarem, ale jak mógłby odnaleźć osoby, które od lat nie żyją?

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Kolejnym elementem utrudniającym immersję i burzącym linearność – najlepiej będzie o niej niezwłocznie zapomnieć – są dziesiątki dygresji, które czynią bohaterowie pojawiający się w wspomnieniach pana Weera, jak i bajkowe historie opowiadane przez cały gros postaci. Dlatego też Pokój dałoby się zaklasyfikować jako powieść szkatułkową. Zarówno wspominkowe dygresje, jak i baśniowe opowiastki można sprowadzić do wspólnego mianownika, którym są elementy typowe dla horroru lub opowieści grozy. Z początku jawią się one niewinnie, a wszystkie niecodzienności da się bezproblemowo wytłumaczyć (np. odnalezione w jaskini ludzkie kości). Z czasem jednak robi się coraz dziwniej i coraz mroczniej, a w każdej z niepokojących opowieści można doszukiwać się analogii do sytuacji czy raczej stanu w jakim znajduje się narrator – wszak czym innym mogłyby być owe historie, jeśli nie wskazówkami dla czytelnika. Najgorszym, co można zrobić w takim przypadku, jest wzięcie wszystkiego na wiarę i zaniechanie podawania wszelkich niewiarygodności pod wątpliwość.

Próbując odnaleźć sens w tym narracyjnym labiryncie, bardzo łatwo stracić z oczu obyczajowe tło przedstawianej przez Aldena Weera opowieści. Wydarzenia – z nielicznymi wyjątkami, które należy wiązać z opowieściami postaci drugiego planu (ale czy na pewno? Narrator w połowie książki jako głównego bohatera wskazuje kogoś zupełnie innego – lecz czy warto mu wierzyć?) – mają miejsce w obrębie niewielkiego miasteczka ulokowanego w środkowej Ameryce. Niemałą trudność sprawia próba choćby przybliżonego określenia czasu akcji, jednakże odnajdywane w czasie lektury wskazówki pozwalają przypuszczać, iż najwcześniejsze wspomnienia Aldena Weera (ponieważ Pokój to na dobrą sprawę przekrój przez jego życie od dzieciństwa począwszy, przez lata młodzieńcze i "dojrzałą dorosłość" a na starości kończąc) odnoszą się do początku XX. wieku. Czas mijający w powieści najłatwiej śledzić z jednej strony po rozwoju technologicznym, z drugiej zaś po roli i stopniu emancypacji kobiet w tamtejszym społeczeństwie (szczególnie warto porównać Olivię, ciotkę u której Alden mieszkał w dzieciństwie, i Lois, bibliotekarkę, którą Alden poznaje już jako dorosły mężczyzna). O ile miasteczko sprawia wrażenie zwyczajnego i w tej przeciętności nudnego, o tyle osnuwa je niepokojąca aura, mogąca kojarzyć się z miasteczkami tak charakterystycznymi dla prozy Stephena Kinga. A może to tylko zamysł, tudzież projekcja narratora?

I sprawa najważniejsza – czym właściwie jest tytułowy Pokój? W pierwszej chwili może się skojarzyć z pomieszczeniem jakich wiele w domach. Dwuznaczność (zamierzona przez tłumacza?) wychodzi na jaw, jeśli sprawdzić tytuł oryginału, a ten brzmi Peace – co można tłumaczyć zarówno jako pokój, ale i jako spokój – zatem drugi wariant nie pozostawia już wątpliwości. Pokój, jako zamknięta przestrzeń, może symbolizować uwięzienie, samotność i odcięcie od świata – wszystko to zdaje się doskonale pasować do Aldena Weera. Z tego powodu odczuwa niePokój; wciąż szuka czegoś, kogoś, ale zawsze bezowocnie. Aczkolwiek niepokój można wiązać również z czynami, które popełniło się w przeszłości, które wciąż ciążą na sumieniu i nie pozwalają odnaleźć upragnionego sPokoju.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Gene Wolfe zabiera czytelników na zwiedzanie nawiedzonego domu, przez cały czas zapewniając, że to nic więcej, jak tylko odwiedziny u zwykłego staruszka. Siła Pokoju tkwi w szczegółach, jeśli bowiem nie poświęci się dostatecznie wiele uwagi detalom, można nieświadomie przejść obok właściwej historii. Uważna lektura i włożony w nią wysiłek zaowocują dreszczykiem emocji, kiedy tylko wszystkie elementy układanki złożą się w całość. Podpowiem tylko, iż kluczem do rozwiązania zagadki ukrytej w Pokoju jest pierwsze zdanie powieści – należy je rozebrać na czynniki pierwsze i wracać doń za każdym razem, kiedy podczas lektury pojawi się jakieś nawiązanie. Na koniec raz jeszcze zacytuję posłowie Neila Gaimana: "Uważajcie na szkielety. Strzeżcie się duchów" – od siebie dodając – nie ufajcie Aldenowi Weerowi i nie przegapcie okazji do odwidzenia jego Pokoju.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
8.33
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Pokój (Peace)
Autor: Gene Wolfe
Tłumaczenie: Anna Studniarek
Wydawca: MAG
Data wydania: 15 stycznia 2014
Liczba stron: 240
Oprawa: twarda
Format: 135 x 202 mm
Seria wydawnicza: Uczta Wyobraźni
ISBN-13: 978-83-7480-415-8
Cena: 37 zł



Czytaj również

Pokój
Rzucanie literackimi nożami
- recenzja
Urth Nowego Słońca
Kilka(set stron) dopowiedzeń
- recenzja
Miecz i Cytadela
Kat zakłada koronę
- recenzja
Cień i Pazur
Dzień z życia kata
- recenzja
Pokój - fragment
- fragment

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.