» Recenzje » Piąty elefant - Terry Pratchett

Piąty elefant - Terry Pratchett

Piąty elefant - Terry Pratchett
Powody, dla których jakiś pisarz zyskuje sympatię czytelnika, są trudne do ujęcia w ogólną definicję. Zależą one w głównej mierze od indywidualnych preferencji czytelnika. Taki sam charakter ma również przebieg "transformacji" pisarza X w ulubieńca przeciętnego Kowalskiego. Można jej nadać pewne, co prawda płynne, ramy, czyli innymi słowy - podjąć próbę ukazania, w jaki sposób owa transformacja zachodzi.

Zaczyna się on z reguły "odkryciem" pisarza: czytamy jedną z jego książek i przez parę dni nie możemy zrozumieć, dlaczego wcześniej jej nie zaczęliśmy. Potem sięgamy po kolejną pozycję i ... tak rozpoczynamy kolejną, udaną literacką wędrówkę.

Niestety, kiedyś musi przyjść kres każdej przyjemności. Po pewnym czasie zaczynamy dostrzegać pewien schematyzm, wtórność w twórczości naszego ulubieńca. Kolejne jego książki mogą podobać się innym, jednak wiernym fanom mogą wydać się nie tak dobre jak poprzednie. Czasem jest to uczucie chwilowe, jednak co zrobić jeśli zaczyna nabierać ono cech permanentnych?

Odpowiedź jest prosta: należy po prostu czytać dalej i przekonać się, że nasz pisarz nie rozegrał jeszcze ostatniej partii. Wśród jego kart może niejednokrotnie pojawić się Joker.

Terry Pratchett to właśnie taki wyjątkowy typ twórcy – jego książki wydają się czasem zbliżać do niebezpiecznej granicy pewnej wtórności. Jednak pojawia się pozycja, która zaskakuje swoją świeżością, a także pewnego rodzaju innością, mimo że akcja toczy się właściwie w bardzo dobrze znanych realiach. Piąty elefant różni się od innych części Świata Dysku – fabuła składa się z większej ilości wątków i ma mroczniejszy charakter. W tej części dominuje nie komedia, lecz polityka, intrygi i lejąca się w sporych ilościach krew.

W tym roku ukazały się aż trzy tłumaczenia jego książek. Dwa z nich to Ostatni kontynent, którego głównym bohaterem jest mag nieudacznik- Rincewind i Carpe Jugulum, gdzie prym wiodą wiedźmy i wampiry. Teraz przyszła pora na straż i...Piątego elefanta, który dawno temu zagroził stabilnej konstrukcji Dysku. Uderzył w niego z tak ogromną siłą, że wypiętrzyły się góry i Świat Dysku pozostał płaski jedynie w założeniach. Jednak Piąty elefant nie tylko wydobył świat z geomorfologicznej nirwany. Wiele lat później efekty potężnego uderzenia słonia skomplikowały życie Vimesowi, diukowi Ankh-Morpork. Liczne pokłady tłuszczu w Uberwaldzie (według krasnoludów jest to legendarna pozostałość po słoniu) i skomplikowana sytuacja polityczna w tym kraju skłoniły Patrycjusza do wysłania jako Ambasadora miasta komendanta Vimesa, znanego w kręgach politycznych Dysku jako powód, "dla którego powstają dyplomaci". Wraz z nim do państwa wampirów udadzą się: jego żona Sybil, przedstawiciele mniejszości ankhmorporkiańskich, pochodzące z Uberwaldu Detrytus i Cudo Tyłeczek, no i oczywiście Piecmaker.

Terry Pratchett po raz kolejny umieszcza akcję swojej powieści w Uberwaldzie, miejscu, gdzie nawet diabeł nie mówi dobranoc, ponieważ kto inny wykonuje tam za niego robotę. Konflikt trollo-krasnoludzki zbiera swoje żniwa, a zaloty u tych ostatnich dalej nadal zaczynają się od sprawdzenia płci.

Fabuła Piątego elefanta jest jedną z najbarwniejszych ze Świata Dysku. Autor nie skupił się na jednym motywie, wręcz przeciwnie- pozycja ta zaskakuje różnorodnością wątków. Chociaż większość wydarzeń dzieje się w Uberwaldzie, nie brakuje też ciekawszych wydarzeń w mieście Ankh-Morpork jak np. próby uporządkowania ruchu drogowego. W państwie wampirów Pratchett parodiuje emancypację płci na przykładzie krasnoludów oraz stosunki dyplomatyczne - szczerego do bólu Vimesa, boją się dyplomaci, przyzwyczajeni do ekonomicznej prawdomówności. Poza tym, w książce występują jeszcze inne wątki, których nie opiszę. Ich poznanie będzie wtedy większą radością dla czytelnika.

Fabuła w Piątym elefancie charakteryzuje się również logicznym i konsekwentnym przebiegiem zdarzeń oraz bardzo dobrym wyważeniem pomiędzy elementami humorystycznymi oraz właściwą akcją. Nie można również nie wspomnieć o postaciach zapewniających czytelnikom parę godzin wybornej zabawy: Vimesie, jego różnych jak ogień i woda podkomendnych oraz o uroczym rodzie Igorów. Ten ostatni pomysł Pratchetta, rozpoczęty w Carpe Jugulum, jest po prostu wyborny i jego rozwinięcie w Piątym elefancie dobrze zwiastuje kolejnym częściom Świata Dysku.

Ktoś z pewnością zapyta, czy są jakieś skazy na tak dobrej książce. Niestety tak – mam na myśli jakość redakcji. W książce występuje całkiem sporo literówek, pogrubienia słów oraz potknięcia gramatyczne. Chociaż nie są one szczególnie rażące, nie świadczą dobrze o wydawcy.

Mimo to dostajemy powieść naprawdę wyborną, zaprawioną błyskotliwym humorem Pratchetta. Akcja toczy się szybko i jest wyjątkowo wciągająca. Niezależnie od czasu, jaki poświęcimy tej lekturze, z pewnością nie będzie on stracony. Jednym słowem: polecam!
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Tytuł: Piąty elefant (The Fifth Elephant)
Cykl: Świat Dysku
Tom: 24
Autor: Terry Pratchett
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Autor okładki: Josh Kirby
Wydawca: Prószyński i S-ka
Data wydania: 14 września 2006
Oprawa: miękka
Format: 142 mm x 202 mm
ISBN-10: 83-7469-377-0
Cena: 29,90 zł



Czytaj również

Piąty elefant - Terry Pratchett
Mroczna i tłusta historia
- recenzja
Blask fantastyczny
Błyskotliwe dowcipy
- recenzja
Straż! Straż!
Pierwsze spotkanie ze Strażą Miejską Ankh Morpork
- recenzja
Niuch
Sam Vimes melduje się na... urlop!
- recenzja
Mgnienie ekranu - Terry Pratchett
Panoptikum Terry'ego Pratchetta
- recenzja

Komentarze


~Vermiliona

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
To najlepsza książka Pratchetta

ocena nie 5,5 ale 6 powinna być - być może nawet lepsza od "Zbrojnych"
16-12-2006 22:29
~raraavis

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Najlepsze są Pomniejsze Bóstwa :P
17-12-2006 03:10
~Vermiliona

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Już lepsza jest Wyprawa Czarownic ;)
17-12-2006 11:09
Rebound
    Hehe
Ocena:
0
Autorka dobrze zrobiła, dając PE 5,5/6. Lepszą ocenę zostawiła sobie bowiem na nadchodzące dziełka, jak choćby The Truth, Night Watch czy Going Postal :).
17-12-2006 20:05
~Vermiliona

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Night Watch podobno też dobre, choć co prawda nie czytałam osobiście
17-12-2006 20:11

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.