PL +50. Historie przyszłości - antologia
PL+50 ukazało się w 2004 roku i przeszło bez większego echa, chociaż w zamierzeniu miała to być bardzo ambitna antologia. Dwudziestu czterech bardziej i mniej znanych reprezentantów polskiej sceny fantastycznej (z kilkoma głównonurtowymi wyjątkami) przedstawiło swoje wizje przyszłości Polski i świata. Wizje nie rozmazane po osi czasowej, lecz – zgodnie z tytułem zbioru - przedstawiające lata pięćdziesiąte XXI wieku i nasz kraj pół wieku po wstąpieniu do Unii Europejskiej. Zamysł skonkretyzowania okresu, do jakiego miały odnosić się opowiadania, wyrządził niestety Historiom przyszłości krzywdę, ponieważ niektórzy recenzenci wykazali w swej krytyce zdumiewająco sztywne podejście. Na łamach pewnego magazynu złajano swojego czasu antologię za małe prawdopodobieństwo rychłego urzeczywistnienia się zaprezentowanych tu scenariuszy. Samej jakości prozy - fabularnej i stylistycznej, nadano zupełnie drugorzędne znaczenie. Dla tak sformułowanej krytyki mam prostą odpowiedź: Co z tego, że prawdopodobieństwo niewielkie? Czy zręczne opowiadania fantastycznonaukowe należy odsądzić od czci i wiary tylko dlatego, że nie najlepiej wpisują się w ramy czasowe podyktowane przez wydawnictwo?
Pomysłodawca zbioru, Jacek Dukaj, spisał się na medal. Redaktorzy antologii zwykle ograniczają swoją funkcję do doboru utworów i firmowania książki nazwiskiem. Dukaj napisał poza tym zwięzły i niezwykle zgrabny wstęp, dorzucił do PL+50 świetne opowiadanie własnego autorstwa, a przede wszystkim uporządkował całość na podobieństwo optycznego widma. Rolę czerwieni pełni tu przejaskrawienie i karykatura, potem wędrujemy przez rejony zabarwione humorem na żółto, przemieszczamy się przez pulsujące zielenią i błękitem rejony coraz twardszej s-f, a kończymy na eseistycznym fiolecie rozważań niebeletrystycznych.
Niemalże wszystkie zawarte tu utwory należą do przynajmniej dobrych. Niechlubne wyjątki dziwnym zbiegiem okoliczności stanowią przede wszystkim opowiadania najkrótsze. Dwustronicowi Gówniarze Tomasza Piątka to wielka pomyłka, która w ogóle nie powinna trafić do antologii. Ostatnia poetka Karola Maliszewskiego jawi się cokolwiek bełkotliwie, a krótki Spacer Tomasza Odiji to tylko stylistycznie elegancka zabawa słowem, nie mająca nic a nic wspólnego z fantastyką. Z kolei Andrzej Ziemiański w Chłopaki, wszyscy idziecie do piekła dał popis niechlujnego grafomaństwa – toż to opowiadanie tak niedojrzałe, że aż śmieszne. Trudno uwierzyć, że spod pióra tego samego autora, i to kilka lat wcześniej, wyszła znakomita Bomba Heisenberga.
Zbiór otwierają Listy z Tytana Macieja Dajnowskiego - krótkie, wesołe opowiadanie o zręcznym i zaskakująco melancholijnym zakończeniu. Pomimo tematyki, wiarygodnych prognoz przyszłości polskiego rolnictwa tutaj nie znajdziemy. Współczynniku prawdopodobieństwa nie podbija Bartek Świderski Łabędzim śpiewem ministra dźwięku. To jeden ze słabszych punktów antologii, który zapada w pamięć wyłącznie oryginalnym sposobem wykorzystania osoby Leszka Balcerowicza. Dwa kolejne utwory, Kochać w Europie Andrzeja Zimniaka i Wyhoduj mnie, proszę Macieja Żerdzińskiego, są pierwszymi mocnymi akcentami, również nie pozbawionymi humoru, którego jednak będzie z opowiadania na opowiadanie coraz mniej. Zimniak deformuje obowiązujące prawa Unii Europejskiej, tworząc obraz zjednoczonej Europy rodem z koszmaru Giertycha. Maciej Żerdziński dokonuje natomiast popisu językowej woltyżerki i maluje przed czytelnikiem klimatyczną i groteskowo ponurą wizję połowy XXI wieku, na którą spoglądamy oczami człowieka wypalonego psychicznie. Nie tylko w przenośni...
Władca Deszczu Łukasza Orbitowskiego to jedyne opowiadanie w antologii, które porusza problematykę przyszłości chrześcijaństwa. Brzmi dumnie, ale zdecydowanie więcej tu fiction niż science, bo kto uwierzy w to, że w przeciągu pięciu dekad Światowid zastąpi w Polsce Chrystusa – nawet jeśli świat w międzyczasie przewróci do góry nogami jakiś kataklizm? Alternatywę dla katolicyzmu odnajdziemy także w Sercu wołu Mai Lidii Kossakowskiej, ale w skromniejszym wydaniu, ponieważ chodzi tu przede wszystkim o wyszydzenie feminizmu. Utwór ten czyta się znakomicie, ale trudno traktować go jako przestrogę. To raczej umiejętna zabawa pomysłem, poszukiwanie odpowiedzi na pytanie "co by było, gdyby...?".
Rubież i Autorewers łączy fakt, że ich autorzy, odpowiednio Olga Tokarczuk i Jerzy Sosnowski, na podwórko fantastyczne zaglądają rzadko. Tokarczuk wykreowała nadwiślańską, postapokaliptyczną scenografię; nie brutalną, a subtelną - liryczną niemalże - przywodzącą na myśl książki Le Guin. Na prozę Sosnowskiego większej uwagi bym nie zwrócił, gdyby nie parę dających do myślenia akapitów poświęconych przyszłości Internetu oraz wspaniałe zakończenie, budzące uśmiech i podziw dla autora. Wspólny mianownik posiadają również Biała krew Cezarego Domarusa i Siódme niebo Marka Oramusa. Tym razem jest nim inwazja ze Wschodu – ekonomiczna u Domarusa, militarna u Oramusa. Niestety, w obu opowiadaniach zabrakło w pewnym momencie przysłowiowej pary: W Białej krwi już przed, a w zdecydowanie lepszym Siódmym niebie - dopiero po półmetku.
Jeszcze tylko przeciętnie napisany, choć oparty na niegłupim pomyśle Et in Arcadia ego Barnima Regalicy i wspinamy się na podwójny szczyt całej antologii. Najpierw Crux Jacka Dukaja. Kto Dukaja czytał, ten wie, czego się spodziewać; kto go nie zna, najwyższy czas, by po twórczość naszego rodzimego mistrza sięgnął. Crux nie jest najlepszym z opowiadań autora Innych pieśni, ale zawiera wszystko, co charakterystyczne dla dukajowych krótkich form – kilka oryginalnych idei jednocześnie, z których każdą wykorzystano jakby od niechcenia, fabułę nabierającą rumieńców w najodpowiedniejszej chwili i zapadające w pamięć zakończenie. Faktem jest jednak, że najwyższy stopień podium antologii należy się Weekendowi w Spestreku Jarosława Grzędowicza. To wyśmienity kawałek prozy, który zaczyna się niewinnie - humorystycznie niemalże, by nieoczekiwanie zamienić się w łapiący za gardło thriller. Efekt wzmacnia dodatkowo granicząca z banalnością prostota pomysłu, na którym zbudowano całą konstrukcję.
Solidnie napisana i okraszona kilkoma celnymi spostrzeżeniami, ale mimo to niezapadająca w pamięć Struga czasu Edmunda Wnuka-Lipińskiego, stanowi pomost do ostatniej, niebeletrystycznej części antologii. Trudno powiedzieć, czy słusznie postąpiono, decydując się na zamknięcie zbioru garścią eseistyki. Na pewno dobrze czyta się szkic futurologiczny Lecha Jęczmyka pt. Oglądając się na minione pół wieku. Pięć przewidywań i mnóstwo zastrzeżeń Zygmunta Baumana i Pętla czasu Jadwigi Staniszkis to teksty wartościowe, ale ciężkie w odbiorze i nie pozbawione wad – u Baumana jest nią notorycznie stosowana inwersja, u Staniszkis gwałtowne przejście od dziwacznego pomysłu fantastycznonaukowego do zawiłych rozważań socjologicznych. Kulturę narodową w erze globalizacji Ryszarda Kapuścińskiego czyta się przyjemnie, ale - jak sam tytuł wskazuje - historii przyszłości tu nie znajdziemy, a na dodatek to tylko przedruk artykułu zamieszczonego w 2000 r. w Rzeczpospolitej. Kropkę nad "i" stawia sam Stanisław Lem Orłem białym na tle nerwowym, gdzie dzieli się z czytelnikiem swoimi kilkoma obawami i... nadzieją. Lektura tekstu po wyborach 2005 stawia zresztą pewne sprawy w nowym świetle, bo część przepowiedni Lema już się w zasadzie sprawdziła. I pozostaje tylko niepokojąca wątpliwość, czy ostatnie zdanie antologii faktycznie tyczy się Polski.
Od strony literackiej PL+50 warta jest w pełni wydanych na nią pieniędzy. Zazwyczaj w czytanych przeze mnie antologiach w najlepszym razie co trzecie opowiadanie okazuje się autentycznie zajmujące. Bilans końcowy recenzowanej tu książki przedstawia się zatem zachwycająco: na 24 utwory dwa są świetne (Dukaj i Grzędowicz), pięć bardzo dobrych (Zimniak, Żerdziński, Kossakowska, Tokarczuk, Jęczmyk), a tylko sześć mniej lub bardziej kiepskich, bądź nie przystających do tematyki zbioru (Świderski, Maliszewski, Ziemiański, Odija, Piątek, Kapuściński). Brakuje jednak opowiadania wybitnego - takiego, które poraziłoby czytelnika i zostawiło go na kilka długich chwil wpatrzonego w głębokim zamyśleniu w ostatnie linijki.
A co z ambicją futurologiczną PL+50? Jaka będzie ta historia przyszłości? Każdy z utworów próbuje dać inną odpowiedź. Niektórzy pisarze swobodnie puszczają wodze fantazji, inni starają się podejść do zagadnienia rzeczowo. Ci ostatni uprawiają czarnowidztwo, które niestety w większości przypadków wydaje się nie najgorzej uzasadnione. Nakreślony tu wizerunek przyszłości Polski i zjednoczonej Europy ma niewiele wspólnego z sielanką. Otuchą napawają jedynie ostatnie słowa Oglądając się na minione pół wieku, ale i tu pojawia się owo dręczące pytanie: Gdzie biegnie granica pomiędzy optymizmem a naiwnością? A może do odzyskania spokoju ducha, do odważnego spojrzenia naprzód wystarczy po prostu zaakceptować słowa jednego z największych pisarzy fantastycznonaukowych minionego stulecia?
"Przyszłość budowana jest na gruzach przeszłości i mądrość polega na akceptowaniu tego faktu, nie na walczeniu z nim."
Arthur C. Clarke
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Pomysłodawca zbioru, Jacek Dukaj, spisał się na medal. Redaktorzy antologii zwykle ograniczają swoją funkcję do doboru utworów i firmowania książki nazwiskiem. Dukaj napisał poza tym zwięzły i niezwykle zgrabny wstęp, dorzucił do PL+50 świetne opowiadanie własnego autorstwa, a przede wszystkim uporządkował całość na podobieństwo optycznego widma. Rolę czerwieni pełni tu przejaskrawienie i karykatura, potem wędrujemy przez rejony zabarwione humorem na żółto, przemieszczamy się przez pulsujące zielenią i błękitem rejony coraz twardszej s-f, a kończymy na eseistycznym fiolecie rozważań niebeletrystycznych.
Niemalże wszystkie zawarte tu utwory należą do przynajmniej dobrych. Niechlubne wyjątki dziwnym zbiegiem okoliczności stanowią przede wszystkim opowiadania najkrótsze. Dwustronicowi Gówniarze Tomasza Piątka to wielka pomyłka, która w ogóle nie powinna trafić do antologii. Ostatnia poetka Karola Maliszewskiego jawi się cokolwiek bełkotliwie, a krótki Spacer Tomasza Odiji to tylko stylistycznie elegancka zabawa słowem, nie mająca nic a nic wspólnego z fantastyką. Z kolei Andrzej Ziemiański w Chłopaki, wszyscy idziecie do piekła dał popis niechlujnego grafomaństwa – toż to opowiadanie tak niedojrzałe, że aż śmieszne. Trudno uwierzyć, że spod pióra tego samego autora, i to kilka lat wcześniej, wyszła znakomita Bomba Heisenberga.
Zbiór otwierają Listy z Tytana Macieja Dajnowskiego - krótkie, wesołe opowiadanie o zręcznym i zaskakująco melancholijnym zakończeniu. Pomimo tematyki, wiarygodnych prognoz przyszłości polskiego rolnictwa tutaj nie znajdziemy. Współczynniku prawdopodobieństwa nie podbija Bartek Świderski Łabędzim śpiewem ministra dźwięku. To jeden ze słabszych punktów antologii, który zapada w pamięć wyłącznie oryginalnym sposobem wykorzystania osoby Leszka Balcerowicza. Dwa kolejne utwory, Kochać w Europie Andrzeja Zimniaka i Wyhoduj mnie, proszę Macieja Żerdzińskiego, są pierwszymi mocnymi akcentami, również nie pozbawionymi humoru, którego jednak będzie z opowiadania na opowiadanie coraz mniej. Zimniak deformuje obowiązujące prawa Unii Europejskiej, tworząc obraz zjednoczonej Europy rodem z koszmaru Giertycha. Maciej Żerdziński dokonuje natomiast popisu językowej woltyżerki i maluje przed czytelnikiem klimatyczną i groteskowo ponurą wizję połowy XXI wieku, na którą spoglądamy oczami człowieka wypalonego psychicznie. Nie tylko w przenośni...
Władca Deszczu Łukasza Orbitowskiego to jedyne opowiadanie w antologii, które porusza problematykę przyszłości chrześcijaństwa. Brzmi dumnie, ale zdecydowanie więcej tu fiction niż science, bo kto uwierzy w to, że w przeciągu pięciu dekad Światowid zastąpi w Polsce Chrystusa – nawet jeśli świat w międzyczasie przewróci do góry nogami jakiś kataklizm? Alternatywę dla katolicyzmu odnajdziemy także w Sercu wołu Mai Lidii Kossakowskiej, ale w skromniejszym wydaniu, ponieważ chodzi tu przede wszystkim o wyszydzenie feminizmu. Utwór ten czyta się znakomicie, ale trudno traktować go jako przestrogę. To raczej umiejętna zabawa pomysłem, poszukiwanie odpowiedzi na pytanie "co by było, gdyby...?".
Rubież i Autorewers łączy fakt, że ich autorzy, odpowiednio Olga Tokarczuk i Jerzy Sosnowski, na podwórko fantastyczne zaglądają rzadko. Tokarczuk wykreowała nadwiślańską, postapokaliptyczną scenografię; nie brutalną, a subtelną - liryczną niemalże - przywodzącą na myśl książki Le Guin. Na prozę Sosnowskiego większej uwagi bym nie zwrócił, gdyby nie parę dających do myślenia akapitów poświęconych przyszłości Internetu oraz wspaniałe zakończenie, budzące uśmiech i podziw dla autora. Wspólny mianownik posiadają również Biała krew Cezarego Domarusa i Siódme niebo Marka Oramusa. Tym razem jest nim inwazja ze Wschodu – ekonomiczna u Domarusa, militarna u Oramusa. Niestety, w obu opowiadaniach zabrakło w pewnym momencie przysłowiowej pary: W Białej krwi już przed, a w zdecydowanie lepszym Siódmym niebie - dopiero po półmetku.
Jeszcze tylko przeciętnie napisany, choć oparty na niegłupim pomyśle Et in Arcadia ego Barnima Regalicy i wspinamy się na podwójny szczyt całej antologii. Najpierw Crux Jacka Dukaja. Kto Dukaja czytał, ten wie, czego się spodziewać; kto go nie zna, najwyższy czas, by po twórczość naszego rodzimego mistrza sięgnął. Crux nie jest najlepszym z opowiadań autora Innych pieśni, ale zawiera wszystko, co charakterystyczne dla dukajowych krótkich form – kilka oryginalnych idei jednocześnie, z których każdą wykorzystano jakby od niechcenia, fabułę nabierającą rumieńców w najodpowiedniejszej chwili i zapadające w pamięć zakończenie. Faktem jest jednak, że najwyższy stopień podium antologii należy się Weekendowi w Spestreku Jarosława Grzędowicza. To wyśmienity kawałek prozy, który zaczyna się niewinnie - humorystycznie niemalże, by nieoczekiwanie zamienić się w łapiący za gardło thriller. Efekt wzmacnia dodatkowo granicząca z banalnością prostota pomysłu, na którym zbudowano całą konstrukcję.
Solidnie napisana i okraszona kilkoma celnymi spostrzeżeniami, ale mimo to niezapadająca w pamięć Struga czasu Edmunda Wnuka-Lipińskiego, stanowi pomost do ostatniej, niebeletrystycznej części antologii. Trudno powiedzieć, czy słusznie postąpiono, decydując się na zamknięcie zbioru garścią eseistyki. Na pewno dobrze czyta się szkic futurologiczny Lecha Jęczmyka pt. Oglądając się na minione pół wieku. Pięć przewidywań i mnóstwo zastrzeżeń Zygmunta Baumana i Pętla czasu Jadwigi Staniszkis to teksty wartościowe, ale ciężkie w odbiorze i nie pozbawione wad – u Baumana jest nią notorycznie stosowana inwersja, u Staniszkis gwałtowne przejście od dziwacznego pomysłu fantastycznonaukowego do zawiłych rozważań socjologicznych. Kulturę narodową w erze globalizacji Ryszarda Kapuścińskiego czyta się przyjemnie, ale - jak sam tytuł wskazuje - historii przyszłości tu nie znajdziemy, a na dodatek to tylko przedruk artykułu zamieszczonego w 2000 r. w Rzeczpospolitej. Kropkę nad "i" stawia sam Stanisław Lem Orłem białym na tle nerwowym, gdzie dzieli się z czytelnikiem swoimi kilkoma obawami i... nadzieją. Lektura tekstu po wyborach 2005 stawia zresztą pewne sprawy w nowym świetle, bo część przepowiedni Lema już się w zasadzie sprawdziła. I pozostaje tylko niepokojąca wątpliwość, czy ostatnie zdanie antologii faktycznie tyczy się Polski.
Od strony literackiej PL+50 warta jest w pełni wydanych na nią pieniędzy. Zazwyczaj w czytanych przeze mnie antologiach w najlepszym razie co trzecie opowiadanie okazuje się autentycznie zajmujące. Bilans końcowy recenzowanej tu książki przedstawia się zatem zachwycająco: na 24 utwory dwa są świetne (Dukaj i Grzędowicz), pięć bardzo dobrych (Zimniak, Żerdziński, Kossakowska, Tokarczuk, Jęczmyk), a tylko sześć mniej lub bardziej kiepskich, bądź nie przystających do tematyki zbioru (Świderski, Maliszewski, Ziemiański, Odija, Piątek, Kapuściński). Brakuje jednak opowiadania wybitnego - takiego, które poraziłoby czytelnika i zostawiło go na kilka długich chwil wpatrzonego w głębokim zamyśleniu w ostatnie linijki.
A co z ambicją futurologiczną PL+50? Jaka będzie ta historia przyszłości? Każdy z utworów próbuje dać inną odpowiedź. Niektórzy pisarze swobodnie puszczają wodze fantazji, inni starają się podejść do zagadnienia rzeczowo. Ci ostatni uprawiają czarnowidztwo, które niestety w większości przypadków wydaje się nie najgorzej uzasadnione. Nakreślony tu wizerunek przyszłości Polski i zjednoczonej Europy ma niewiele wspólnego z sielanką. Otuchą napawają jedynie ostatnie słowa Oglądając się na minione pół wieku, ale i tu pojawia się owo dręczące pytanie: Gdzie biegnie granica pomiędzy optymizmem a naiwnością? A może do odzyskania spokoju ducha, do odważnego spojrzenia naprzód wystarczy po prostu zaakceptować słowa jednego z największych pisarzy fantastycznonaukowych minionego stulecia?
"Przyszłość budowana jest na gruzach przeszłości i mądrość polega na akceptowaniu tego faktu, nie na walczeniu z nim."
Arthur C. Clarke
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: PL +50. Historie przyszłości
Autor: antologia
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Miejsce wydania: Kraków
Data wydania: 2004
Liczba stron: 558
Oprawa: miękka
Format: 145 × 205 mm
Seria wydawnicza: Proza
ISBN-10: 83-08-03564-7
Cena: 34,90 zł
Autor: antologia
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Miejsce wydania: Kraków
Data wydania: 2004
Liczba stron: 558
Oprawa: miękka
Format: 145 × 205 mm
Seria wydawnicza: Proza
ISBN-10: 83-08-03564-7
Cena: 34,90 zł