» Recenzje » Ostateczny cel - John Birmingham

Ostateczny cel - John Birmingham


wersja do druku

Czyli wojnę czas skończyć

Redakcja: Beata 'teaver' Kwiecińska-Sobek

Ostateczny cel - John Birmingham
To już ostatni tom trylogii Johna Birminghama, australijskiego autora – militarysty, piszącego alternatywną historię Drugiej Wojny Światowej. Utrzymana w takiej same szacie graficznej co poprzednie tomy, finalizuje historię eskadry okrętów z 2021 roku, która na skutek eksperymentu trafia w sam środek walk podczas II Wojny Światowej, a dokładnie do 1942 roku.

W tomie trzecim akcja zostaje doprowadzona do roku 1944. Od tzw. Tranzytu minęło dwa lata. Ludzie w USA powoli przyzwyczajają się do obecności ludzi z przyszłości, którzy w Kalifornii mają swoją własną enklawę zwaną Strefą. Mocno wpływają oni na życie Ameryki okresu wojennego. Nowe wynalazki, nowe trendy w każdej sferze życia rozbijają stare układy i powodują, że Amerykanie muszą sobie poradzić dużo szybciej niż w naszej rzeczywistości z trendami antyrasistowskimi i ogólną tolerancją oraz polityczną poprawnością.

Tak samo jak w poprzednich tomach, nie ma głównego bohatera, a losy kilkunastu osób są kanwą do pokazania teatru wojny. Działania Admirała Kohlhammera obrazują politykę w samych Stanach Zjednoczonych, reporterka Julie Duffy kobiecym okiem opisuje walki w Europie, Generał Brasch na swoim przykładzie pokazuje losy szpiegów w Rzeszy. Można by tak długo wymieniać, ale i tak najciekawsze fragmenty są te z bunkra dowodzenia Hitlera i sztabu Józefa Stalina. Dzieje się zaś dużo. W ostatnim tomie akcja opowiada już o zakończeniu konfliktu, więc mamy układy z Józefem Stalinem, koniec III Rzeszy i śmierć Hitlera, a także wyścig po bombę atomową, która zostanie tu użyta więcej niż raz. Autor dość logicznie stara się pokazać "co by było gdyby?". Zimna Wojna w uniwersum Birminghama nadchodzi zdecydowanie szybciej.

Tym razem autor pokusił się o więcej opisów politycznych i sportretował więcej postaci znanych z kart naszej historii. Książka więc bardziej ciąży ku powieści wojennej, choć nadal zawiera zbyt mało opisów wielkich epickich bitew. Autor skupia się raczej na ich skutkach. Jest jej jednak zdecydowanie więcej, niż w poprzednich tomach, a opis ataku kamikaze czyta się przepięknie. Fabuła jest więc dużo ciekawsza, jakby autor się w końcu rozpędził i zrozumiał, że finał wymaga fajerwerków. Świetnym tego przykładem jest opis spuszczenia sowieckiej bomby atomowej na Łódź i tworzenia pasa martwej ziemi za pomocą broni chemicznej na granicy Rzeszy z ZSSR. Ta wojna naprawdę staje się brutalna. Choć fakt, że tę część czytało mi się lepiej może wynikać z tego, że w końcu mamy Europę, a nie tylko wojnę na Pacyfiku. To bardziej swojskie tereny, łatwiej jest umiejscawiać geograficznie i porównywać nasza historią z tą alternatywną, z książki Birminghama.

Książka trzyma poziom, co jest najważniejsze w cyklach i widać, że autor ma pomysły oraz coś do powiedzenia. Wprawdzie porównania z Eksperymentem Filadelfijskim są wciąż silne, ale tym razem mamy dużo więcej o tym, jak zmienia się życie ludzi w kontakcie z przyszłością. Przyznam się, że czytając Birminghama życzyłem mu masy fanów, bo może któryś zdobyłby się na napisanie dodatkowych książek z uniwersum autora opowiadających o innych teatrach wojny. Odniosłem bowiem wrażenie, że autor, skoro musiał zakończyć wojnę w Europie, zrobił to, ale nadal wszystko jest pisane z punktu widzenia USA i Australii, a front europejski został potraktowany trochę po macoszemu.

Tak samo lekko autor szafuje bombami atomowymi. Za dużo ich, co powoduje, że pół miliarda Europejczyków musi żyć w post-atomowej pożodze. Niezbyt logicznie łączy się to z atakami na pociągi wiozące Żydów do obozów zagłady. Autor powinien sobie doczytać o skutkach Fat Boy’a w Japonii. Oczywiście, moja krytyka może wynikać z europocentryzmu, bo przecież dla Australijczyków głównym wrogiem była Japonia. Również amerykańską Perl Harbor zniszczyli Japończycy.

Podsumowując, polecam tę książkę i cały cykl miłośnikom drugiej wojny światowej. Mam wrażenie, że im się spodoba. Trzeci tom jest moim zdaniem najlepszy i warto do niego dobrnąć. Mało jest tak szeroko rozpisanych historii alternatywnych drugiej wojny światowej. Przeczytajcie koniecznie, to akurat dobra lektura na wakacje.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
7.33
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Ostateczny cel (Final Impact)
Cykl: Oś Czasu
Tom: 3
Autor: John Birmingham
Tłumaczenie: Radosław Kot
Autor okładki: Zbigniew Mielnik
Wydawca: Rebis
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: 29 kwietnia 2008
Liczba stron: 496
Format: 128 × 197 mm
ISBN-13: 978-83-7510-118-8
Cena: 29,90 zł



Czytaj również

Wybór broni, Wybór celów - John Birmingham
Czyli dwie trzecie "mega-eksperymentu" filadelfijskiego
- recenzja

Komentarze


r4venger
    ...
Ocena:
0
Pierwszą część kupiłem w Tesco dobre dwa lata temu, zainteresowała mnie okładka Raptory walczace z Messerschmittami, dopiero po chwil zauwazyłem wzmianke "World War 2.1". A lubie historie i alternatywne wydarzenia wiec nie namyslałem sie długo nad zakupem. Faktem jest ze ksiażek o podróżach w czasie, alternatywnych wydarzeniach jest mało, nawet bardzo mało. Nie wiem czemu tak sie dzieje. Wielu woli tworzyć po raz enty historię o zombich, czy kolejną ksiażkę fantasy z elfami, krasnoludami i innymi bzdetami.
Sądze ze trylogia Birminghama jest pozycją wnoszącą świeży powiew do kanonu S-F.
Osobiście polecam kazdemu całą serie, nie powinien byc zawiedziony.
Jednak nie zgadzam się z opinią recenzenta, że za duzo w 3 części bomb atomomowych zostało uzytych, Stalin był chorym psycholem, który nie wachałby użyć kilku bomb, czy trzeba przypominac ile osób za jego panowania trafiło do wiezień? Wprowadził terror we własnym kraju, wiec nic nie stało by na przeszkodzie, aby rozprzestrzenić go na inne państwa, a broń atomowa była by ostatecznym wyznacznikiem jego chorego obłedu.
Jedynie do czego ja mowę sie przyczepić, to w moim miemaniu autor ksiązek, zrobił z ludzi lat 40 XX w. bande jaskiniowców i tępych barbarzyńców. Owszem przez ostatnie 50 lat pozbylismy sie czesci uprzedzeń, rasizmu, pewne grupy wywalczyły rózne uprawnienia, ale nadal znajdzie sie spory odsetek idiotów którzy sadzą, ze sa lepsi od innych. Ludzie z XXI wcale nie sa tacy "oswieceni" jak to Birmingham próbuje nakręslić.

Ale jak pisałem wyżej ksiażki sa godne polecenia. Kazdy kto lubi militarną fantastyke, napewną zagłębi sie w "nowy" stary swiat II wojny swiatowej.
12-07-2008 13:47
~scud

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Seria jest niezła (mam na półce w orginale), ale nadal się do Turtledove'a nie umywa jeśli chodzi o alternatywną historię... i jeśli chodzi o science fiction też - tu nawiążę do 1wszej części gdzie Kolhammer w 3 sekundy przekonuje Spruance'a że jest z przyszłości i wszystko jest fajnie - no lol normalnie.

Wracając do Turtledove'a - nie wiem czemu nikt nie pokusił się o wydanie jego serii alt.historii w Polsce? Mamy tylko 1 część serii World War, czyli 'Wojna światów: w równowadze'. Seria ta jest 8-tomowa (tzn. 4 tomy World War w czasie 2 wojny światowej, 3 tomy Colonization w latach 60-tych i zawierające 3 wojnę światową i Homeward Bound w 2030) i nie licząc ostatniej 8 części są naprawdę świetnym połączeniem science fiction i militarystycznej historii czy jak by to nazwać. Plus duża część akcji toczy się w Polsce :) Jest też druga dobra seria - 100% w historii alteratywnej bez żadnego science fiction - mianowicie How Few Remain - 3 tomy Great War - 3 tomy American Empire - 4 tomy Settling Accounts. W tym świecie Konfederacja wygrywa wojnę o niepodległość (częsty wątek w amerykańskich hist.alt.) i kolejne książki opisują kolejne wojny i pokój między nimi: 1881 - 1914-1917 - 1917-1941 - 1941-1944 żeby podzielić to tak jak idą serie. Tylko Europy jest tu mało - parę wizyt w Irlandii i jedna we Francji (chyba że coś jeszcze w Settling Accounts 3: The Grapple o latach 1942-1943, odwrót Konfederacji spod Pittsburgha - tutejszego Stalingradu), ale poza tym solidna robota - do tego stopnia że kolesie pocinają łacha z pierwszego lotniskowca a nie skaczą z radości że wreszcie mają superweapon.

Czekam z niecierpliwością na polskie edycje tychże, wtedy będę mógł postawić je ładnie koło Potopu :)
13-07-2008 09:24
~Baldwin Stark

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jakiś czas temu przeczytałem pierwszą część tej serii, i byłem nawet pod wrażeniem. Co prawda Turtledove to nie jest ale poziom trzyma. Ponadto bardziej od samej wojny i opisu walk spodobały mi się interakcje społeczne pomiędzy ludźmi z lat 40-stych i tych 2020 roku. Autor bardzo dobrze pokazał rasizm i konserwatyzm tamtych środowisk.

Mała ciekawostka w pierwszej części dwa razy na wieść o podróżnikach w czasie "współcześni" ironizowali że może jeszcze jaszczury z kosmosu:) widać Birmingham też czytał Turtledov'a.
29-05-2010 14:37

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.