» Artykuły » Inne artykuły » Omówienie Nowej Fantastyki 11/2011

Omówienie Nowej Fantastyki 11/2011


wersja do druku

Strasznie dobry numer?

Redakcja: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Omówienie Nowej Fantastyki 11/2011
Najnowsze wydanie Nowej Fantastyki reklamuje hasło: "STRASZNIE dobry 350 numer". Z jednej strony jest ono sygnałem jubileuszu, z drugiej – można w nim odczytać zapowiedź tematyki numeru. W praktyce wszakże z konwencją grozy wiążą się tylko dwa artykuły, jedna recenzja i jeden felieton, toteż zarówno samo hasło, jak i omackowaną okładkę potraktować wypada dość umownie. No i rzecz najważniejsza: jakość numeru nie jest tak wysoka, jak sugerowałoby słowo "strasznie", aczkolwiek nie żałuję czasu przeznaczonego na lekturę.

W części publicystycznej odnajdziemy cztery felietony. Zgadzam się z Jakubem Ćwiekiem, że kino nie powinno zaniedbywać fabuły; cenię sobie ironię Petera Wattsa; zastanawia mnie wizja rzeczywistości rozszerzonej, którą przedstawił Rafał Kosik; celnej pointy gratuluję Łukaszowi Orbitowskiemu. Można również przeczytać krótkie, ale treściwe i dobrze napisane artykuły o Elvirze (czyli "Świętym Mikołaju Halloween"), o zabójstwie prezydenta Kennedy’ego i jego konsekwencjach dla popkultury (niedawno premierę miała powieść Kinga Dallas ‘63 dotycząca tego wydarzenia), a także o historii postaci Tintina (film już na ekranach kin). Nie zabrakło też recenzji – jedna z nich zachęciła mnie do zainteresowania się serialem Goście (V). Dla miłośników fantasy smacznym kąskiem będzie dołączony do pisma polski przekład jednego z rozdziałów Tańca ze smokami George’a R.R. Martina.

Czas przyjrzeć się działowi prozy polskiej. Za garść zbawienia Bartosza Orlewskiego to przede wszystkim brudny western, ale również – zgodnie z sugestywnym, choć dziwnie brzmiącym tytułem – alternatywna interpretacja chrześcijańskiego obrazu Boga i wiary, przechodząca w zaskakującą metafizykę. Historia rewolwerowca, który przybywa z niezwykłym zadaniem do Miasteczka Wszystkich Miasteczek, jest opowiadaniem przyzwoitym, z całkiem sprawnie poprowadzoną fabułą oraz dość ciekawie nakreślonymi postaciami protagonisty i jego głównych przeciwników, nieźle operującym niedopowiedzeniami i przemilczeniami. "Całkiem", "dość" i "nieźle", bowiem nie ma tu nic wybitnego; tekst zasługuje jednak na przeczytanie. Zaraz potem następują Miniatury literackie Grzegorza Janusza, czyli dziewięć parozdaniowych opowiastek z nieoczekiwanymi pointami. Mniej więcej połowę z nich oceniam wysoko, ponieważ nie tylko zaskakują, lecz także zachęcają do refleksji. Pozostałą część zapewne bardzo szybko zapomnicie.

Boleśnie rozczarowały mnie Korale Anny Dominiczak – utwór, który zajął równorzędne trzecie miejsce w konkursie "Władcy Słów". Przerysowane postacie (antagonista jest wręcz karykaturą), bardzo prosta wymowa całego tekstu, atak szczerości w scenie seksu mający wyjaśnić czytelnikowi niespecjalnie kreatywną fabułę (swoją drogą, jedno z kochanków podczas gry wstępnej posługuje się pełnymi, poprawnymi, literacko skonstruowanymi zdaniami – godne podziwu opanowanie), wreszcie bardzo niepokojąca, a zaprezentowana z aprobatą wizja kobiecości i męskości, tudzież równie dziwaczne przedstawienie relacji między matką a córką… Słowem, opowiadanie nieudane. O wiele lepszy jest Wampir ze Śląska Łukasza Henela: na zaledwie czterech stronach autor zdołał zawrzeć subtelnie przygotowany zwrot akcji, który pozwala na zdumiewającą reinterpretację słynnych zabójstw kobiet z okresu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Zmiany narratorów i punktów widzenia pomagają budować napięcie, które nie znika do samego końca. Wampir ze Śląska to najlepiej opowiedziana historia w całym numerze i wielu pisarzy mogłoby się z tego utworu niemało nauczyć.

Dział prozy zagranicznej rozpoczyna tekst Davida Molesa W magicznym królestwie, oparty na znakomitym pomyśle: żeby spłacić długi, mieszkańcy przyszłej Ziemi podpisują umowy na przeniesienie świadomości do wirtualnego MMORPG, które wielokrotnie przerosło World of Warcraft. Początkowe sceny, w jakich szybko uświadamiamy sobie, że kiczowate scenerie i absurdalnie skomplikowana Smocza Mowa (język wymyślony przez kogoś na potrzeby gry) są tłem dla prawdziwych ludzkich dramatów, mogą naprawdę pobudzić do myślenia. Szkoda, że pisarz w drugiej połowie opowiadania wybiera drogę piętrowych komplikacji fabularnych, których głównym efektem jest wtórność; niemniej dla tych pierwszych kilku stron stanowczo warto zapoznać się z utworem.

Dwa kolejne, krótkie teksty autorów spoza Polski, Osy kartografowie i pszczoły anarchiści (Eugenia Lily Yu) oraz Karma (Christopher Moore), nie wydały mi się zbyt ciekawe. W pierwszym występują jedynie postacie epizodyczne, zmieniające się ze sceny na scenę; nie jest to opowieść o bohaterach, tylko o społecznościach oraz ideach. Można ją uznać za zdystansowaną i pod pewnymi względami krytyczną charakterystykę pewnych ustrojów i koncepcji politycznych, ale w sposobie ich przedstawienia nie znalazłem niczego, co zachęciłoby mnie do spojrzenia na nie z nowej strony. Jeżeli pod pomysłami autorki kryje się drugie dno, to niestety nie zdołałem go dostrzec. Z kolei w Karmie postacie pierwszoplanowe zagarniają dla siebie całą akcję, ale jest to opowiadanie doskonale przeciętne, nie stanowi wyzwania dla przyzwyczajeń czytelnika. Ze wszystkich utworów, z którymi miałem okazję się zapoznać w tym wydaniu Nowej Fantastyki, właśnie ten przypuszczalnie pozostanie mi w pamięci najkrócej.

Zawartość działów prozatorskich wydaje się nierówna: jeden tekst świetnie skonstruowany, jeden porządny, jeden po części twórczy, po części wtórny, jeden fatalny, dwa raczej średnie. Wszelako znacznie gorszym wariantem byłoby dla mnie sześć opowiadań przeciętnych, czyli takich, o których nie byłoby powodu pisać i mówić. W połączeniu z niezłą publicystyką przekłada się to na nie najgorszą notę końcową, ale czekam na więcej. W grudniu będziemy mieli okazję czytać wspólny dodatek Nowej… oraz Narodowego Centrum Kultury, wydany z okazji 30 rocznicy stanu wojennego; liczę na to, że będzie ciekawie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Karma była ciekawe i fajnie spointowana, Moore jest jak dla mnie jednym z najpozytywniejszych pisarzy współczesnego fantasy. Osy... były dla mnie, w miarę prostego czytelnika, zbyt nudne, podobnie jak W magicznym królestwie. Mi, jak prostemu czytelnikowi, do gustu przypadłyby Korale, gdyby nie były tak słabe. Wampir ze Śląska zdecydowanie pozytywnie, ale szybko zaczął denerwować styl autora. Może dobrze, że było to takie krótkie. Za garść zbawienia niezłe, westerny ogólnie wymiatają. Co z Miniaturami literackimi? Albo jestem zbyt głupi i nie rozumiem jakiegoś głębszego przesłania albo po prostu nie należę do wielbicieli tego typu tekstów. A podejrzewam, że po trosze jedno i drugie.

Ale NF i tak na plus, taka książka, tylko że trzy razy tańsza.
09-11-2011 14:51
Scobin
   
Ocena:
0
Dzięki za podzielenie się opinią! Jeśli chodzi o to, co nas "po prostu" ciekawiło, a co nużyło, to nasze odczucia nie są chyba aż tak odległe ("Karma" nie była dla mnie nudna, ale przyjąłem inne kryterium wartościowania tekstów, co pewnie widać w omówieniu). Głównym wyjątkiem byłyby chyba "Miniatury...", które Ciebie nie ujęły, a mnie zainteresowały.

Z ciekawości: czy "W magicznym królestwie" pierwsze parę stron też wydawało Ci się intrygujące, czy może opowiadanie nudziło Cię w całości?

(PS. Przepraszam za parę zmian w komentarzu w krótkim czasie, mam nadzieję, że nikogo nie zdezorientowały).
09-11-2011 20:53
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Ja Korale odebrałam bardzo pozytywnie... od nich właśnie zaczęłam lekturę numeru i opowiadanie od razu mnie wciągnęło... Wydaje mi się, że jest to historia bardzo "kobieca".
Jeśli chodzi o Wampira odczucia pozytywne. Motyw pościgu sprawia, że napięcie się utrzymuje (będą na czas czy nie). Do tego zaskakujący zwrot akcji. No i jest to w pewnym sensie "na faktach" ;-) Jednak dla mnie opowiadanie było właśnie za krótkie, warto byłoby tę skądinąd świetną historię bardziej rozbudować.
09-11-2011 21:58
malakh
   
Ocena:
+1
Jedną z wad fantastyki naukowej jest fakt, że częstokrość jest przeciętna literacko. "W Magicznym Królestwie" pod tym względem nie wyróżnia się na tle innych tekstów, również uważam, że zakończenie jest przekombinowane. Ale sam pomysł wkupywania się ludzi w życie postludzkie poprzez pracę w charakterze "tła" w MMORPG jest tak cudowny i świeży, że nie mogłem tego odpuścić.

Podobnie "Osy..." - wiedziałem, że tekst może się nie spodobać. Ale ma coś w sobie. Gdy czyta się tyle opowiadań, co ja, każda oryginalność daje tekstowi +100.

"Karma" natomiast urzekła mnie językiem - uwielbiam sposób opowiadania rodem ze starych baśni, z legend. No i to Moore, do tego nieśmieszny, a lubię ludzi zaskakiwać;D

Numer grudniowy pod względem czysto literackim jest dużo lepszy. Nie SF, nie fantasy, a świetna groza pióra Kealana Patricka Burke'a, który ma doskonały warsztat.

Dla miłośników lekkiej i rozrywkowej prozy natomiast Sullivan, czyli o poczatkach znajomości Royce'a i Hadriana.
09-11-2011 22:45
Scobin
   
Ocena:
0
Może tylko o "Koralach": zgodzę się, że to "kobieca" historia (a takich w fantastyce nie za wiele), natomiast podtrzymuję swoje zdanie na temat jej wad. ;-) Najbardziej zniechęciła mnie jednoznaczność ideowa całego tekstu, nie lubię jej w literaturze – większość innych opowiadań w tym numerze wydaje mi się bardziej subtelna.

Za to na razie zgadzamy się generalnie co do "Wampira". :-)
09-11-2011 22:52
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1

Z ciekawości: czy "W magicznym królestwie" pierwsze parę stron też wydawało Ci się intrygujące, czy może opowiadanie nudziło Cię w całości?

W całości. Jednak podejrzewam, iż nie jestem tak wysublimowanym typem czytelnika jak Wy i sam pomysł (jaki by nie był cudowny, bo przecież nie można odmówić mu ciekawości) nie wystarcza, abym odebrał tekst pozytywnie. Co jest dość paradoksalne, gdyż na co dzień zachwycam się barokowymi konceptami :P
10-11-2011 16:27
Scobin
   
Ocena:
0
Właśnie wydawało mi się, że nie tylko sam pomysł, ale też jego realizacja (w pierwszej części tekstu) jest ciekawa. Nic to, rozejdziemy się z innymi wrażeniami i obaj to przeżyjemy. :) Dzięki za odpowiedź!
10-11-2011 20:10
Maciej Szraj
   
Ocena:
0
Przeczytawszy trzy krótkie opowiadania „Osy kartografowie i pszczoły anarchiści”, „Karma” i „Wampir ze Śląska” zastanawiam się na ile podobnie przeciętne będą kolejne teksty.
Zgodzić się mogę co do tego, że do tej pory najlepiej wypadła historia Łukasza Henkela. Przede wszystkim za sprawą dynamiki i pewnej nutki tajemnicy.

Christopher Moore prezentuje nam w 90% obyczajową i sztampową opowieść o tym jak to pewien zawistnik zniszczył (a przynajmniej miał taki zamiar) dobremu, pracowitemu i poczciwemu rybakowi życie. Motyw fantastyczny posłużył tutaj do dwóch celów: 1) dokonania zemsty; 2) obnażenia zoofilskich skłonności bohatera. Pytanie brzmi, gdzie szukać jakichś wartości w tym tekście? Rozumiem, że język będzie jedną z takich wartości, czy coś jeszcze?

Lubię kiedy autor pisze o swoim hobby czy zainteresowaniu (a już w szczególności niszowym). Taka osoba stara się wtedy oddać cząstkę własnej pasji, co zazwyczaj sprawia, że historia nabiera kolorów. Zgoła odmiennym przykładem jest tekst Eugenii. Jeśli ktoś podejmuje się pisania o pszczołach i ma z nimi codzienną niemal styczność to liczę na to, że uchwyci subtelności niedostępne przeciętnemu czytelnika, że zachwyci wiedzą i niekonwencjonalnymi spostrzeżeniami. Natomiast to co przedstawia Eugenia zatrzymuje się na obserwacji podręcznika do biologi. Fabularnie również nie ma fajerwerków, chyba że za takowe uznamy polityczne tarcia w owadzim ustroju. Opowiadanie od razu po przeczytaniu wietrzeje z głowy.

Trochę nie rozumiem wyboru takich opowiadań. Nie twierdzę, że każda historia ma być refleksyjna niczym proza Lema, ale na kartach historii znalazłoby się kilku pisarzy, którzy stronili od dydaktyki, a imponowali formą i pomysłami. Nie wieżę, że lepszych opowiadań nie było.

Ps. Malakhu możesz zdradzić skąd wziąłeś te teksty? Chodzi mi o sposób wyszukiwania. Dostajesz, sam szperasz, ktoś ci coś poleca? Pytam z czystej ciekawości.

Ps2. Nie chcę żeby powyższa wypowiedź zabrzmiała jakoś gorzko. Cenię to co robisz, ale jako osoba nie mająca czasu na wyszukiwanie intrygujących opowiadań, liczę że NF sama takowe zaproponuje. A tutaj rozczarowanie.
11-11-2011 08:58
malakh
   
Ocena:
0
Większość sam wyszukuję, teksty polecane mi przez innych czy nadsyłane przez autorów to ledwie ułamek całości. Teksty z tego numeru wszystkie wyszperałem sam.

Odnośnie "podobania" - nie licz, że spodoba ci się wszystko, to niemożliwe. Jedyne, co mogę robić, to puszczać teksty, które mi się podobają. I liczyć, że innym także przypadną do gustu. Raz się udaje, raz nie, najcześciej połowa jest zachwycona, połowa marudzi.
11-11-2011 16:55
Maciej Szraj
   
Ocena:
0
Tylko, że podobanie nie jest miarą tego czy tekst jest dobry czy nie. Dukaj może mi się nie podobać, a jednak wiem, że jest to dobra literatura. Zaczynamy wchodzić na grząski grunt pewnych kryteriów i pytania o to czy teksty, które wybrałeś są przyzwoite literacko (co to w ogóle oznacza?) czy też nie. Niemniej, rozumiem co chcesz powiedzieć. Pozostaje mi liczyć na to, że kolejny nr. wywoła lepsze wrażenie :)
12-11-2011 14:19

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.