» Recenzje » Ofiara - John Everson

Ofiara - John Everson

Ofiara - John Everson
Istnieją powieści powstałe z potrzeby serca. Człowiek siada do pisania, bo wie, że musi. Jakiś wewnętrzny przymus nakazuje mu uwiecznić zgromadzony w głowie materiał. Pytanie zasadnicze dla wydawnictwa, które taką powieść zechce wydać, brzmi: po co? Po lekturze Ofiary Johna Eversona wydaje mi się, że wydawnictwo Replika takiego pytania chyba sobie nie zadało.

Czegoś tak nędznego, a jednocześnie tak porażającego to ja jeszcze nie czytałem. Nie jestem przeciwnikiem wyrazistych horrorów. Książki takie spożywam bardzo chętnie. Najchętniej, jeśli groza przeważa nad krwią i flakami. Jeżeli powieść jest dobrze napisana, a epatowanie krwawymi scenami czemuś służy, to jestem gotów to zaakceptować. Jednakże w sytuacji gdy ktoś próbuje zbudować powieść li tylko poprzez zaprezentowanie swoich chorych i zboczonych pomysłów, u mnie podnosi się wskaźnik poziomu agresji. Właśnie tak było z moją lekturą Ofiary.

Everson poszedł po linii najmniejszego oporu. Nie mając prawie żadnego sensownego pomysłu, stworzył książkę, która jest tak naprawdę zbiorem zboczonych obrazków. Seks oralny z oderwaną, nadpsutą głową martwej nastolatki, stosunek z trupami mężczyzn tuż przed odcięciem im penisów czy też brutalne zabawy, zaczynające się od tortur i kończące na tarzaniu się wśród świeżo wyprutych flaków. A to tylko niektóre z zawartych w książce scen.

Zostawmy jednak dewiacje i skupmy się na chwilę na samej osi wydarzeń. Pewna była uczennica szkoły dla zakonnic postanawia dokonać zemsty na rodzaju ludzkim i wezwać najstraszniejsze potężnych i niezniszczalnych demonów Curburydów. Aby to uczynić, musi dokonać kilku rytualnych mordów w całych Stanach Zjednoczonych, tworząc pęknięcie w naszej rzeczywistości i bramę dla demonicznej hordy.

Jak łatwo się domyślić, na drodze degeneratki staje bohater jakich mało: dzielny dziennikarz śledczy, opętany przez całkiem sympatycznego demona imieniem Malachai. Owa istota panicznie boi się swych paskudniejszych pobratymców i postanawia tak pokierować Joem, ostatnią nadzieją ludzkości, by ten powstrzymał ich przed wtargnięciem do naszego świata. Oczywiście, aby nie czuł się samotny, zapewnia mu pomoc kilkunastoletniej czarownicy Alex.

Nasze sympatyczne dziewczę, od dzieciństwa rozmawiające z duchami i prześladowane za to przez ojca i matkę, jest świeżo po rozwiązaniu problemów rodzinnych przy użyciu siekiery. Z braku lepszych pomysłów postanawia więc (nie bez udziału Malachaia) włączyć się do tej bardzo ważnej misji. I tak oto demoniczna Ariana podróżuje po USA, mordując kolejnych podatnych na lateksowe wdzięki mężczyzn, a Joe i Alex podążają śladami jej zbrodni. Nie pytajcie jednak, czemu tak czynią, zamiast próbować ubiec morderczynię (zwłaszcza że połowa niematerialnych przedstawicieli Ameryki wskazuje im na każdym możliwym kroku właściwy trop). To byłoby chyba zbyt logiczne i oczywiste.

Tak jak i fabuła książki, postacie są na siłę udziwniane. Mają bardzo niejasne i nielogiczne motywacje. Da się jeszcze przebrnąć przez lekturę, jeżeli człowiek nie myśli o tym, co czyta, tylko bezmyślnie biegnie oczami przez tekst. Jeśli jednak w którymś momencie zada sobie nieopatrznie pytanie "dlaczego?", przepada natychmiast.

Do jakości wydania dużych uwag mieć nie można – poza jedną. Strona tytułowa. Po pierwsze paskudna ilustracja z lateksową panienką (w dodatku wyglądającej inaczej, niż prezentuje to autor w powieści). Do tego informacja, że autor jest zdobywcą Bram Stoker Award. I co z tego, skoro pisze takie gnioty? Wszystko jednak przebija tekst o "mrocznej erotyce" wewnątrz książki. Może dla niektórych seks w powieści to zawsze element erotyczny, bez względu na to, jak pornograficznie zostanie on opisany. Ale podpisywać książkę pełną stosunków z trupami jako erotykę?

Podsumujmy. Wydajemy w księgarni trzydzieści złotych i otrzymujemy za to książkę nieźle wydaną, choć z bardzo słabą grafiką na stronie tytułowej. Do tego beznadziejną, nonsensowną akcję. Dzieło wypełnione bohaterami rodem z niskobudżetowego kina klasy D, mocno oddziałującymi na psychikę czytającego. W tej sytuacji nawet nie najgorszy literacko warsztat Eversona nie pomaga. Zwłaszcza że jego wyobraźnia jest jaka jest. Moim zdaniem tę literacką masakrę trzeba czym prędzej usunąć z księgarskich półek i równie szybko o niej zapomnieć.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
1.5
Ocena recenzenta
1.38
Ocena użytkowników
Średnia z 4 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 2
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Ofiara (Sacrifice)
Autor: John Everson
Tłumaczenie: Ewa Wojtczak
Wydawca: Replika
Miejsce wydania: Zakrzewo
Data wydania: 21 kwietnia 2009
Liczba stron: 356
Oprawa: miękka
Format: 120 × 200 mm
ISBN-13: 978-83-60383-00-0
Cena: 29,90 zł



Czytaj również

Komentarze


crusia
   
Ocena:
0
O, widzę że kolega miał takiego samego pecha jak ja i na beznadziejną "Ofiarę" też się załapał ;) Tylko ciut lepsze od "Wampira z przypadku" (tam niedawno komentowałam), chociaż chyba gorzej napisane. Za to ze dwie sceny mi się podobały, ale to raczej nie więcej.
I też nie mogę wyjść z podziwu, że ten gość dostał Stokera...
Z dwiema rzeczami się nie zgadzam - dla mnie warsztat Eversona jest kiepski, a akurat okładka mi się podobała.
28-07-2009 18:31

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.