» Recenzje » Nowa Fantastyka 10/2013

Nowa Fantastyka 10/2013


wersja do druku

Omówienie numeru


Nowa Fantastyka 10/2013
Październik przynosi zaskakująco przyzwoitą publicystykę (czyżby miało to jakiś związek z zupełnym brakiem w numerze artykułów stricte filmowych?) i takież opowiadania.

Publicystyka

Na stanowisku rednacza Jakuba Winiarskiego zastąpił właśnie Jerzy Rzymowski, który w swoim pierwszym wstępniaku przypomina, że pismo nie istnieje bez czytelników, i prosi, aby nadal je kupować – natomiast większych zmian na łamach spodziewać się nie należy. Dalej Maciej Parowski pisze o fandomie i fanach, o tym, czyj głos jest najważniejszy i dlaczego. Z chęcią widziałbym jego artykuły drukowane co miesiąc.

Z okładki spogląda Carrie, numer nie mógł się więc obejść bez jakiegoś tekstu poświęconego jej twórcy. Są dwa: Jakub Małecki skupia się jednak na Kingach juniorach, bowiem obaj synowie poszli w ślady ojca (dowiadujemy się np., że ostatnia powieść Owena jest dobra, a Joego – taka sobie), zaś Robert Ziębiński przybliża postać Stephena, opowiadając, co mu w nim imponuje. Drugi artykuł wydał mi się o wiele ciekawszy.

W kolejnej odsłonie swojego znakomitego cyklu Wawrzyniec Podrzucki zastanawia się, jak ludzkość będzie sobie radzić z życiem na innych planetach: czy będziemy je terraformować, czy raczej sami przystosujemy się do panujących na nich warunków? Marcin Zwierzchowski zachęca do zapoznania się z następnym komiksem ze stajni Vertigo i tym razem są to dzieje Lucyfera – przedstawionego w tekście jako bohater dużo ciekawszy od milczącego Sandmana.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Niebawem polska premiera Ciemnej nocy październikowej, czyli ostatniej powieści Rogera Zelazny'ego. Z tej okazji Adam Rotter wykazuje, jak wszechstronnym twórcą był autor Kronik Amberu. Michael J. Sullivan radzi zaś, aby zajrzeć do jego książek i przekonać się, jak błyskotliwe dialogi wyszły spod jego pióra. Od tej pory odcinki poradnika mają się ukazywać rzadziej; cóż, nie będę tęsknił. Na następnej stronie M. Zwierzchowski prezentuje trochę dłuższą od NF-owych standardów recenzję Cieniorytu, z której dowiedzieć się można mniej więcej tego samego, co z tej.

Kończymy tradycyjnie, trójką felietonów. Peter Watts przypomina, że Wielki Brat patrzy, a my mamy coraz mniej do powiedzenia w tej sprawie. Jest przekonująco i niepokojąco. Rafał Kosik żali się na to, jak pracę pisarza widzą inni, a ja mogę tylko ze zrozumieniem pokiwać głową. Łukasz Orbitowski chwali kanadyjski obraz o jakże wymownym tytule: Conspiracy, przyznając, że chciałby, aby któraś z teorii spiskowych okazała się prawdziwa – przynajmniej wyjaśniałoby to jakoś rzeczy, które dzieją się na świecie.

Proza polska

Jak już zdążyliśmy przywyknąć, pierwsze w stawce jest opowiadanie konkursowe. Skończyły się teksty "tylko" wyróżnione i przyszedł czas na podium – Pieśń brązu Kamila Kowalczyka zajęła miejsce trzecie. To militarystyczna fantastyka naukowa pełną gębą: za jakieś czterdzieści lat na świecie dojdzie do Kolapsu, którego następstwem będzie III wojna światowa. Przez jeden dzień towarzyszymy elitarnej formacji Irbisów, zmodyfikowanych pod wieloma względami żołnierzy. Perspektywa przeskakuje między bohaterami, widoczne są przy tym starania autora o odpowiednie zróżnicowanie głosów, jakimi przemawiają narratorzy. Fabuła jest prosta: banda sympatycznych drani płci obojga przedziera się przez zrujnowane miasto, dzielnie stawiając opór nacierającemu nieprzyjacielowi, do czego wykorzystuje sporo futurystycznych gadżetów. Jest nieźle, a zważywszy na wiek autora (siedemnaście lat!), nawet bardzo nieźle; miejmy nadzieję, że jego kolejne opowiadania będą coraz lepsze.

Lena Szuster nie rozpieszcza nas tekstami – Sztuka latania jest dopiero jej drugim ukazującym się w druku utworem fantastycznym (zaś o publikowaniu czegoś innego pod innym nazwiskiem nic mi nie wiadomo, choć trudno uwierzyć, że taki talent pisze tak mało). Oto niebezpieczny świat po zagładzie, a w nim Anna, twarda dziewczyna z rewolwerem, której nikt nie podskoczy i którą trudno rozgryźć. Anna do czegoś tęskni, źle jej wśród ludzi, śni o lataniu, o tajemniczym Chemiku i Miastach na Skałach. Czuje, że musi się tam udać, i w końcu rusza w drogę. Gdybym był kobietą (albo psychoanalitykiem), napisałbym, że historia Anny odwołuje się do drzemiących w każdej kobiecie pierwotnych instynktów – ale nie jestem, jaką więc wartość mają te słowa? Najlepiej samemu się przekonać, tym bardziej, że prozie Szuster warsztatowo nie da się nic zarzucić. Oby pisała częściej.

Proza zagraniczna

Thomas Olde Heuvelt to Holender, który zaczął pisać po angielsku. Decyzja widać się opłaciła, bowiem Chłopiec, który nie rzucał cienia otrzymał nominację do nagrody Hugo. Jest to napisana charakterystycznym, "młodzieżowym" stylem opowieść o dwóch niezwykłych z wyglądu czternastolatkach, w gruncie rzeczy jednak chłopakach całkiem zwyczajnych; odnosi się do inności i zmagania z nią, do tego, jak traktujemy odmieńców – lecz nie tylko. W równej mierze poruszone zostają tematy miłości, przyjaźni i dążenia do szczęścia. Nic nowego, ale dobrze czasem o takich rzeczach przypomnieć.

Obrońcy są trzecim (po Po drugiej stronie i Podążających) w Polsce tekstem Willa McIntosha i jak dotąd najsłabszym. Inwazja czytających w myślach obcych zakończyła się fiaskiem jedynie dzięki stworzonym przez ludzi samoświadomym robotom. Kilkadziesiąt lat po zakończeniu konfliktu maszyny zapraszają do siebie (tj. Australii, gdzie przebywają na dobrowolnym wygnaniu) ambasadorów w celu nawiązania stosunków dyplomatycznych, z czym ludzkość wiąże wielkie nadzieje. Miesiąc temu pisałem, że tekst spotkał się na Zachodzie z mieszanymi opiniami, a teraz wiadomo już dlaczego. Jest to zaledwie otwarcie mającej powstać powieści, w żaden sposób samodzielny utwór. Kończy się nagle w samym środku akcji, niczym zwiastun filmu czy gry. Książka, o której mowa, nie zapowiada się zresztą na coś więcej niż rozrywkową łupankę. O ile pamiętam, NF nie publikuje już powieści w odcinkach, a reklamy są na kolorowych stronach – jaki cel przyświecał więc publikacji Obrońców?

To, co za chwilę ujrzycie to opowiadanie Jacka Skillingsteada, którego bohaterem jest Brian, agent NSA i facet po przejściach. Autor wziął się za bary z motywem obcych oraz wielorzeczywistości i prawdopodobieństwa – pomysł ciekawy, realizacja przyzwoita, choć za jakiś czas pewnie nic poza konceptem mi w pamięci nie zostanie.

*

Nowofantastyczny październik, poza dwoma wyjątkami, wypadł całkiem nieźle. Niebawem ukaże się numer listopadowy z Enderem na okładce, artykułem o fantastyce w Chinach (autorstwa, jak przypuszczam, Kena Liu), opowiadaniem chińskiego autora Chena Qiufana oraz utworem, który w NF-owym konkursie zajął drugie miejsce. Zapowiada się obiecująco.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Nowa Fantastyka 10/2013
Redaktor naczelny: Jerzy Rzymowski
Wydawca oryginału: Prószyński Media
Data wydania oryginału: 30 września 2013
Okładka: miękka
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały i kolorowy
Cena: 9,99 zł

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.