» Artykuły » Inne artykuły » Nowa Fantastyka 09/2013

Nowa Fantastyka 09/2013


wersja do druku

Omówienie numeru


Nowa Fantastyka 09/2013
Wrześniowy numer nie odstaje jakościowo od kilku poprzednich. Zastrzeżenia może natomiast budzić gatunkowy dobór opowiadań – mimo deklarowanego od czasu do czasu stawiania na różnorodność redakcja tym razem postawiła wyłącznie na science fiction, zapominając o fanach innych odmian fantastyki.

Publicystyka

Zaczyna się pierwszym z cyklu planowanych artykułów o fantastyce światowej (czytaj: spoza USA, UK, Polski i Rosji), poświęconym kondycji gatunku w Republice Południowej Afryki. Marek Grzywacz na niespełna trzech stronach wykonał solidną robotę, zaspokajając moją ciekawość. Szkoda tylko, że podana w tekście lista odnośników do dostępnych w sieci opowiadań nie idzie w parze z jednym przetłumaczonym utworem w samym magazynie. Warto rozważyć takie wyjście w przyszłości, tym bardziej, że kilka lat temu pismo praktykowało coś podobnego (pamiętam numery poświęcone Francji i Niemcom). Redaktor Zwierzchowski coś też kiedyś przebąkiwał, że być może napisaniem artykułu poświęconego Chinom zajmie się sam Ken Liu. Zobaczymy.

Michał Hernes wybrał się na pokaz filmu Ariego Folmana pt. Kongres i na kartach NF dał upust swojemu rozczarowaniu. Nie jest źle, jak pisze, ale mogło być o wiele lepiej. Dalej mamy temat z okładki, czyli Andrzej Kaczmarczyk przybliża losy Riddicka, obawiając się o jakość najnowszego filmu. Dobry, wnikliwy tekst. Na następnych dwóch stronach Aleksander Daukszewicz zastanawia się, dlaczego do tej pory nie powstał ani jeden dobry film z komiksową heroiną, podczas gdy Batman, Spiderman, Superman czy Iron Man święcą triumfy na kinowych ekranach.

Niedawno Polskę odwiedził Mark Hodder, autor popularnych powieści o Burtonie i Swinburnie. Rozmowa, którą przy tej okazji przeprowadził Jerzy Rzymowski, wydaje się dobrym uzupełnieniem naszego wywiadu. Natomiast Michael J. Sullivan w tym miesiącu jako poradę dla piszących sprzedał NF obszerny opis szpitalnej poczekalni. Naprawdę.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Po przerwie wraca duet Haska-Stachowicz i nie zawodzi, interesująco przedstawiając fantastyczne przygody Szerloka Holmesa, których autorem bynajmniej nie jest A.C. Doyle. Potem mamy tekst, w którym Zwierzchowski chwali książkę Zbierzchowskiego (Holocaust F), i w którym pada całkiem sporo – chyba jednak za dużo – nazwisk innych autorów.

Maciej Parowski niby to chwali się, ilu ma znajomych i krewnych w całej Polsce (i nie tylko), ale wyszedł z tego dość ciekawy artykuł wspominkowy. No i na koniec trójka felietonistów: Watts snuje rozważania o nauce i wierze, Kosik martwi się zalewem sztucznych produktów w naszym życiu, a Orbitowski omawia Berberian Sound Studio, hołd złożony włoskim horrorom.

Proza polska

Pierwszym opowiadaniem są wyróżnione w konkursie Drobnoustroje Piotra Mirskiego. Mamy tu dwie linie fabularne, o których na początku nie wiadomo, co myśleć: jedna jest współczesną obyczajową historią młodego mężczyzny (trudno się oprzeć wrażeniu, że w niemałej części opartej na osobistych doświadczeniach autora), druga zaś wydaje się futurystycznym s.f. Pewne zabiegi pozwalają założyć, że efekt dezorientacji jest w pełni zamierzony. Z zainteresowaniem śledziłem obie historie, dopiero na końcu dowiadując się, co i jak. Duża w tym zasługa przekonującej psychologii postaci i stylu, któremu postawić mogę tylko jeden zarzut – obaj narratorzy mówią tym samym głosem, choć utwór skorzystałby, gdyby autor wysilił się na ich zróżnicowanie. To chyba pierwszy z konkursowych tekstów, o którym z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że mi się podobał. Oby następne były co najmniej równie dobre.

Demon Maxwella Tadeusza Soleckiego to krótka opowieść w starym stylu, w której kluczową rolę odgrywa pewne odkrycie i związany z nim przedmiot o wielkiej mocy. Być może trochę przesadziłem, zaliczając ją do science fiction; bardziej pasowałoby tu określenie: "historia niesamowita o naukowcach". Sporo w niej (pseudo)naukowych dysput i teorii. Kilka stron umiarkowanej rozrywki.

Ostatni z polskich, debiutancki tekst Michała Lelonka jest najsłabszy w numerze. Oni to my, ludzie (jest to jasne od samego początku, nie rozumiem więc, czemu służy potwierdzające to objawienie w finale). Trafiła na nas cywilizacja kosmitów, obserwuje i dziwi się, jakim to paradoksalnym gatunkiem jesteśmy (pomysł więc do najświeższych nie należy). Tak zacofani, a tak zaawansowani, tak inni od nich (zaiste, dziwne), dlaczego – zamiast sterować własną ewolucją i zdobywać kosmos – poświęcamy zasoby na wymyślanie broni i sposobów wykończenia samych siebie? Realizacja nie przekonuje (np. dlaczego kosmici posługują się łacińskimi zwrotami i jednostkami z układu SI?). Udało się autorowi zamieścić tu kilka celnych obserwacji i słusznych pytań o ludzką naturę, ale to jedyne, co się udało.

Proza zagraniczna

W poprzednim opowiadaniu Kena Liu mieliśmy młodego Azjatę na statku kosmicznym napędzanym żaglem słonecznym. Fale przynoszą pewną odmianę, bowiem mamy tu młodą Azjatkę na statku kosmicznym napędzanym żaglem słonecznym. No dobrze, żarty na bok, gdyż na tym kończą się oczywiste podobieństwa. Z Ziemi wysłano statek w mającą trwać wiele pokoleń podróż do odległego świata. Dziesięć lat po starcie załoga otrzymuje z naszej planety informację o niebywałym odkryciu: możliwe jest powstrzymanie procesu starzenia i uczynienie ludzi nieśmiertelnymi. Podróżnicy stają przed nie lada dylematem: zestarzeć się i umrzeć, ustępując miejsca dzieciom i wnukom (tak, jak od początku przewidywała misja), czy zatrzymać się u szczytu konsumpcyjnych potrzeb, skazując potomstwo na wieczne dzieciństwo (jeśli pozwolić dzieciom dorosnąć, zasobów nie wystarczy dla wszystkich). A to tylko początek historii – wkrótce wszystko przyspiesza, pojawia się Osobliwość i towarzyszące jej skutki. Liu postarał się o niemały rozmach, zgrabnie połączył też swoją opowieść z mitami o powstaniu ludzkości. Nie dziwota, że Fale zostały nominowane do Nebuli.

Na koniec zostało Przejście w biel Catherynne M. Valente. Ciekawa forma (opatrzone komentarzami scenariusze propagandowych filmów) i mało fabuły; autorka chciała przede wszystkim pokazać świat oraz ludzi. Obraz całości wyłania się powoli, czytelnik składa go z pojawiających się stopniowo szczegółów: II wojna światowa doświadczyła Amerykę nuklearnym kataklizmem, większość populacji nie żyje, a spośród ocalałych tylko niewielki odsetek nadal jest płodny. Szczęśliwcy mają świetną pracę, kilka żon i mnóstwo dzieci, niepłodni wysyłani są na front, do walki z komunistami (rola płodności w świecie po zagładzie wywołuje skojarzenia z Pomyślnymi jajeczkami). Dystopiczna wizja Valente wypada ciekawie, choć mam wrażenie, że autorka spóźniła się z tym utworem o kilkadziesiąt lat. Czemu miałby dziś służyć taki powrót do przeszłości, czasów zimnej wojny i realnej obawy o atomową zagładę?

*

W publicystyce cieszy rozpoczęcie nowego cyklu artykułów, w opowiadaniach – tekst Mirskiego i niesłabnąca forma uznanych nazwisk. Na październik zapowiedziano opowiadanie Leny Szuster, którą niektórzy powinni pamiętać z całkiem niezłej Mgielnicy (F&SF 3/2010), oraz utwór Willa McIntosha o inwazji z kosmosu, który na Zachodzie spotkał się z mieszanymi recenzjami. Przekonamy się dlaczego.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Nowa Fantastyka
Redaktor naczelny: Jakub Winiarski
Wydawca oryginału: Prószyński Media
Data wydania oryginału: 29 sierpnia 2013
Okładka: miękka
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały i kolorowy
Cena: 9,99 zł

Komentarze


lemon
   
Ocena:
+1

Chciałem to zrobić już miesiąc temu, ale wyleciało mi z głowy: w tym roku nie było miesiąca, żeby okładka NF nie promowała jakiegoś filmu (jeden wyjątek: gra wideo). Wiele wskazuje na to, że tendencja się nie zmieni. Dlatego proponuję małą zabawę w typowanie, jaki film będzie promować okładka następnego numeru. Ja zacznę.

Obstawiam Carrie (Prószyński wydaje wznowienie powieści). W numerze listopadowym na bank będzie Gra Endera (z tego samego powodu), a w grudniu wiadomo - Hobbit.

19-09-2013 19:11
Patryk Cichy
   
Ocena:
0

Smutny ten pomysł na konkurs, nawet jeśli trafny.

Pamiętam, jak jeszcze w pierwszej połowie lat 90. w listach do redakcji NF coraz częściej podnosiły się głosy sprzeciwu w tej kwestii. Że takie okładki odbierają czasopismu charakter, że to takie komercyjne, że odmawiają chleba utalentowanym grafikom etc. A wydawca tłumaczył, że to konieczne ze względu na koszty, bo w ten sposób zmniejsza się liczbę reklam wewnątrz numeru (bo bądźmy szczerzy - taka okładka to po prostu droga reklama), a na przeładowanie reklamami czytelnicy narzekali przecież jeszcze bardziej... I tak to szło. Obie strony miały dobre argumenty. Ja sprawę rozumiem - lepiej mieć plakat na okładce, niż wyższą cenę albo reklamy na 20% stron magazynu. Niemniej - smutne. Człowiek stęsknił się za tamtymi obrazkami.

Choć z drugiej strony, uwielbiam postać Riddicka na tyle, żeby na tę akurat okładkę spojrzeć bardziej przychylnie. Ale czy nie byłoby fajniej gdyby to była jakaś normalna ilustracja, choćby wykonana przez fana?

20-09-2013 10:26
Sayonara
   
Ocena:
0

Drobnoustroje to jedyne polskie opowiadanie, które powinno się znaleźć w tym numerze. Dwa pozostałe są słabiutkie. Na szczęście zagraniczne są świetne, zwłaszcza Fale. Ogólnie numer na plus, polecam.

20-09-2013 11:42
lemon
   
Ocena:
+1

Ha, przed chwilą NF na fejsie potwierdziła moje przypuszczenia. :)

20-09-2013 12:43
malakh
   
Ocena:
0

@ lemon

Zaskoczę cię lemonie, ale okładka z "Carrie" nie ma nic wspólnego z premierą Prószyńskiego - wczytaj się w tekst na okładce: zapowiada premierę filmu. Podobnie za miesiąc będzie z "Grą Endera" (dobrze zgadłeś).

 

@ Patryk Cichy

Zawsze bawi mnie zarzucanie pismu, że "idzie w komerchę"? To nie "NF", a "Czas Fantastyki" jest dotowany z funduszy Narodowego Centrum Kultury. "NF" musi zarabiać, choćby na moją pensję, bo ja orzeszki nie pracuję.

 

Odnośnie ilustracji - ta z twojego linka raz, że wcale nie jest dobra (za dużo w niej ciemnych kolorów, brak szczegółów, brak tła - źle by wyglądała na czasopiśmie), a dwa: jej autor nie miał prawa do postaci Riddicka, więc kupując ją wspieralibyśmy łamanie praw autorskich.

 

Natomiast młodzi zdolni artyści są przez "NF" regularnie wspierani - w każdym numerze znajdziesz 4-6 ilustracji w dziale opowiadań.

20-09-2013 19:54
lemon
   
Ocena:
+1

okładka [NF] z "Carrie" nie ma nic wspólnego z premierą Prószyńskiego

Obrazek jest identyczny jak na wznowieniu Prószyńskiego (i zapewne podobnie będzie w listopadzie) - to jest całkiem spore "coś wspólnego". ;) Ale ok, rozumiem, o co Ci chodziło.

20-09-2013 21:04
malakh
   
Ocena:
0

No identyczny, bo Prószyński wziął go od dystrybutora - taki deal.

 

Jednak "NF" ma na okładce reklamę kinową.

21-09-2013 10:57

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.