» Recenzje » Nocny obserwator - Oleg Diwow

Nocny obserwator - Oleg Diwow


wersja do druku

Bestia człowiekiem podszyta

Redakcja: Staszek 'Scobin' Krawczyk

Nocny obserwator - Oleg Diwow
Wampiry i wilkołaki na ruskiej wsi – zapowiadała się przaśna, bezpretensjonalna pozycja rozrywkowa, suto okraszona niewyszukanym, szczerym humorem i odpowiednią dawką rubaszności. Czy tak właśnie jest? Nie do końca. Diwow, lubiący przecież zaskakiwać, pokazał tym razem wrażliwsze, prawie liryczne oblicze.

______________________


Oleg Diwow powoli wyrasta na mojego ulubionego rosyjskiego pisarza. Nocny obserwator to trzecia już i jak na razie ostatnia jego książka wydana na polskim rynku. Po bardzo dobrej Wybrakówce (gorzka political fiction) trochę mnie rozczarował Najlepszą załogą Słonecznego (aż nazbyt cierpka i przez to nieco nudna space opera), ale teraz wszystko wybaczone – Obserwator jest chyba jego najlepszą powieścią i zarazem najlepszą fantastyczną prozą, jaką miałem przyjemność czytać od wielu miesięcy. I, co u Diwowa jest najwyraźniej tradycją, książka ta jest kompletnie inna niż pozostałe.

Zaczyna się niewinnie. Łuzgin, moskiewski dziennikarz, powraca w swoje rodzinne strony, czyli na wieś Zaszyszewie. Tam jest świadkiem pojmania miejscowego wilkołaka, Wowki, jego uwięzienia… i zmuszenia do pracy przez zaradnych miejscowych. Urzekająca jest prostota takiego wiejskiego pomyślunku: złapaliśmy wilkołaka? Jest wielki i silny? To zakuć go w obrożę, kajdany, dać niezbyt długi łańcuch i niech w tartaku pracuje. Nie brakuje tutaj zabawnych scen, takich jak ta, w której baba mieszkająca w jednej z chat daje wilkołakowi w łeb polanem – myślała, że to mąż po pijaku wraca. Potem jednak sprawy się komplikują, a Łuzgin odkrywa, że to nie wilkołaki są problemem, lecz ktoś zupełnie inny. Ktoś, kto ma swoich ludzi nawet w moskiewskiej milicji, i to na wysokich stanowiskach. Na całym świecie potajemnie obecne są złożone struktury, których członkowie tworzą w dodatku jakąś hierarchię. Wciągnęły mnie te coraz bardziej paranoiczne teorie, za pomocą fantastyki tłumaczące różne znane w świecie rzeczywistym wydarzenia historyczne i zjawiska społeczne. Widzę duży sukces autora w tym, że nawet mnie zdołał w dużym stopniu zainteresować przebiegiem tych wątków, choć nie jestem wielkim zwolennikiem takich fabuł.

Komplikuje się również konstrukcja powieści, bo składa się ona z trzech części, a ta o wilkołaku na wsi to tylko pierwsza. Ma ona wyraźnie inny rytm i nastrój od reszty utworu – w Dniu wampira i Nocnym obserwatorze (ostatnia część ma ten sam tytuł co cały utwór) znika przyziemność, prostoduszność i prostolinijność. Zamiast tego pojawiają się: polityka, szpiegostwo, miejskość, nowoczesność. Mnie ta zmiana nie do końca odpowiadała, wydała mi się zbyt gwałtowna. Co prawda kluczowe postaci z każdego segmentu przewijają się także w pozostałych, ale już jedynie jako drugo-, a nawet trzecioplanowe. Niemniej wszystko, oczywiście, splata się w finale.

Nie można natomiast nie być Diwowowi wdzięcznym za całą resztę. Jak zwykle, jego styl jest sam w sobie sednem powieści. Przemyślenia bohaterów, dotyczące takich życiowych spraw, jak zawodowe niespełnienie, małżeństwo, zdrada, nałogi (pojawiający się w utworze wampiryzm jest przedstawiony właśnie jako metafora uzależnienia) daleko wykraczają poza standardy książek rozrywkowych, są to niemal ludzie z krwi i kości. Ich język, poczucie humoru (jak już wspominałem, rubaszne), uleganie nałogom i wszystkie te typowo ludzkie wady i zalety są u Diwowa niesłychanie realistycznie oddane. Niezbyt dokładnie pamiętam już drobne szczegóły intrygi, pamiętam za to osoby zaludniające powieść. Nie ucieka też autor w proste przesłanie, na przykład o tym, jak to ludzie nie akceptują inności, chcą zniszczyć to, czego nie rozumieją. Ba, pisarz wręcz sam taką koncepcję wyśmiewa, podsuwając Łuzginowi w pewnym momencie pomysł napisania jakiejś tam komercyjnej powieści fantastycznej o wilkołaku Wowce. Który to pomysł dziennikarz na szczęście porzuca, przewidując niewielką nośność tematu ("Recenzenci powiedzą: autor pisał o koszmarnym wilkołaku, ale wyszło mu o nieszczęśliwych ludziach").

Zresztą nie tylko ludzie mają w Nocnym obserwatorze momenty głębszej egzystencjalnej zadumy i realistycznych zachowań. Ludzkimi odruchami potrafią zaskoczyć nawet wampiry. Tu po raz kolejny Diwow dowodzi, że nie tylko rubasznością i prostodusznością jego powieść żyje. Trzeba bowiem nielichego talentu i subtelnego, niemal poetyckiego wyczucia, żeby bez odrobiny kiczu opisać taką scenę: wampir Misza, w poprzednim życiu malarz (notabene Diwow wywodzi się z rodziny o malarskich tradycjach, co najwidoczniej nie jest w jego twórczości rzeczą bez znaczenia), czuwa nocą nad młodziutką dziewczyną, niedoszłą samobójczynią, ofiarą gwałtu, i urzeczony jej niewinnym pięknem, zastanawia się, jak by to było ją odmalować na obrazie olejnym. Przyznam, że fragment ten doprowadził mnie na krawędź łez. To kawałek solidnej prozy, dojrzałej, poważnej, a przecież nie jedyny w tej książce.

Jestem bardzo ciekaw, jak będzie się w przyszłości prezentować pozycja Olega Diwowa na rynku księgarskim w Polsce. Za wschodnią granicą jego twórczość to podobno czołówka fantastyki, od debiutu kilkanaście lat temu opublikował około dziesięciu książek, jest laureatem kilku prestiżowych branżowych nagród i wyróżnień. Wydawać by się więc mogło, że i nas czeka zbiorowe wydawanie polskich tłumaczeń całej jego twórczości. Ale skoro wszystkie powieści Diwowa mogłem kupić za grosze na przecenach, nieczytane w dodatku, chyba nic z tego nie będzie – nie ma popytu. Szczerze mówiąc, nie rozumiem dlaczego. Te książki to rozrywka w najlepszym wydaniu, ciekawa, wzruszająca i nietuzinkowa, zbierająca dobre recenzje. Może po prostu utonęły w zalewie tych kolorowych cudeniek wydawanych w dużych ilościach przez Fabrykę Słów, wydawnictwo zresztą bardzo przeze mnie cenione. Gdyby zniechęciło się ono średnim przyjęciem Diwowa i zarzuciło go na zawsze, byłoby naprawdę szkoda. Bo ja czytać po rosyjsku niestety nie umiem.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
7.92
Ocena użytkowników
Średnia z 6 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Nocny obserwator
Autor: Oleg Diwow
Tłumaczenie: Eugeniusz Dębski
Autor okładki: Tomasz Łukaszczyk
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 8 maja 2009
Liczba stron: 456
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Obca Krew
ISBN-13: 978-83-7574-076-9
Cena: 33,90 zł



Czytaj również

Komentarze


postapokaliptyk
   
Ocena:
+1
Kiedy oglądałem tę książkę wieki temu w księgarni, to odrzuciła mnie okładka i nawet nie zajrzałem do środka.
Twoja recenzja zachęciła mnie, by dać jej drugą szansę :)
26-08-2012 12:52
In flagranti
   
Ocena:
+2
Pochwalę się (bo niby czemu nie!) że miałam przyjemność czytać recenzję Patryka jakiś czas temu. Nie było to dawno, ale recenzja miała wówczas nieco inny kształt.
Tym razem dostrzegam inne jej aspekty.
Zwracasz Patryku uwagę na wrażliwość autora i jego sposób pisania, ale też wykorzystanie fantastyki do tłumaczenia realnych zjawisk społecznych. Bardzo lubię, gdy autor książki tworzy spiskową, fantastyczną teorię, wyjaśniającą jakieś rzeczywiste wydarzenie. Traktuję to jako rodzaj zabawy pisarza z czytelnikiem. Wokół takiej teorii można skonstruować świetną fabułę.
Jeżeli jeszcze oprócz socjologicznego zacięcia pisarz ma dar to wiarygodnego przedstawienia psychiki postaci - a z Twojej recenzji wynika, że autorowi "Nocnego Obserwatora" tego talentu nie brakuje - książka staje się perełką.

Hmm, może jednak warto poznać Diwowa?
Co ciekawe - mnie też okładka skutecznie zniechęcała. Za dużo? Zbyt wielki chaos? Zbyt naiwne? Zbyt kolorowe?
Na pewno "zbyt"...

W każdym razie "Nocny Obserwator" trafił w ręce recenzenta o podobnej, co autor w.w. książki wrażliwości.

Anna Dominiczak

26-08-2012 19:33
Fraterius
   
Ocena:
+1
Dlatego cenię książki w wersji elektronicznej, nie obchodzi cię wydanie, jakość czy czcionka, jedyne na czym się skupiasz to treść.
26-08-2012 20:26
Patryk Cichy
   
Ocena:
0
KlanFan: Miło mi, że recenzja spełniła swoje zadanie. Może jakoś się przysłuży i Tobie, i Diwowowi. A mnie okładka właśnie bardzo się spodobała i była jednym z powodów, dla których sięgnąłem po książkę. Głównym było, oczywiście, nazwisko autora. Nie rozumiem, czemu ten obrazek tak odrzuca ludzi, już wiele razy się spotkałem z negatywną opinią na jego temat. Fajny jest! Używam go nawet jako tapety czasami.
26-08-2012 20:41
Patryk Cichy
   
Ocena:
+1
In flagranti: To, co czytałaś, Anka, to była taka surowa wersja robocza napisana do szuflady (albo raczej: do folderu na dysku twardym). Nowa jest mocno poprawiona, a przede wszystkim oszlifowana, przearanżowana, i ogólnie rzecz biorąc udoskonalona przez Staszka "Scobina", który jest nieocenionym redaktorem. I potrafi mi dać nieco po tyłku za moje różne potknięcia.

Fraterius: A moim zdaniem właśnie takie zwracanie uwagi na samą treść w e-booku zabija całe misterium czytania książki. Literatura to dla mnie w równym stopniu i forma, i zawartość. Zapach papieru i farby. Ciężar książki w dłoni. Możliwość wertowania (ach, ten cudny odgłos - trrrrrr!), podczytywania późniejszych fragmentów z czystej ciekawości, ale też i z lękiem: ojej, czy ja właśnie nie zrobiłem sobie tragicznego spoilera? Układanie książek na półkach. Segregowanie autorami, gatunkami, wydawnictwami, formatami, wyrównywanie rzędów, systematyczne odkurzanie... Ech. Czysta erotyka. Czy wspominałem już, że kocham książki i jestem z wykształcenia księgarzem?
26-08-2012 21:12
In flagranti
   
Ocena:
+1
A ja się, Patryku, bardzo, bardzo cieszę, że dostajesz po tyłku!
26-08-2012 21:19
Fraterius
   
Ocena:
+2
Patryk to może dużo tłumaczyć, ja z wykształcenia elektronik ;).
26-08-2012 22:46
Patryk Cichy
   
Ocena:
0
Kurczę, rzeczywiście - to jakbyśmy byli po dwóch stronach barykady! W pewnym sensie. I powiem więcej: największym wśród moich znajomych orędownikiem e-booków jest właśnie inżynier informatyk-elektronik, który brzydzi się książkami papierowymi. Bo "to takie nienowoczesne, za 100 lat wszyscy będą elektronicznie czytali..." etc. Ja mu na to odpowiadam, że nie żyję "za 100 lat", tylko dzisiaj. A dzisiaj książki papierowe są piękne. Ale niech każdy czyta jak chce, byle czytał. "Nocnego obserwatora" w każdym razie polecam.
26-08-2012 22:56

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.