» Recenzje » Namiętność sukuba - Richelle Mead

Namiętność sukuba - Richelle Mead


wersja do druku

Sukubie dole i niedole

Redakcja: lemon

Namiętność sukuba - Richelle Mead
Moda na romanse paranormalne trwa w najlepsze. Zdefiniowanie tej odmiany jest bardzo proste, gdyż fabuła zazwyczaj nie różni się od typowych historii opisujących sercowe perypetie bohaterów, odmienne jest jedynie pochodzenie owych postaci – im bardziej nadnaturalne, tym lepiej. Pisarze (a raczej pisarki, gdyż to parająca się piórem płeć piękna przeważa wśród twórców tego typu książek) zabrali się więc do kartkowania bestiariuszy, a stronice ich powieści zapełniły wampiry, wilkołaki, zombie, ghule, anioły i demony łączone w pary, trójkąty i wielokąty. Niebezpieczne związki, uczucia ocierające się o tragedię, ociekające patosem, czy też potraktowane w sposób humorystyczny – do wyboru, do koloru. W ten nurt wpisuje się znakomicie Richelle Mead ze swoim cyklem o perypetiach Georginy Kincaid, którego czwartą już odsłoną jest Namiętność sukuba.

Mogłoby się wydawać, że po ponad tysiącu lat w swej profesji Georgina z łatwością znosić będzie dole i niedole losu demona karmiącego się męską energią seksualną. Jest w końcu profesjonalistką, wielokrotnie nagradzaną za świetne wyniki w deprawacji mężczyzn. Lecz jakże tu skutecznie ich uwodzić, kiedy samemu przeżywa się bolesne rozstanie z ukochanym? Seth, który nie dość, że ją zostawił (motywując swój czyn dobrem Georginy), to jeszcze oficjalnie spotyka się z jej przyjaciółką, a że wszyscy pracują w jednej księgarni, widok szczęśliwej pary działa na demonicę niczym płachta na byka. Rozpamiętuje, wścieka się, płacze, wyżywa na współpracownikach, krótko mówiąc – zrobiła się nieznośna. By ukrócić jej wyskoki Jerome, arcydemon miasta Seattle, oddelegowuje ją do Vancouver, gdzie sukub ma za zadanie monitorować działalność grupy satanistów, a w rzeczywistości śledzić poczynania Cedrica, przywódcy tamtejszej demonicznej społeczności, gdyż, jak powszechnie wiadomo, obaj panowie za sobą nie przepadają. Misja wydaje się w pierwszej chwili prosta, lecz w trakcie jej realizacji pojawiają się niespodziewane komplikacje, a kiedy okazuje się, że Jerome znika, a wraz z nim w niebyt odpływają paranormalne umiejętności trzódki, którą się opiekował (w tym i sukubi czar Georginy), sprawa robi się naprawdę poważna. I znów tylko ona – z niewielką pomocą przyjaciół – będzie w stanie tę zagadkę rozwikłać.

Mamy zatem po raz kolejny powtórzenie schematu znanego już z poprzednich tomów. I mimo iż Mead coraz bardziej komplikuje Georginie życie, to owe perturbacje nie różnią się zbytnio od jej wcześniejszych przygód. Zmienia się miejsce akcji, pojawia się kilku nowych bohaterów, którzy i tak nie odegrają w fabule zbyt znaczącej roli, lecz tok zdarzeń niczym czytelnika nie zaskakuje. Ma się wrażenie, jakby autorce wyczerpał się limit inspiracji i na siłę ciągnęła "żywot sukuba poczciwego", chcąc do samego końca wyeksploatować złotą żyłę, jaką okazał się pomysł wykreowania demonicznej protagonistki, zaś fabularne braki próbowała nadrobić czy to rozwlekłymi opisami moralnych rozterek swej bohaterki, czy też scenami ostrego seksu.

Narratorką jest – podobnie jak i w poprzednich tomach – Georgina, która aktualnie przeżywa męki, o czym Mead stara się nas przekonać bardzo intensywnie, umieszczając niemalże co kilka stron jej dramatyczne monologi wewnętrzne. Trudno jednak uwierzyć w ból Kincaid po rozstaniu, skoro ta wprost z ramion Setha (introwertycznego pisarza) przeskakuje w objęcia Dantego (amoralnego znawcy czarnej magii). I bynajmniej nie pociesza jej on w sposób czysto platoniczny. Zaś kiedy tylko trafia się ku temu okazja, sukub odnawia gorące relacje z Sethem, wykorzystując utratę swych demonicznych mocy jako okazję do fizycznego zbliżenia bez konsekwencji. Natomiast kiedy na horyzoncie pojawia się Roman – pół demon, jej pierwszy chłopak – nie potrafi się oprzeć i jemu. Przeżywa przy tym rozterki godne nastolatki. Nie mogąc wedle swego życzenia zmienić powierzchowności, dręczy się z powodu źle układających się włosów czy też pogniecionych ciuchów. Zrozumiałe jest, iż wygląd zewnętrzny odgrywał do tej pory w jej profesji rolę pierwszoplanową – wszak dopasowanie się do wizji kobiety idealnej potencjalnego partnera było równoznaczne z jego uwiedzeniem, lecz kiedy waży się jej los, zwracanie uwagi na takie szczegóły jest nieco infantylne i egocentryczne, podobnie jak całe zachowanie sukuba. Nieważne, że inni ucierpią, by spełnić fantazje demonicy, nieważne jakim kosztem okupione – liczy się tylko dobro Georginy i jej satysfakcja (zwłaszcza erotyczna). Przyzwyczajona do tego, iż to ona wykorzystuje i wyznacza reguły gry, gorzko się rozczaruje, kiedy okaże się, że i ją może ktoś zdradzić, lecz nie wyciągnie z tego żadnej nauki. Jest irytująco niekonsekwentna – będąc sukubem pragnie męża i dziecka, a kiedy ma na to szanse czyni wszystko, by powrócić do stanu poprzedniego. Mam wrażenie, że Mead wykreowawszy swoją wersję demonicznej femme fatale tak zżyła się z jej wizerunkiem, że nie zamierza w żaden sposób go modyfikować.

Namiętność sukuba jest do tego stopnia zdominowana przez protagonistkę, że pozostali bohaterowie, znacznie słabiej nakreśleni, pełnią tylko rolę tła. Prym wśród nich wiodą jej ludzcy partnerzy – Seth i Dante, ukazani jako dwa skrajnie różne charaktery. Jeden to chodzący ideał, a drugi – facet zepsuty do szpiku kości. Nawet fizycznie zostali silnie skontrastowani – chłopięcy szatyn i mroczny brunet. Pojawiający się jedynie przelotnie Roman jest równie pociągający, zaś jego urok podkreśla dodatkowo demoniczne pochodzenie. Natomiast o diablikach, wampirach, demonach i całej reszcie paranormalnej społeczności Seattle dowiadujemy się doprawdy bardzo niewiele. Poznajemy garść reguł, jakimi rządzi się piekielna biurokracja oraz kilka metod, którymi stwory posługują się w morderczej walce o stanowiska. Szkoda, że ten wątek nie został ciekawiej rozwinięty, tak by stanowił przeciwwagę dla cierpiętniczych monologów wewnętrznych panny Kincaid, tudzież opisów jej niezwykłego sprytu, intuicji i dokonań godnych Wonder Woman.

Coraz niższy poziom prezentują sceny erotyczne (tendencja ta była zauważalna już w poprzednim tomie): Georgina żongluje partnerami, nie zaniedbując oczywiście w międzyczasie swych zawodowych powinności, a zachowuje się przy tym nie jak wyrafinowana kurtyzana, lecz zwykła dziwka, która swoją lubieżnością dorównuje gwiazdom porno. Wulgarne słownictwo i równie odstręczające opisy – nawet te, ukazujące jej zbliżenia z Sethem, bardziej niż fizyczną formę miłości przypominają w ostrzejszych momentach gwałt, a w tych bardziej łagodnych perwersyjną fantazję rodem z czasopism erotycznych.

Dobrnąwszy do ostatniej strony Namiętności sukuba stwierdziłam, że moje zapotrzebowanie na wszelkie paranormalne romanse zostało zaspokojone na długi czas, zaś chyba siłą trzeba mnie będzie zmusić do sięgnięcia po kolejne tomy sukubiego cyklu. A oczywiste jest, że na tym odcinku historia się nie zamknie – wszak Georgina znów jest na uczuciowym rozdrożu. Kolejna część czeka już na tłumaczenie, a następną Mead właśnie pisze. I aż się cisną na usta słowa: kończ waćpani, wstydu oszczędź!
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
3.0
Ocena recenzenta
6.9
Ocena użytkowników
Średnia z 5 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Namiętność sukuba (Succubus Heat)
Tom: 4
Autor: Richelle Mead
Wydawca: AMBER
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 5 października 2010
Liczba stron: 336
Oprawa: miękka
Format: 130x205 mm
Cena: 31,00 zł



Czytaj również

Komentarze


earl
   
Ocena:
0
Czy istnieje forma liczby mnogiej od wyrazu "zombie"?
17-12-2010 22:06
lemon
    zombie
Ocena:
0
Nie w języku polskim. Jeśli kiedyś powstanie, to poprawimy w recenzji. ;)
17-12-2010 22:57
earl
   
Ocena:
0
To nie było czepianie się, tylko zwyczajne zapytanie, które od jakiegoś momentu mnie nurtowało. Dzięki wielkie za odpowiedź.
17-12-2010 23:10
malakh
   
Ocena:
+3
zombiaki?;D
18-12-2010 09:08

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.