» Recenzje » Miasta pod Skałą - Marek S. Huberath

Miasta pod Skałą - Marek S. Huberath


wersja do druku

Demony watykańskich podziemi

Redakcja: Bartłomiej 'baczko' Łopatka

Miasta pod Skałą - Marek S. Huberath
W bardzo długich powieściach jest coś szczególnego. Jeśli autor ma odpowiedni pomysł, jeśli potrafi zainteresować czytelnika mozolnie kreowaną wizją i zachwycić szczegółami, które ujawnia w końcówce – tekst pozostaje w pamięci na lata. Nie wypada pytać fanów polskiej fantastyki czy kojarzą Lód – nawet jeśli ktoś nie miał okazji zapoznać się z doskonałym utworem Jacka Dukaja, to z pewnością zauważył w księgarni to tysiącstronicowe tomiszcze. W tym roku Wydawnictwo Literackie postanowiło przypomnieć czytelnikom inny potężny skarb autorstwa rodzimego pisarza: Miasta pod Skałą Marka S. Huberatha.

Kto mógłby się spodziewać, iż furtka w watykańskim murze prowadzi do niesamowicie długiego tunelu, gdzie znajdują się żyjące rzeźby? Kto uwierzyłby w dwie przerażające krainy ukryte w rzymskich podziemiach? Kto przyjąłby do wiadomości fakt istnienia państwa, w którym rządzić pomagają olbrzymie posągi, a ludzie przy podejmowaniu decyzji kierują się słowami wyroczni? Na pewno nie Humphrey Adams Jr – gniewny profesor historii kultury prowadzący bezsensowne badania w Wiecznym Mieście. Jednak jego racjonalizm zostanie wystawiony na próbę, gdyż to właśnie on odbędzie szaloną podróż przez Miasta pod Skałą, w których rządzą całkiem inne zasady niż na powierzchni.

Tym, co pozostawia bardzo dobre wrażenie po lekturze powieści Marka S. Huberatha, jest doskonała równowaga między rozrywką i głębszą treścią, literacką przygodą i refleksją. Fabuła wciąga od pierwszych stron i jest na tyle interesująca, że trudno zorientować się, kiedy znika czas poświęcony długiej (prawie osiemset stron) powieści. Olbrzymi wpływ na to różnorodność historii opowiedzianej w Miastach pod Skałą; Huberath czerpie z wielu źródeł – fakt ten widocznie oddziałuje na kształt powieści. Początek opowieści wskazuje na inspiracje kulturą antyczną i realizmem magicznym, co sprawia, że teoretycznie mało skomplikowana podróż tunelem staje się interesującą przeprawą przez miejsce, w którym sen przeplata się z rzeczywistością. Potem jest jeszcze ciekawiej: pobyt w Mieście pod Skałą to melanż antyutopii, intrygi rodem z Procesu Kafki, paradoksów Paragrafu 22 i estetyki typowej dla twórczości Hieronima Boscha. W kolejnej części powieści Huberath ukazuje kulturę chłopską wykreowanego przez siebie świata (podobny zabieg wykorzystał w późniejszym Vatran Auraio, mieszając ją z wątkami typowymi dla klasycznej fantastyki; przy tym wciąż mocno inspirując się obrazami niderlandzkiego malarza. W doskonałej końcówce okazuje się jednak, że wszystko jest tylko sprytnym sposobem na ukrycie najważniejszego wątku, który czerpie z Biblii. Ta szalona różnorodność daje pisarzowi olbrzymie możliwości: wykorzystuje kolejne niezwykłe pomysły, aby intrygować czytelnika i nie pozwolić mu na odejście od powieści, co na pewno ucieszy miłośników wielkich fabuł; jednocześnie mieszanie motywów z tak odmiennych tekstów kultury staje się dla Huberatha okazją do przemyśleń, w których z pewnością zasmakują miłośnicy ambitnej literatury. Pisarz do perfekcji opanował sztukę synkretyzmu: wykorzystał dorobek swych poprzedników, aby otrzymać dzieło o zupełnie nowej jakości.

Na co można w Mieście pod Skałą narzekać? Z pewnością miłośnikom wyjątkowo wartkiej akcji do gustu nie przypadną fragmenty poświęcone pobytowi Adamsa w Krum. Ta część powieści składa się z dwóch zupełnie różnych etapów (pobyt w gospodarstwie, służba w górach), ale żaden z nich nie cechuje się zatrzęsieniem niespodziewanych wydarzeń. W tekst wkrada się monotonia codziennego życia bohaterów, która na pewno będzie ciekawa dla miłośników dogłębnego poznawania świata przedstawionego (dzięki spokojnej narracji czytelnik będzie miał okazję przyjrzeć się zwyczajom i obyczajowości mieszkańców mrocznej krainy), ale fanów dynamiczniejszych utworów odrzuci. Zresztą podobna sytuacja ma miejsce w pierwszym Mieście pod Skałą: fragmenty bezpośrednio po zniknięciu przewodniczki Adamsa wydają się pełnić rolę okazji do poznania świata; po ich lekturze można by zarzucić Huberathowi zbytnią rozwlekłość i niechęć do posuwania historii do przodu. Oczywiście finał powieści wszystko wyjaśnia czytelnikom, ale nie zmienia to faktu, że przy niektórych rozdziałach trzeba zdobyć się na odrobinę samozaparcia.

Miasta pod Skałą to powieść wyjątkowa. Skomplikowana fabuła, którą nieustannie bawi się Huberath, mnogość jego inspiracji i przemyśleń, w końcu niezwykłość przedstawionej w tekście wizji podziemnych krain sprawiają, że nie sposób przejść obok tego znakomitego tekstu obojętnie. Dla wszystkich fanów polskiej fantastyki z najwyższej półki – pozycja absolutnie obowiązkowa; tym bardziej, że Wydawnictwo Literackie spisało się na medal i książka prezentuje się wybornie.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
Tytuł: Miasta pod Skałą
Autor: Marek S. Huberath
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Miejsce wydania: Kraków
Data wydania: kwiecień 2005
Liczba stron: 792
Oprawa: miękka
Format: 145 × 205 mm
Seria wydawnicza: Proza
ISBN-10: 83-08-03704-6
Cena: 39,99 zł



Czytaj również

Komentarze


chwast81
   
Ocena:
0
I zaraz po liczbie komentarzy widać ile osób przestraszyło sie CEGŁY i ją przeczytało :P
17-10-2011 17:28
~coltazar

Użytkownik niezarejestrowany
    Rozczarowany
Ocena:
0
Tak sobie sięgnąłem po kolejną recenzje "Zicocu". Wcześniej zapoznałem się z recenzją dotyczącą Macleoda. Trochę ją skrytykowałem oburzony wystawioną oceną [10]. No ale de gustibus non disputandum. Z kolei ta recenzja, jak i sama książka przypadły mi do gustu. Nie o swoim guście chciałem pisać, ale o recenzji.
To zapewne nie jest ważne dla autora recenzji, ale przeczytałem ją z przyjemnością. Dobrze napisane.
26-10-2011 18:58

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.