Łowcy dusz - Jacek Piekara
Łowcy dusz to czwarty już zbiór opowiadań o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie, człowieku rozumującym w zdumiewająco nowoczesny sposób, a jednocześnie głęboko wierzącym. Wszystkie cztery historie z których składa się tom, połączone są luźną linią fabularną, kilkoma głównymi postaciami i oczywiście quasi-renesansowyn tłem.
Nie chciałbym w tej recenzji opisywać kolejnych opowiadań, wszystkie bowiem utrzymane są na podobnym poziomie i wszystkie w jakiś sposób tworzą wspólną historię. Dość powiedzieć, że tym razem główny bohater zostaje wciągnięty w naprawdę wielką intrygę i będzie radził sobie z osobami, z którymi, jak pewnie sam by powiedział, nie jest godzien rozmawiać.
Dla przyszłego czytelnika Łowców dusz najistotniejsze są chyba jednak trzy kwestie. Po pierwsze wciąż jest to ten sam, ponury i niebezpieczny świat, niczym z okładki do Warhammera. Świat niesprawiedliwy, brudny i pełen postaci, które poświęcą wszystko dla zemsty lub złota.
Po drugie występuje tutaj typowy syndrom serii. Inkwizytor, wraz z którym poznawaliśmy uniwersum stworzone przez Jacka Piekarę, rósł razem z czytelnikiem. W pierwszym tomach często się bał, ledwo uchodził z życiem czy bywał zaskakiwany. W Łowcach dusz główny bohater zdaje się być już weteranem. Choć z pozoru wciąż jest jedynie inkwizytorem i nic się w nim nie zmieniło, to jednak pozwala sobie na wiele więcej, mierzy się i wygrywa z postaciami znacznie od siebie potężniejszymi (a przynajmniej przedstawionymi jako takie), a jego wiedza o otaczającej go rzeczywistości przekracza chyba najśmielsze wyobrażenie o człowieku renesansu. Mordimer Madderdin zdecydowanie „urósł”, i jego własne przemyślenia na temat skromności nie są w stanie tego zamaskować.
Po trzecie zaś jest to książka napisana zdecydowanie męskim językiem i z męskiego punktu widzenia. Jest to zresztą charakterystyczne dla Piekary, jednak bardzo silnie uderzające w tym tomie. Wszystkie występujące kobiety to albo kurwy z zawodu albo z zamiłowania. Kobiety zdają się nie robić nic poza podawaniem posiłków w karczmach i myśleniem o tym jak i kiedy zaspokoić mężczyzn. Do tego bohaterowie posługują się językiem w którym przekleństwa można spotkać równie często co przy trzepakach na podwórzu, a obrazowe porównania składają się głównie z obietnic kto komu co zrobi z jajami. Czasami jest to aż boleśnie przerysowane, kiedy autor wtrąca jakąś anegdotkę zupełnie nie związaną z głównym nurtem fabuły, ale za to przesiąkniętą przemocą i seksem. Oczywiście, przemoc i seks są ważne i na pewno atrakcyjne w odbiorze, zdaje się mi się jednak, że momentami autor wyrabiał tylko w ten sposób wierszówkę.
Podsumowując: Łowcy dusz są na pewno atrakcyjnym kąskiem dla wielbicieli twórczości Piekary i/lub miłośników przygód niezbyt świętoszkowatego inkwizytora. Sporo radości z czytania będą miały również osoby, które lubią męski świat i język, przepełniony przemocą, seksem, obrazoburczymi porównaniami i okraszony co nieco pseudohistorycznymi wstawkami. Na pewno nie będą zadowolone osoby, które w lekturze poszukują głębszych refleksji i przekazów, oczekują wysublimowanego języka niemieckich romantyków czy uwielbiają feministyczne teksty, w których to kobieta jest tak naprawdę ważną i wolną.
Jacek Piekara na pewno jest sprawnym pisarzem. Konstrukcja zdań i opowiadań jest przyjazna czytelnikowi i łatwa do ogarnięcia. Nie wymaga głębokiego skupienia czy słownika wyrazów obcych. Najnowszy tom o Mordimerze to dobrze napisana książka ozdobiona dobrymi ilustracjami i jest… po prostu dobra. Mnie Łowcy dusz przypadli do gustu. Z niecierpliwością będą czekał na całe powieści w świecie stworzonym przez autora. Mam nadzieję, że tym razem będzie tam ciut więcej treści, a ciut mniej opowieści o odcinaniu jaj.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Nie chciałbym w tej recenzji opisywać kolejnych opowiadań, wszystkie bowiem utrzymane są na podobnym poziomie i wszystkie w jakiś sposób tworzą wspólną historię. Dość powiedzieć, że tym razem główny bohater zostaje wciągnięty w naprawdę wielką intrygę i będzie radził sobie z osobami, z którymi, jak pewnie sam by powiedział, nie jest godzien rozmawiać.
Dla przyszłego czytelnika Łowców dusz najistotniejsze są chyba jednak trzy kwestie. Po pierwsze wciąż jest to ten sam, ponury i niebezpieczny świat, niczym z okładki do Warhammera. Świat niesprawiedliwy, brudny i pełen postaci, które poświęcą wszystko dla zemsty lub złota.
Po drugie występuje tutaj typowy syndrom serii. Inkwizytor, wraz z którym poznawaliśmy uniwersum stworzone przez Jacka Piekarę, rósł razem z czytelnikiem. W pierwszym tomach często się bał, ledwo uchodził z życiem czy bywał zaskakiwany. W Łowcach dusz główny bohater zdaje się być już weteranem. Choć z pozoru wciąż jest jedynie inkwizytorem i nic się w nim nie zmieniło, to jednak pozwala sobie na wiele więcej, mierzy się i wygrywa z postaciami znacznie od siebie potężniejszymi (a przynajmniej przedstawionymi jako takie), a jego wiedza o otaczającej go rzeczywistości przekracza chyba najśmielsze wyobrażenie o człowieku renesansu. Mordimer Madderdin zdecydowanie „urósł”, i jego własne przemyślenia na temat skromności nie są w stanie tego zamaskować.
Po trzecie zaś jest to książka napisana zdecydowanie męskim językiem i z męskiego punktu widzenia. Jest to zresztą charakterystyczne dla Piekary, jednak bardzo silnie uderzające w tym tomie. Wszystkie występujące kobiety to albo kurwy z zawodu albo z zamiłowania. Kobiety zdają się nie robić nic poza podawaniem posiłków w karczmach i myśleniem o tym jak i kiedy zaspokoić mężczyzn. Do tego bohaterowie posługują się językiem w którym przekleństwa można spotkać równie często co przy trzepakach na podwórzu, a obrazowe porównania składają się głównie z obietnic kto komu co zrobi z jajami. Czasami jest to aż boleśnie przerysowane, kiedy autor wtrąca jakąś anegdotkę zupełnie nie związaną z głównym nurtem fabuły, ale za to przesiąkniętą przemocą i seksem. Oczywiście, przemoc i seks są ważne i na pewno atrakcyjne w odbiorze, zdaje się mi się jednak, że momentami autor wyrabiał tylko w ten sposób wierszówkę.
Podsumowując: Łowcy dusz są na pewno atrakcyjnym kąskiem dla wielbicieli twórczości Piekary i/lub miłośników przygód niezbyt świętoszkowatego inkwizytora. Sporo radości z czytania będą miały również osoby, które lubią męski świat i język, przepełniony przemocą, seksem, obrazoburczymi porównaniami i okraszony co nieco pseudohistorycznymi wstawkami. Na pewno nie będą zadowolone osoby, które w lekturze poszukują głębszych refleksji i przekazów, oczekują wysublimowanego języka niemieckich romantyków czy uwielbiają feministyczne teksty, w których to kobieta jest tak naprawdę ważną i wolną.
Jacek Piekara na pewno jest sprawnym pisarzem. Konstrukcja zdań i opowiadań jest przyjazna czytelnikowi i łatwa do ogarnięcia. Nie wymaga głębokiego skupienia czy słownika wyrazów obcych. Najnowszy tom o Mordimerze to dobrze napisana książka ozdobiona dobrymi ilustracjami i jest… po prostu dobra. Mnie Łowcy dusz przypadli do gustu. Z niecierpliwością będą czekał na całe powieści w świecie stworzonym przez autora. Mam nadzieję, że tym razem będzie tam ciut więcej treści, a ciut mniej opowieści o odcinaniu jaj.
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 29
Obecnie czytają: 1
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 29
Obecnie czytają: 1
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Łowcy dusz
Cykl: Mordimer Madderdin
Tom: 4
Autor: Jacek Piekara
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 8 grudnia 2006
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-60505-17-5
ISBN-10: 83-60505-17-9
Cena: 29,99 zł
Cykl: Mordimer Madderdin
Tom: 4
Autor: Jacek Piekara
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 8 grudnia 2006
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-60505-17-5
ISBN-10: 83-60505-17-9
Cena: 29,99 zł