Książę mgły - Carlos Ruiz Zafón
Niezbyt mroczna tajemnica nadmorskiego miasteczka
Autor: Michał 'von Trupka' Gola
Redakcja: Bartek 'Barneej' SzpojdaCarlos Ruiz Zafón jest znany w naszym kraju głównie jako autor dwóch powieści – Cienia wiatru i Gry anioła. Zanim jednak ujrzały one światło dzienne, napisał on również cztery książki adresowane do młodszego czytelnika. Pierwsza z nich, stworzony w 1992 r. Książę mgły, ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa MUZA.
Jest rok 1943, trwa wojna. Państwo Carverowie wraz z trójką pociech – Alicją, Maxem i Iriną - postanawiają opuścić zagrożone bombardowaniami miasto i przenieść się do leżącej na wybrzeżu Atlantyku wioski, by uciec od wojny i zażyć spokoju. Zamieszkują w domu opuszczonym kilka lat wcześniej przez londyńskiego chirurga i jego żonę po tragicznym wypadku, w którym zginął ich jedyny syn. Szybko okazuje się jednak, że duchy z przeszłości nie chcą spoczywać w pokoju, a Max, Alicja i ich przyjaciel Roland będą musieli zmierzyć się z potężnym czarnoksiężnikiem, Księciem Mgły.
Powyższe streszczenie (podobnie jak to zawarte na okładce, a także jej stylistyka) sugerują, że mamy do czynienia z horrorem. Zagłębiając się w treść powieści natrafimy również na wszystkie elementy typowe dla tego gatunku – małe miasteczko na odludziu, groźną tajemnicę, mroczną istotę i grupę bohaterów bezradnych wobec jej potęgi. Brakuje jednak najważniejszego – nastroju. Pojawiają się wprawdzie fragmenty, w których klimat zagęszcza się i wyraźnie czuć starania, by nieco nastraszyć czytelnika, jednak przesadnie kwiecisty styl opisów i mało umiejętnie prowadzona narracja szybko sprowadzają je do banału. Sytuację pogarsza jeszcze iluzoryczność zagrożeń czyhających na bohaterów – zanim jeszcze na twarzy czytelnika zdążą pojawić się wypieki, one ot tak znikają. Autor nie wysila się przy tym na jakieś zgrabne wyjaśnienie czy choćby eleganckie deus ex machina, załatwia raczej sprawę prostym stwierdzeniem. Nie ma więc się wiec czego obawiać,, mamy do czynienia z literaturą bezpieczną dla dzieci i osób o słabym sercu.
Gdyby pominąć te nieudane elementy literatury grozy i uznać Księcia Mgły za powieść przygodową, sytuacja nieco się poprawia. Im dalej w treść, tym bardziej akcja nabiera tempa, a ilość wody lanej w tekście maleje. Niestety fabuła jest sztampowa i zaskakuje najwyżej kilkukrotnie, a w całym utworze aż roi się od typowych pisarskich zagrywek i przewidywalnych zwrotów akcji, toteż praktycznie w każdym momencie można trafnie odgadnąć co stanie się za kilka akapitów. Są oczywiście wyjątki od tej reguły, jednak pokusa by przeczytać „jeszcze tylko jedną stronę” i zobaczyć co będzie dalej występuje niezmiernie rzadko. Na pewno jest to cechą korzystną dla ludzi nieposiadających zbyt wiele czasu wolnego - ryzyko, że za bardzo się wciągną i zaniedbają obowiązki jest raczej niewielka.
Warto również zaznaczyć, że jak na książkę adresowaną do młodszego czytelnika, występują w niej bardzo mało młodzieżowe postacie. Zupełnie nie czuć różnicy pomiędzy wypowiedziami ośmioletniej Iriny i siedemnastoletniego Rolanda – wszystkie brzmią, jakby wypowiadał je czterdziestokilkulatek z kryzysem wieku średniego. Szczególnie rzuca się to w oczy podczas rozmów między rodzeństwem, które sztucznością i drętwotą przebijają nawet opery mydlane, całkiem skutecznie wprowadzając niezamierzony zapewne element humorystyczny.
Oprócz zdrowego śmiechu, książka dostarczy nam również solidnej dawki stymulującego umysł zdziwienia i pozwoli sprawdzić jak uważni jesteśmy przy czytaniu. Wszystko dzięki licznym niekonsekwencjom i nielogicznościom rozsianym po tekście. Dotyczą one miedzy innymi realiów (z jednej strony, akcja toczy się w czasie wojny, z drugiej nie bardzo daje się to odczuć – nie obowiązuje na przykład zaciemnienie), ale także licznych detali świata przedstawionego. Nie jest to może bardzo poważny mankament, zwłaszcza gdy chodzi o debiut, trochę jednak kłuje w oczy przy czytaniu.
Mimo wszystkich swoich wad, Książę Mgły ma jednak kilka przebłysków. Jeżeli zapomnieć na chwilę o przewidywalnej fabule i wyłączyć logiczne myślenie, potrafi zainteresować, a chwilami nawet wciągnąć, choćby i na krótko. Spodoba się również zapewne miłośnikom spokojnych, nieco rzewnych historii oraz kwiecistych opisów, tak otoczenia, jak i stanu wewnętrznego bohaterów.
Niestety, debiutancką powieść Carlosa Zafóna mogę polecić jedynie fanom jego wcześniejszych (czy raczej późniejszych) dzieł; im być może przypadnie do gustu. Dla innych będzie to książka mniej niż przeciętna; literacki fast food dobry, żeby jakoś przetrwać podróż pociągiem czy nudny wieczór, ale na pewno nie pozycja, która zapadnie w pamięć na dłużej.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Jest rok 1943, trwa wojna. Państwo Carverowie wraz z trójką pociech – Alicją, Maxem i Iriną - postanawiają opuścić zagrożone bombardowaniami miasto i przenieść się do leżącej na wybrzeżu Atlantyku wioski, by uciec od wojny i zażyć spokoju. Zamieszkują w domu opuszczonym kilka lat wcześniej przez londyńskiego chirurga i jego żonę po tragicznym wypadku, w którym zginął ich jedyny syn. Szybko okazuje się jednak, że duchy z przeszłości nie chcą spoczywać w pokoju, a Max, Alicja i ich przyjaciel Roland będą musieli zmierzyć się z potężnym czarnoksiężnikiem, Księciem Mgły.
Powyższe streszczenie (podobnie jak to zawarte na okładce, a także jej stylistyka) sugerują, że mamy do czynienia z horrorem. Zagłębiając się w treść powieści natrafimy również na wszystkie elementy typowe dla tego gatunku – małe miasteczko na odludziu, groźną tajemnicę, mroczną istotę i grupę bohaterów bezradnych wobec jej potęgi. Brakuje jednak najważniejszego – nastroju. Pojawiają się wprawdzie fragmenty, w których klimat zagęszcza się i wyraźnie czuć starania, by nieco nastraszyć czytelnika, jednak przesadnie kwiecisty styl opisów i mało umiejętnie prowadzona narracja szybko sprowadzają je do banału. Sytuację pogarsza jeszcze iluzoryczność zagrożeń czyhających na bohaterów – zanim jeszcze na twarzy czytelnika zdążą pojawić się wypieki, one ot tak znikają. Autor nie wysila się przy tym na jakieś zgrabne wyjaśnienie czy choćby eleganckie deus ex machina, załatwia raczej sprawę prostym stwierdzeniem. Nie ma więc się wiec czego obawiać,, mamy do czynienia z literaturą bezpieczną dla dzieci i osób o słabym sercu.
Gdyby pominąć te nieudane elementy literatury grozy i uznać Księcia Mgły za powieść przygodową, sytuacja nieco się poprawia. Im dalej w treść, tym bardziej akcja nabiera tempa, a ilość wody lanej w tekście maleje. Niestety fabuła jest sztampowa i zaskakuje najwyżej kilkukrotnie, a w całym utworze aż roi się od typowych pisarskich zagrywek i przewidywalnych zwrotów akcji, toteż praktycznie w każdym momencie można trafnie odgadnąć co stanie się za kilka akapitów. Są oczywiście wyjątki od tej reguły, jednak pokusa by przeczytać „jeszcze tylko jedną stronę” i zobaczyć co będzie dalej występuje niezmiernie rzadko. Na pewno jest to cechą korzystną dla ludzi nieposiadających zbyt wiele czasu wolnego - ryzyko, że za bardzo się wciągną i zaniedbają obowiązki jest raczej niewielka.
Warto również zaznaczyć, że jak na książkę adresowaną do młodszego czytelnika, występują w niej bardzo mało młodzieżowe postacie. Zupełnie nie czuć różnicy pomiędzy wypowiedziami ośmioletniej Iriny i siedemnastoletniego Rolanda – wszystkie brzmią, jakby wypowiadał je czterdziestokilkulatek z kryzysem wieku średniego. Szczególnie rzuca się to w oczy podczas rozmów między rodzeństwem, które sztucznością i drętwotą przebijają nawet opery mydlane, całkiem skutecznie wprowadzając niezamierzony zapewne element humorystyczny.
Oprócz zdrowego śmiechu, książka dostarczy nam również solidnej dawki stymulującego umysł zdziwienia i pozwoli sprawdzić jak uważni jesteśmy przy czytaniu. Wszystko dzięki licznym niekonsekwencjom i nielogicznościom rozsianym po tekście. Dotyczą one miedzy innymi realiów (z jednej strony, akcja toczy się w czasie wojny, z drugiej nie bardzo daje się to odczuć – nie obowiązuje na przykład zaciemnienie), ale także licznych detali świata przedstawionego. Nie jest to może bardzo poważny mankament, zwłaszcza gdy chodzi o debiut, trochę jednak kłuje w oczy przy czytaniu.
Mimo wszystkich swoich wad, Książę Mgły ma jednak kilka przebłysków. Jeżeli zapomnieć na chwilę o przewidywalnej fabule i wyłączyć logiczne myślenie, potrafi zainteresować, a chwilami nawet wciągnąć, choćby i na krótko. Spodoba się również zapewne miłośnikom spokojnych, nieco rzewnych historii oraz kwiecistych opisów, tak otoczenia, jak i stanu wewnętrznego bohaterów.
Niestety, debiutancką powieść Carlosa Zafóna mogę polecić jedynie fanom jego wcześniejszych (czy raczej późniejszych) dzieł; im być może przypadnie do gustu. Dla innych będzie to książka mniej niż przeciętna; literacki fast food dobry, żeby jakoś przetrwać podróż pociągiem czy nudny wieczór, ale na pewno nie pozycja, która zapadnie w pamięć na dłużej.
Mają na liście życzeń: 2
Mają w kolekcji: 5
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 5
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Książę Mgły (El príncipe de la niebla)
Autor: Carlos Ruiz Zafón
Tłumaczenie: Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodán Casas
Wydawca: Muza
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 10 listopada 2010
Liczba stron: 200
Oprawa: miękka
Format: 130 x 205 mm
ISBN-13: 978-83-7495-837-0
Cena: 26,99
Autor: Carlos Ruiz Zafón
Tłumaczenie: Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodán Casas
Wydawca: Muza
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 10 listopada 2010
Liczba stron: 200
Oprawa: miękka
Format: 130 x 205 mm
ISBN-13: 978-83-7495-837-0
Cena: 26,99
Tagi:
Carlos Ruiz Zafón | Książę Mgły