» Recenzje » Królestwo Słońca tom 1, części 1 i 2 - Brian D'Amato

Królestwo Słońca tom 1, części 1 i 2 - Brian D'Amato


wersja do druku

Oryginalność to nie wszystko

Redakcja: Tomasz 'earl' Koziełło

Królestwo Słońca tom 1, części 1 i 2 - Brian D'Amato
Królestwo słońca zachęca do lektury zarówno ładną oprawą, jak i intrygującym zawiązaniem akcji – szkoda więc, że zamiast smakowitej literackiej uczty otrzymujemy ciężkostrawny zakalec, który stara się jak może, by zniechęcić czytelnika do lektury.

____________________________


Według kalendarza pozostawionego przez starożytnych Majów, 21 grudnia bieżącego roku skończy się świat. Co oczywiste, perspektywa ta nie napawa optymizmem niemal nikogo, dlatego też zostaje opracowany desperacki plan, mający ocalić ludzkość przed zagładą: tożsamość Jeda DeLandy, eksperta w kwestii majańskiej kultury i pozwalającej odczytywać przyszłość Gry Ofiarnej, zostaje wysłana w przeszłość, gdzie trafia do ciała niejakiego Szakala. Problem polega na tym, iż ów pan właśnie ma poświęcić swe życie w rytuale religijnym, a Jed nie jest w stanie przejąć kontroli nad jego ciałem...

I w tym momencie następuje kolejne cofnięcie się w czasie, tym razem fabularne – mamy przed sobą kilkaset stron, z których dowiadujemy się, co doprowadziło do wspomnianych wydarzeń. Jest to pierwszy moment, w którym Królestwo słońca irytuje czytelnika, odrywając go od interesującej sceny, jednak niestety nie ostatni, gdyż powieść Briana D'Amato sprawia wrażenie napisanej nie dla potencjalnych czytelników, lecz dla samego autora, który postanowił pochwalić się swą wiedzą.

W recenzowanej powieści aż roi się od niedoskonałości. Aby nie zanudzać czytelnika, wspomnę tylko o trzech najbardziej istotnych wadach. Wada pierwsza: nuda – wszechobecna na początku powieści, w jej rozwinięciu i w zakończeniu. Pierwsze czterysta stron zostało poświęcone przedstawieniu postaci głównego bohatera, pełniącego również funkcję narratora, oraz zarysowaniu stojącego przed nim problemu. Owe fragmenty dałoby się bez żadnej straty dla fabuły skrócić o połowę, a i wtedy zapewne nie byłoby idealnie: opisane w nich wydarzenia mógłbym streścić w dwóch zdaniach, nie pomijając niczego ważnego. Później akcja powraca do VII wieku na kolejne kilkaset stronic, które początkowo dają nadzieję na wzrost poziomu powieści – niestety, nadzieję fałszywą. Jakość szybko z powrotem opada, a wszelkie potencjalnie interesujące wątki gubią się w morzu niepotrzebnych, rozwlekłych opisów.

Wada druga: bohaterowie. Jed jest raczej niesympatycznym mężczyzną, przekonanym o swej intelektualnej wyższości cynikiem o niewyparzonym języku, którego naprawdę trudno polubić. Nie jest to bynajmniej zarzut, gdyż taki właśnie był zamiar autora – nie trzeba lubić danej postaci, by interesowały nas jej losy. Problem w tym, że DeLandyemu nie udaje się wzbudzić również i zainteresowania czytelnika, przez co na wszystko, co mu się przytrafia, reagujemy obojętnością. Co więcej, poziom wiedzy bohatera wydaje się być przesadzony – zna się on na, mniej więcej, każdej istotnej dla fabuły kwestii, bez żadnego wysiłku zdobywa spory majątek, a także jest obdarzony niemal magiczną intuicją. Z postaciami drugoplanowymi wcale nie jest lepiej, gdyż są idealnie nijakie i pozbawione jakichkolwiek interesujących cech charakteru.

Wada trzecia i najważniejsza: fabuła. Książka miała spory potencjał, głównie za sprawą występującego w niej gatunkowego miszmaszu. Królestwo słońca łączy w sobie bowiem elementy thrillera, science fiction i powieści historycznej. Tym większa szkoda, że intryga nie spełnia pokładanych w niej nadziei: pomijając już fakt, iż w powieści roi się od zbędnych scen oraz dialogów, należy wspomnieć, że wszystkie najważniejsze wątki zostały rozczarowująco słabo zakończone. Pobyt Jeda w przeszłości ogranicza się do podróżowania, opisów przyrody, podróżowania, spotkania z ważną postacią (z którego czytelnik nie dowiaduje się jednak niczego satysfakcjonującego) oraz – niespodzianka! – podróżowania. Rozwiązanie zagadki tajemniczych zamachowców nie wywołuje absolutnie żadnych emocji poza beznamiętnym "i to już wszystko?". Natomiast samo zakończenie frustruje końcowym zwrotem akcji, który jest sprzeczny ze wszystkim, co wiemy o charakterach postaci oraz ich motywacjach, i który stanowi jedynie nieudaną próbę zaszokowania czytelnika i zachęcenia go do sięgnięcia po nadchodzącą kontynuację.

Królestwa słońca nie mogę z czystym sumieniem polecić nikomu, kto nie odczuwa naglącej potrzeby poczytania o starożytnych Majach. Powieść sprawia wrażenie tekstu opisującego cywilizację i kulturę owego ludu, do którego na doczepkę i dla lepszej sprzedaży postanowiono dopisać fabułę, dialogi i bohaterów. Wyszła książka rozczarowująca kiepska, a jedynym ciepłym słowem, które mogę o niej powiedzieć, jest to, że mimo wszystko mogło być gorzej.


Tytuł: Królestwo Słońca (In the Courts of the Sun)
Cykl: W Królestwie Słońca
Tom: 1
Autor: Brian D'Amato
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 20 stycznia 2012
Liczba stron: 480
ISBN-13: 978-83-7574-608-2
Oprawa: miękka
Wymiary: 125 x 195 mm
Cena: 39,90 zł
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
3.0
Ocena recenzenta
5.33
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Królestwo Słońca (In the Courts of the Sun)
Cykl: W Królestwie Słońca
Tom: 1, część 2
Autor: Brian D'Amato
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 20 stycznia 2012
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Cena: 39,90 zł

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.