» Recenzje » Komisarz Gaunt - Dan Abnett

Komisarz Gaunt - Dan Abnett


wersja do druku

Nowa jakość w militarnym science-fiction


Komisarz Gaunt - Dan Abnett
Powieść Komisarz Gaunt zwróciła moją uwagę tylko dzięki doskonałej okładce. Od lat interesuję się historią nazizmu i jego raczej niechlubnymi dokonaniami. Lubię również świat Warhammera 40000, postanowiłem więc umieścić ją na swojej półce z książkami - mimo tego, że nie jestem zwolennikiem literatury dziejącej się w uniwersach gier fabularnych czy bitewnych. Tak więc dość przypadkowo wpadła w moje ręce i... cieszę się z tego bardzo. Szkoda tylko, że jest to tom drugi, a pierwszego niestety nie czytałem. Jednak kompletnie nie przeszkadzało mi to w lekturze i dzięki temu bawiłem się doskonale. Moją uwagę na książkę, autorstwa Dana Abnetta, jak już pisałem, zwróciła przede wszystkim okładka. Wygląda naprawdę sympatycznie, zwraca uwagę, a i jakościowo jest na bardzo wysokim poziomie. Słowem, lepiej być nie może. Przedstawia tytułowego komisarza i kilku z jego podkomendnych, w sposób jednoznacznie kojarzący się z dostojnikami trzeciej Rzeszy. A to, nie oszukujmy się, przyciąga wzrok. Ze swej roli okładka wywiązuje się więc doskonale. Martin Hanford - autor tejże, zasłużenie dostał swoje pieniądze. Tradycyjnie już w tego typu powieściach fabuła nie jest najważniejszą częścią książki. Owszem, ma swoje miejsce, ale tak naprawdę liczą się głównie wszelakie potyczki, których jest tu istne zatrzęsienie. Na każdej kolejnej planecie, na której znajdzie się oddział Pierwszy i Jedyny z Tanith, zwany również Duchami Gaunta, ma miejsce kolejna bitwa. Nie ma się co dziwić, skoro to żołnierze, a cały świat pochłonięty jest wojną z odrażającym Chaosem. Istotną sprawą, która wpływa na fabułę jest dość nietypowa forma powieści. Składa się ona z jedenastu rozdziałów, będących wspomnieniami stoczonych bitew, poprzetykanych krótkimi, kilkustronicowymi fragmentami tekstu. W efekcie mamy zbiór opowiadań połączony ze sobą jedynie osobami bohaterów należących do oddziału z Tanith. Każda z tych opowiastek dotyczy jednego konkretnego żołnierza i opisuje jego udział w danej bitwie. Pomysł bardzo nietypowy, a przez to zwraca uwagę już na pierwszych stronach książki. W związku z powyższym, ciężko jednoznacznie określić bohaterów, może poza samym pułkownikiem - komisarzem Gauntem, występującym w każdym rozdziale. W końcu to jego wspomnienia. Po dłuższym zastanowieniu udało mi się jednak „wytypować” postaci, które można określić mianem głównych bohaterów. Dan Abnett opisał każdego w sposób niemal godny podziwu, ułatwiając tym samym zżycie się z nimi. Nie uświadczymy też sztampowości, tak częstej w twórczości podobnej do Komisarza Gaunta. Za takie potraktowanie bohaterów autorowi należy się bardzo duży plus. Mimo fabuły opierającej się niemal wyłącznie na walce z Chaosem, autor zdołał umieścić w powieści mnóstwo rzeczy, o które ciężko podejrzewać taki typ literatury. Czytelnik otrzymuje więc przejmującą historię o lojalności, poświęceniu, honorze i zwykłym żołnierskim bycie, z jego nieskomplikowanymi problemami i radościami. Rozmowy miedzy bohaterami prowadzone są w swoistym, wojskowym żargonie, okraszone dużą dawką humoru. Przyznam, że bardzo się przejąłem niektórymi scenami, szczególnie gdy w grę wchodziło poświęcenie. Dla mnie było to piękne, szkoda tylko, że jedynie na kartach książki.

Jedna rzecz tylko spowodowała moje bezgraniczne zdumienie. Otóż Duchy Gaunta to jednostka lekkiej piechoty, specjalizująca się w zwiadzie. Nie rozumiem zatem czemu w każdej potyczce, w której biorą udział, idą w pierwszej linii walcząc z wrogiem i okazując niesamowite wręcz bohaterstwo. Dopiero za nimi idzie ciężkozbrojna piechota i czołgi. W takich warunkach liczący trzy tysiące żołnierzy oddział miałby raczej małe szanse przetrwać tak wiele potyczek, nie uszczuplając zbytnio swoich sił. A straty w ludziach mają naprawdę małe. Wokół nich trup ściele się gęsto, a duchy jak były, tak są. Widać szczęście naprawdę im sprzyja. Tłumaczenie jest przyzwoite, choć pewne nazwy raczej nie przypadły mi do gustu. Za dość niezręcznych uważam Chaosytów, biorąc pod uwagę fakt, że to ludzie - czciciele Chaosu. Wcześniejsze wydawnictwa dotyczące świata Warhammera nazywały ich kultystami. Nie rozumiem też skąd wzięło się słowo psychoplastik. Zbudowane są z niego ławeczki w świątyni Eldarów. Niby wszystko ładnie i pięknie, ale brzmi to jakoś nie po polsku. Innych zastrzeżeń nie mam. Powieść napisana jest bardzo prostym językiem, dzięki czemu nie musimy się zastanawiać nad znaczeniem trudniejszych słów. Tych po prostu nie ma. Czyta się ją szybko i przyjemnie, a forma sprawia, że książka doskonale nadaje się na lekturę „podróżną”. Druga sprawa, że bardzo ciężko się od niej oderwać. Próbowałem, gdy żona prosiła mnie o wyniesienie śmieci. Nie udało się. Komisarza Gaunta polecam wszystkim, którzy odnajdują się w klimacie militarnej science-fiction. Na pewno się nie zawiodą. Fani bitewnego Warhammera 40K też będą usatysfakcjonowani ilością pomysłów na scenariusze do przeprowadzanych na stole bitew. Reszcie, raczej nie - książka jest dość droga. Brak fabuły raczej nie zachęca, a przecież na rynku jest równie doskonały Dawid Weber. Mimo tego jestem na tak i z niecierpliwością czekam na kolejny tom opowiadający o walkach stoczonych przez Pierwszy i Jedyny z Tanith.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 3
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Komisarz Gaunt (Ghostmaker)
Cykl: Duchy Gaunta
Tom: 2
Autor: Dan Abnett
Wydawca: Copernicus Corporation
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 2004
Liczba stron: 333
Oprawa: miękka
Format: 120 x 170 mm
Seria wydawnicza: Warhammer 40.000
ISBN-10: 83-86758-39-2
Cena: 34,00 zł



Czytaj również

Ghostmaker – Dan Abnett
Wykuwanie duchów
- recenzja
Domena Królów
Wojna Królów dopiero się zacznie
- recenzja
Avengers: Wszyscy chcą rządzić światem
Walka nigdy się nie kończy
- recenzja
Wojna królów
Tak krwawo jeszcze nie było
- recenzja
Anihilacja Tom 1
Galaktyka na skraju zagłady po raz enty
- recenzja
Pierwszy i jedyny z Tanith
Tragiczne strasznego początki
- recenzja

Komentarze


Furiath
    re"Próbowałem, gdy żona prosiła mnie o wyniesienie śmieci. Nie udało się."
Ocena:
0
Mojej Pani też się nigdy to nie udaje, choćbym akurat czytał książkę telefoniczną... Co oczywiście jak najgorzej o mnie świadczy.

Wracając do recki - na poczatku dałeś skojarzenie z nazizmem. Czy w tej ksiązce mamy jakieś mocne, hardcorowe motywy z tym związane?
20-02-2005 20:02
ShpaQ
   
Ocena:
0
A co? Okladka tak mi sie kojarzy. Moze nie mam racji?
21-02-2005 15:12
~fsefsef

Użytkownik niezarejestrowany
    esfsese
Ocena:
0
Dópa
01-12-2005 20:24

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.