» Recenzje » Klątwa Magdaleny - F.G. Cottam

Klątwa Magdaleny - F.G. Cottam

Klątwa Magdaleny - F.G. Cottam
Dostępna od niedawna w Polsce książka autorstwa F.G. Cottama to opowieść o doktor Elizabeth Bancroft, która zmierzyć się musi z bardzo nietypową chorobą. Ojciec dziesięcioletniego Adama, Mark Hunter, prosi ją, by pomogła jego dziecku. Badając chłopca, lekarka początkowo próbuje znaleźć racjonalne wyjaśnienia dla dręczących go problemów, zwłaszcza koszmarów, w których dziecko wciela się w nieznane sobie osoby i przeżywa na nowo ich wspomnienia. Im dłużej jednak Elizabeth przebywa z małym pacjentem, tym bardziej zaczyna wątpić w możliwość postawienia logicznej diagnozy, zwłaszcza, gdy Mark opowiada jej o swojej dawnej żołnierskiej misji w Amazonii, spotkaniu z czarownicą oraz klątwie rzuconej w miejscowości Magdalena. Lekarka opiekuje się Adamem najlepiej, jak potrafi, podczas gdy ojciec chłopca postanawia wyruszyć na poszukiwanie jedynej osoby, która może im pomóc.

Pierwsze strony powieści nie zachęcają do dalszej lektury. Elizabeth, przecząc faktom, tworzy naiwne teorie o tym, co mogło być źródłem choroby chłopca, a narrator stara się nam pokazać to jako jej opór przed ulegnięciem nieracjonalnemu zjawisku. Wypada to jednak wyjątkowo sztucznie, dodatkowo irytują komentarze o szkodliwości gier komputerowych, a diagnozy w stylu: "Sprawdź, czy nie należy do jakiegoś bractwa sieciowego. Subkultura gotycka potrafi być bardzo mroczna" są po prostu śmieszne. Na szczęście im dalej w głąb fabuły, tym ciekawiej, i w drugiej połowie powieść staje się naprawdę interesująca.

Lista wad Klątwy Magdaleny jest jednak długa. Przede wszystkim w moim odczuciu narracja prowadzona jest wyjątkowo nieudolnie. Być może pewne potknięcia wybaczyłabym debiutantowi, ale na pewno nie autorowi przedstawianemu na tylnej okładce jako znany twórca trzymających w napięciu thrillerów. Recenzowana pozycja niemal w ogóle nie tworzy atmosfery niepokoju, zwłaszcza że narratorowi zdarza się zapowiadać wydarzenia: w pewnym momencie wręcz pojawia się stwierdzenie, że dobrze, iż nie stało się tak a tak, bo to dopiero byłoby przerażające, po czym – oczywiście – opisywana sytuacja ma miejsce. Taka kompozycja utworu nie jest w stanie wytworzyć napięcia nawet u najbardziej zaangażowanego w lekturę czytelnika. Jeśli następuje jakieś niedopowiedzenie, to tworzy ono raczej wrażenie, jakby autor zapomniał coś opisać, a nie że celowo pozostawił daną sytuację domysłowi czytelnika. Uważam też, że książce bardzo pomógłby wyraźniejszy podział na podrozdziały czy inne mniejsze części, ponieważ w kompozycję wkrada się straszny chaos, szczególnie w momencie, kiedy Mark opowiada Elizabeth o swojej wyprawie, a wewnątrz tej historii pojawiają się wspomnienia wydarzeń jeszcze wcześniejszych. Dodatkowy bałagan w czasie narracyjnym powoduje, że bardzo ciężko jest nadążyć za akcją, chociaż to ostatnie potknięcie jest być może kwestią przekładu.

Ale to nie koniec słabych stron tej powieści. Następna jej spora wada to bohaterowie, którzy są postaciami papierowymi; niemożliwe byłoby istnienie takich osób. Dotyczy to zwłaszcza Marka Huntera. Rozumiem, że jako były wojskowy ma dobrą kondycję i posiada wiele umiejętności z tym związanych, jak na przykład znajomość sztuk walki (choć podejrzane jest to, że zna je wszystkie). Jednak bohater ten jest wyposażony także w mnóstwo innych talentów: dobrze zna się na kobiecych perfumach, interesuje się poezją, więc rozpoznaje fragmenty mnóstwa różnych wierszy i natychmiast jest w stanie odgadnąć autora i tak dalej. W sumie tworzy to wrażenie, jakby znał się dosłownie na wszystkim. Oprócz tego bohaterów charakteryzuje duża zmienność zachowań i na podstawie ich działań ciężko jest przypisać im wymieniane przez narratora w opisach cechy charakteru.

Jedyną bezsprzeczną zaletą tej powieści jest fabuła: początkowo może trochę naiwna, z czasem jednak rozwijająca się w intrygujący sposób. Bliżej końca książki teoretycznie niezwiązane ze sobą wątki zaczynają się łączyć i ukazują ciekawy zamysł autora. W efekcie otrzymujemy całkiem niespodziewane i na pierwszy rzut oka mało efektowne zakończenie, które jednak tak naprawdę jest doskonałą puentą dla całej powieści.

Gdyby chcieć dokonać ilościowego zestawienia wad i zalet książki, można by dojść do wniosku, że czas jej poświęcony jest całkiem stracony. W moim odczuciu jednak fabuła jest w Klątwie Magdaleny ważniejsza od kompozycji i języka, dlatego uważam, że jako książka typowo rozrywkowa nie jest ona zła. Warto polecić do pociągu, natomiast z całą pewnością nie po nią powinien sięgać czytelnik szukający kawałka ambitnej literatury.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
4.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Klątwa Magdaleny
Autor: F.G. Cottam
Wydawca: AMBER
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 27 kwietnia 2010
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka
Format: 148 x 210 mm
ISBN-13: 9788324136520
Cena: 32,80 zł

Komentarze


Blanche
   
Ocena:
0
Po przeczytaniu pierwszego akapitu doszłam do wniosku, że być może mogłabym kiedyś sięgnąć po "Klątwę Magdaleny", jednak kolejne sprawiły, iż zmieniłam zdanie. Trudno.
08-08-2010 00:42

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.