Inkluzja - Andrzej Sawicki
Inkluzja to debiut powieściowy znanego dotychczas jedynie z krótszych form literackich Andrzeja W. Sawickiego. Na tylnej okładce książki pojawia się pytanie "Jeszcze space-opera nie zginęła?" i czytając tę powieść zastanawiałam się, jak można na nie odpowiedzieć. Te dwa aspekty: debiut i gatunek, łączą się ze sobą i dają proste rozwiązanie: oczywiście, że nie zginęła, a każdemu autorowi należało by życzyć tak udanego debiutu, wpisującego się dobrze w konwencję.
W pierwszym rozdziale poznajemy główną bohaterkę, czyli Xiu, która jest niepozorną z wyglądu Chinką, parającą się trudnym zawodem wiedźmina. Z pokładu swojego transportera tropi i unieszkodliwia czające się we wnętrzu jej rodzinnego Czarnego Słońca potwory, będące pozostałościami po dawnej cywilizacji. Pomaga jej w tym cyborg Shao, który jest prototypem robota ze wszczepionym ludzkim mózgiem. Przy takiej profesji Xiu właściwie nigdy nie może narzekać na nudę, niemniej walka z groźnymi istotami to nie wszystko, co przygotował dla niej los. Pewnego dnia wiedźminka otrzymuje wezwanie od swojego dawnego kochanka, Tomasza i jego przyjaciela Bruno, którzy natknęli się na dziwną inkluzję. Żądni skarbów otworzyli ją, co sprawiło, że z jej wnętrza wydostała się potężna i naprawdę niebezpieczna istota, mogąca zagrozić nie tylko Czarnemu Słońcu, ale i całemu wszechświatowi.
Pierwsze dwa rozdziały przypominają właściwie opowiadania, połączone ze sobą miejscem akcji i bohaterami. Jednak im dalej, tym wyraźniej uwidacznia się ciąg przyczynowo-skutkowy. Akcja zawiązuje się około połowy książki, jednak od samego początku wszystko logicznie prowadzi do takich właśnie wydarzeń.
Bardzo ciekawym sposobem przedstawienia wszystkich bohaterów jest zróżnicowanie narracji. Przez większość powieści jest ona pierwszoosobowa, ale zmienia się postać, która ją prowadzi. Jest także kilka momentów, w których narracja jest w trzeciej osobie. Pozwala to z jednej strony lepiej poznać bohaterów i ich motywacje, a z drugiej wymaga od czytelnika większego skupienia podczas lektury, aby za każdym razem rozpoznać narratora; uważam to za pozytywną stronę książki.
Właściwie wszystko w tej powieści wydaje mi się być wspaniałe i aż nie wiem, od czego zacząć wyliczanie listy zalet. Z pewnością zalicza się do nich konstrukcja świata, który składa się z wielu różnorodnych elementów, a każdy z nich jest dobrze dopracowany; być może do rozegrania akcji wystarczyłoby samo Czarne Słońce, opisane dokładnie, mroczne i fascynujące, ale autor nie chciał na tym poprzestać: w sumie zaglądamy do dwóch galaktyk, jednakże wszystko jest opracowane na tyle konsekwentnie, że nie ma obawy, że czytelnik mógłby się w tym pogubić. Sawicki nie wchodzi w dogłębne analizy naukowe, chociaż opisuje wiele ciekawych zjawisk fizycznych. Xiu i inni bohaterowie korzystają też z wielu gadżetów opartych na zaawansowanej technologii, ale one również opisane są w sposób zrozumiały nawet dla laika. Do tego wszystkiego należy dodać jeszcze doskonałe zwroty akcji - czasami wszystko dzieje się niemalże w jednej chwili, ale w sposób kontrolowany, więc nie ma obawy, że w opisy wkradnie się chaos. Dzięki temu powieść bywa naprawdę zaskakująca i ani przez chwilę nie nudzi.
Wracając do początkowej myśli, dlaczego space-opera? Dlatego, że powieść zawiera wszystkie elementy tego gatunku: jest wątek miłosny, są podróże w kosmosie, jest wielka bitwa, od której zależy los całego świata. Ale niezależnie od tego, w jaką konwencję się wpisuje, Inkluzja to po prostu doskonała powieść, dla której warto znaleźć czas, a także miejsce w swoim księgozbiorze.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
W pierwszym rozdziale poznajemy główną bohaterkę, czyli Xiu, która jest niepozorną z wyglądu Chinką, parającą się trudnym zawodem wiedźmina. Z pokładu swojego transportera tropi i unieszkodliwia czające się we wnętrzu jej rodzinnego Czarnego Słońca potwory, będące pozostałościami po dawnej cywilizacji. Pomaga jej w tym cyborg Shao, który jest prototypem robota ze wszczepionym ludzkim mózgiem. Przy takiej profesji Xiu właściwie nigdy nie może narzekać na nudę, niemniej walka z groźnymi istotami to nie wszystko, co przygotował dla niej los. Pewnego dnia wiedźminka otrzymuje wezwanie od swojego dawnego kochanka, Tomasza i jego przyjaciela Bruno, którzy natknęli się na dziwną inkluzję. Żądni skarbów otworzyli ją, co sprawiło, że z jej wnętrza wydostała się potężna i naprawdę niebezpieczna istota, mogąca zagrozić nie tylko Czarnemu Słońcu, ale i całemu wszechświatowi.
Pierwsze dwa rozdziały przypominają właściwie opowiadania, połączone ze sobą miejscem akcji i bohaterami. Jednak im dalej, tym wyraźniej uwidacznia się ciąg przyczynowo-skutkowy. Akcja zawiązuje się około połowy książki, jednak od samego początku wszystko logicznie prowadzi do takich właśnie wydarzeń.
Bardzo ciekawym sposobem przedstawienia wszystkich bohaterów jest zróżnicowanie narracji. Przez większość powieści jest ona pierwszoosobowa, ale zmienia się postać, która ją prowadzi. Jest także kilka momentów, w których narracja jest w trzeciej osobie. Pozwala to z jednej strony lepiej poznać bohaterów i ich motywacje, a z drugiej wymaga od czytelnika większego skupienia podczas lektury, aby za każdym razem rozpoznać narratora; uważam to za pozytywną stronę książki.
Właściwie wszystko w tej powieści wydaje mi się być wspaniałe i aż nie wiem, od czego zacząć wyliczanie listy zalet. Z pewnością zalicza się do nich konstrukcja świata, który składa się z wielu różnorodnych elementów, a każdy z nich jest dobrze dopracowany; być może do rozegrania akcji wystarczyłoby samo Czarne Słońce, opisane dokładnie, mroczne i fascynujące, ale autor nie chciał na tym poprzestać: w sumie zaglądamy do dwóch galaktyk, jednakże wszystko jest opracowane na tyle konsekwentnie, że nie ma obawy, że czytelnik mógłby się w tym pogubić. Sawicki nie wchodzi w dogłębne analizy naukowe, chociaż opisuje wiele ciekawych zjawisk fizycznych. Xiu i inni bohaterowie korzystają też z wielu gadżetów opartych na zaawansowanej technologii, ale one również opisane są w sposób zrozumiały nawet dla laika. Do tego wszystkiego należy dodać jeszcze doskonałe zwroty akcji - czasami wszystko dzieje się niemalże w jednej chwili, ale w sposób kontrolowany, więc nie ma obawy, że w opisy wkradnie się chaos. Dzięki temu powieść bywa naprawdę zaskakująca i ani przez chwilę nie nudzi.
Wracając do początkowej myśli, dlaczego space-opera? Dlatego, że powieść zawiera wszystkie elementy tego gatunku: jest wątek miłosny, są podróże w kosmosie, jest wielka bitwa, od której zależy los całego świata. Ale niezależnie od tego, w jaką konwencję się wpisuje, Inkluzja to po prostu doskonała powieść, dla której warto znaleźć czas, a także miejsce w swoim księgozbiorze.
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 5
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 5
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Inkluzja
Autor: Andrzej Sawicki
Autor okładki: Paweł Zaręba
Autor ilustracji: Marta Żurawska
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 24 lipca 2009
Liczba stron: 352
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Asy polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-7574-083-7
Cena: 26,99 zł
Autor: Andrzej Sawicki
Autor okładki: Paweł Zaręba
Autor ilustracji: Marta Żurawska
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 24 lipca 2009
Liczba stron: 352
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Asy polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-7574-083-7
Cena: 26,99 zł
Tagi:
Andrzej Sawicki | Inkluzja