Gryź, mała, gryź - Christopher Moore
Stało się. Po Krwiopijcach, których czytałem z zainteresowaniem, oraz po Ssij, mała, ssij, którą oceniłem dosyć wysoko, w moje ręce trafiła najnowsza – zarówno w Polsce, jak i na świecie, książka Christophera Moore'a, będąca trzecią częścią przygód bohaterów znanych z wyżej wymienionych powieści. I co się okazało? Że definitywnie mam dość.
Gryź, mała, gryź to – praktycznie rzecz biorąc – powtórka z rozrywki znanej z Ssij, mała, ssij. Mamy wampiry, mamy szczątkową fabułę, mamy podskakujące kobiece piersi, wulgarny język i Cesarza San Francisco. O ile jednak za pierwszym razem było to całkiem zabawne, to czytanie najnowszej książki Moore'a, czemu towarzyszy uczucie déjà vu nie jest tym, czego oczekiwałem po autorze Brudnej roboty czy Najgłupszego anioła.
Tym razem głównym antagonistą nie jest jakaś tam pomalowana na niebiesko kobieta z przerostem ambicji, a... kot Chet, znany z wcześniejszych tomów. Futrzak przez przypadek również został wampirem i to o tyle groźnym, że żaden bezdomny nie może się teraz czuć bezpiecznie na ulicach Frisco. Innym problemem jest diabelski popęd seksualny Cheta, ale na szczęście ten już nie jest wyładowywany na ludziach... Naprzeciw złego ogolonego kota-wampira staje ulubienica publiczności, Abby Normal, jej kilku znajomych oraz dwaj "dobrzy" krwiopijcy, znani z poprzednich książek – Tomy i Jody. I to w zasadzie tyle.
Przez ponad trzysta stron akcja generalnie pędzi do przodu, choć rzadko kiedy porywa ze sobą czytelnika. Jest trochę gagów, sporo świntuszenia, kilka nowych postaci (na czele z szermierzem w pomarańczowych skarpetkach) i bardzo wiele wynurzeń Abby, z której perspektywy (przede wszystkim) pisana jest powieść. Nie jest to jednak mieszanka wystarczającą do tego, żeby zapamiętać powieść na dłużej – ot, kolejne czytadło.
Problem polega na tym, że tym razem podczas lektury zaśmiałem się może ze dwa razy, a przez większość czasu po prostu brnąłem przez książkę kartka za kartką, zdając sobie sprawę, że robię to tylko z recenzenckiego obowiązku. Najprościej mówiąc, była to jedyna powieść autora Błazna, którą "zmęczyłem", a po jej skończeniu odetchnąłem z ulgą. Sytuacja ta jest o tyle niepokojąca, że – jak już wspomniałem – jest to najnowsze dokonanie autora. Mam szczerą nadzieję, że składane przezeń obietnice ostatecznego zostawienia tematu wampirów z San Francisco okażą się prawdą, bowiem kolejnego "dzieła" tego typu już raczej nie zniosę.
Abstrahując od zawartości merytorycznej, cała reszta stoi – jak zwykle – na przyzwoitym poziomie. Tłumacz wykonał kawał dobrej roboty (choćby dlatego, że nie rzucił roboty w diabły po drugiej stronie, tak jak ja bym to zrobił), a całość ma być wydana – jak zwykle – w twardej oprawie z obwolutą (recenzję piszę z tak zwanej szczotki, pozbawionej tych luksusów). Z tego powodu książka nadaje się na estetyczny prezent dla fanów Christophera Moore'a...
... i właściwie tylko dla nich. Gdybym bowiem miał pokusić się o streszczenie swojej opinii o Gryź, mała, gryź w czterech słowach, brzmiałaby ona: "Tylko dla największych fanów". Cała reszta może sobie spokojnie odpuścić lekturę – zaoszczędzą kilka godzin cennego czasu.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Gryź, mała, gryź to – praktycznie rzecz biorąc – powtórka z rozrywki znanej z Ssij, mała, ssij. Mamy wampiry, mamy szczątkową fabułę, mamy podskakujące kobiece piersi, wulgarny język i Cesarza San Francisco. O ile jednak za pierwszym razem było to całkiem zabawne, to czytanie najnowszej książki Moore'a, czemu towarzyszy uczucie déjà vu nie jest tym, czego oczekiwałem po autorze Brudnej roboty czy Najgłupszego anioła.
Tym razem głównym antagonistą nie jest jakaś tam pomalowana na niebiesko kobieta z przerostem ambicji, a... kot Chet, znany z wcześniejszych tomów. Futrzak przez przypadek również został wampirem i to o tyle groźnym, że żaden bezdomny nie może się teraz czuć bezpiecznie na ulicach Frisco. Innym problemem jest diabelski popęd seksualny Cheta, ale na szczęście ten już nie jest wyładowywany na ludziach... Naprzeciw złego ogolonego kota-wampira staje ulubienica publiczności, Abby Normal, jej kilku znajomych oraz dwaj "dobrzy" krwiopijcy, znani z poprzednich książek – Tomy i Jody. I to w zasadzie tyle.
Przez ponad trzysta stron akcja generalnie pędzi do przodu, choć rzadko kiedy porywa ze sobą czytelnika. Jest trochę gagów, sporo świntuszenia, kilka nowych postaci (na czele z szermierzem w pomarańczowych skarpetkach) i bardzo wiele wynurzeń Abby, z której perspektywy (przede wszystkim) pisana jest powieść. Nie jest to jednak mieszanka wystarczającą do tego, żeby zapamiętać powieść na dłużej – ot, kolejne czytadło.
Problem polega na tym, że tym razem podczas lektury zaśmiałem się może ze dwa razy, a przez większość czasu po prostu brnąłem przez książkę kartka za kartką, zdając sobie sprawę, że robię to tylko z recenzenckiego obowiązku. Najprościej mówiąc, była to jedyna powieść autora Błazna, którą "zmęczyłem", a po jej skończeniu odetchnąłem z ulgą. Sytuacja ta jest o tyle niepokojąca, że – jak już wspomniałem – jest to najnowsze dokonanie autora. Mam szczerą nadzieję, że składane przezeń obietnice ostatecznego zostawienia tematu wampirów z San Francisco okażą się prawdą, bowiem kolejnego "dzieła" tego typu już raczej nie zniosę.
Abstrahując od zawartości merytorycznej, cała reszta stoi – jak zwykle – na przyzwoitym poziomie. Tłumacz wykonał kawał dobrej roboty (choćby dlatego, że nie rzucił roboty w diabły po drugiej stronie, tak jak ja bym to zrobił), a całość ma być wydana – jak zwykle – w twardej oprawie z obwolutą (recenzję piszę z tak zwanej szczotki, pozbawionej tych luksusów). Z tego powodu książka nadaje się na estetyczny prezent dla fanów Christophera Moore'a...
... i właściwie tylko dla nich. Gdybym bowiem miał pokusić się o streszczenie swojej opinii o Gryź, mała, gryź w czterech słowach, brzmiałaby ona: "Tylko dla największych fanów". Cała reszta może sobie spokojnie odpuścić lekturę – zaoszczędzą kilka godzin cennego czasu.
Mają na liście życzeń: 5
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Gryź, mała, gryź (Bite Me: A Love Story)
Cykl: Love story
Autor: Christopher Moore
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: MAG
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 16 czerwca 2010
Liczba stron: 336
Oprawa: twarda z obwolutą
Format: 125 x 195 mm
Cena: 39,00 zł
Cykl: Love story
Autor: Christopher Moore
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: MAG
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 16 czerwca 2010
Liczba stron: 336
Oprawa: twarda z obwolutą
Format: 125 x 195 mm
Cena: 39,00 zł