» Recenzje » Głową w mur - Rafał W. Orkan

Głową w mur - Rafał W. Orkan

Głową w mur - Rafał W. Orkan
Z prozą Rafała W. Orkana pierwszy raz zetknąłem się w antologii Kochali się, że strach, w której zamieszczono jego opowiadanie Miód z moich żył. To było jak grom z jasnego nieba! Oto w zbiorze pełnym debiutantów znalazł się jeden z lepszych, a może nawet najlepszy krótki tekst roku. Rzadko kiedy literacki "młokos" może poszczycić się takim czuciem języka, który staje się nie tylko narzędziem do relacjonowania przebiegu wydarzeń, ale przede wszystkim bardzo istotnym budulcem świata przedstawionego, nadającym opowieści odpowiedni klimat. Orkan doskonale oddał tragizm tej, bardzo schematycznej przecież, historii miłosnego trójkąta, gdzie pospolity robotnik zakochuje się w nieosiągalnej dla niego dziewczynie z wyższych sfer, niemalże z innego świata − Allani. Beznadziejność sytuacji Gebneha, jak i jego przyjaciółki, Tane-tani, aż emanowała z tego tekstu.

Cała rzecz rozgrywa się we wspólnej dla wszystkich opowiadań Głową w mur scenerii Vekkerby – miasta-molocha, podzielonego na szereg Domen, z których każda przeznaczona była dla innej kasty; miasta rządzonego przez Arystokratów i Technomagów, pełnego stworzonych w ich eksperymentach niezwykłych stworów, a także przesiąkających mury domów odpadów z magicznych laboratoriów. W tej niezwykłej, kipiącej od płodów wyobraźni Orkana kreacji metropolii wyraźnie widoczne były inspiracje grami RPG (w które autor niegdyś grywał), przejawiające się przede wszystkim w bardzo dokładnym rozplanowaniu miasta i nazewnictwie ulic i placów − autor nie tylko podzielił Wieczne Miasto na większe dzielnice, ale także z niecodziennym pietyzmem zapełnił niezwykłymi lokacjami, jak chociażby Placem Szalonych Proroków. W tę porywającą rozmachem, fascynującą i odpychającą zarazem scenerię tchnął duszę, opisując zamieszkałe w mieście sekty, przytaczając przemowy proroków, które rozpoczynają każdy kolejny rozdział-opowiadanie. Dzięki tym zabiegom, podobnie jak to ma miejsce chociażby u VanderMeera, miasto urosło do roli bohatera, przestało być tylko martwą dekoracją; Vekkerby to labirynt ciasnych uliczek, pełen cudów, ale przede wszystkim groźny moloch, stanowiący pułapkę nie tylko dla mieszkańców, ale także dla czytelników, którzy nie zechcą go opuścić, nie poznawszy wszystkich jego tajemnic…

Znajdzie się jednak i łyżka dziegciu, której na imię Byhtra. Owa "łyżka" jest wielka, groźna, cała w bliznach, a z czoła sterczy jej wielki róg. Emerytowany Uciszyciel o aparycji Conana Barbarzyńcy, który straszy czytelnika z okładki książki, stanowi jej największą wadę. W porównaniu z Tane-tani czy Gebnehem wydaje się wyjątkowo płaski, jednak przede wszystkim kreacja tej postaci w pewnym stopniu wymusiła na autorze niefortunne rozwiązania fabularne. Nie bez powodu wspomniałem o bohaterze stworzonym przez Roberta E. Howarda – Byhtra zdaje się być hołdem złożonym twórczości protoplasty literatury fantasy, chociaż przywołałbym także Gully'ego Foyle'a z kultowej powieści science fiction Gwiazdy moim przeznaczeniem Alfreda Bestera. On jest po prostu niezniszczalny. To typowy twardziel (który jednak w głębi ma dobre serce): zamiast drzwiami wchodzi ścianą, dostaje dziesięć kulek i nawet się nie zachwieje. Doprawdy, ta postać w pojedynkę potrafi zanihilować legion przeciwników, przy okazji położyć trupem także i atmosferę przytłaczającego Vekkerby, które zostaje zredukowane do roli ponurego tła dla jego kolejnych wybryków.

Dlatego też Głową w mur jako zbiór, a raczej mozaikowa powieść, jest bardzo nierówna. Znajdą się w nim także perełki, jak chwalony wcześniej Miód z moich żył czy krótkie, ale pełne emocji Lilie na Mrocznicy. Orkan nieco liryczny, melancholijny, jest najlepszy. W tych tekstach autor łapie czytelnika za serce, przede wszystkim dlatego, że bez upiększania pokazuje, jak beznadziejne potrafi być życie, jak nędzne… i jak prawdziwe i cudowne jest wtedy to, co dobre, jak nawet najmniejsze szczęście potrafi rozjaśnić najmroczniejszy dzień. W te historie mogę uwierzyć, losy ich bohaterów nie są mi obojętne.

Byhtra natomiast sam w sobie sprawia, że opowiadania, których jest bohaterem, są jak gra: czytelnik wie, że to nieprawda, autor tak samo, więc bawimy się na całego i liczymy pogruchotane przez Uciszyciela gnaty − tutaj już nie chodzi o samą historię, ale "efekty specjalne", czystą rozrywkę. Protagonista jest nadto przerysowany i w tym tkwi problem. A szkoda, bo mimo wszystko ma potencjał − jak każdy bezwzględny łotr, w którym tli się jednak płomyczek dobroci, może być bardzo intrygującą postacią.

Ta książka na pewno mówi nam: Rafał W. Orkan ma potencjał, jest jednym z ciekawszych młodych twórców na rodzimym fantastycznym poletku, i w przyszłości zapewne wiele osiągnie. Już teraz może poszczycić się wykreowaniem niesamowitego uniwersum miasta Vekkerby. Tylko czekać, aż uda mu się zaludnić je pełnokrwistymi bohaterami.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
7.54
Ocena użytkowników
Średnia z 26 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Głową w mur
Autor: Rafał W. Orkan
Autor okładki: Piotr Cieśliński
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 27 lutego 2009
Liczba stron: 360
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Asy polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-7574-010-3
Cena: 27,99 zł



Czytaj również

Komentarze


rincewind bpm
   
Ocena:
0
Wow, recenzent idealnie wpisuje się w gusta publiczności :)
13-08-2010 22:30
SkeezaPhrenyak
   
Ocena:
0
Dzięki za recenzję :)
O Byhtrze, jego "niezniszczalności" i ogólnej roli w całej Paramythii Vakkerby z chęcią sobie kiedyś z Tobą pogadam, Malakh - czy to za pośrednictwem netu, czy na jakimś konwencie.
Najpierw jednak muszę skończyć ostatni tom, a Ty będziesz musiał go przeczytać (tak jak i Dzikiego Mesjasza, ma się rozumieć). Bo póki co, musiałbym spoilerować ;)

Pozdrawiam,
RWO

Edit: Aaa... zapraszam ewentualnych fanów, jeśli się tacy znajdą, do kliknięcia "lubię to": http://www.facebook.com/?ref=logo#!/pages/Rafal-W-Orkan/117232741657562?ref=ts
14-08-2010 08:22
malakh
   
Ocena:
0
Oj, na bank sobie pogadamy;)
14-08-2010 11:17
~Ruda

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ciekawe, jakie niefortunne rozwiązania ma na myśli autor recenzji, chętnie porozmawiałabym sobie na ten temat. Byhtra jest cudowny w swojej prostocie, jak kark na balu high-class.
17-08-2010 18:16

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.