» Recenzje » Forteca w cieniu – Glen Cook

Forteca w cieniu – Glen Cook


wersja do druku

Cienie przeszłości

Redakcja: Tomasz 'earl' Koziełło

Forteca w cieniu – Glen Cook
Chronologia jest ważna, nawet w fantastyce. Szczególnie w gałęzi militarnej, w której czytelnik nie chciałby z góry wiedzieć, kto, kiedy i gdzie zginie. W Imperium Grozy Glen Cook chyba o tym zapomniał. Można by mieć do niego o to słuszne pretensje, gdyby nie fakt, że Forteca w cieniu to dwie naprawdę świetne powieści.

________________________


Do jednej z pustynnych oaz trafia wycieńczone dziecko. Twierdzi, że jest synem kupca solnego, którego karawana została niedawno zniszczona przez rozbójników. On sam rzekomo przeżył dzięki pomocy anioła, zaś wysłannik Boga nakazał mu głoszenie dobrej nowiny wśród pustynnych ludów. Micah, mimo wątpliwości, podejmuje się tej misji, przybierając imię El Murida, Adepta. Szybko staje się sławną postacią, wokół której gromadzą się liczne plemiona a on sam sieje strach wśród mieszkańców pustyni, których jego hordy bezlitośnie łupią. Jednak jego ambicje nie kończą się na podbiciu tysięcy kilometrów jałowych piachów. Pragnie odbudować dawne imperium Ilkazaru, które swym zasięgiem obejmowało także najbardziej żyzne ziemie regionu, dziś należące do rozlicznych królów i książąt.

Każdy, kto miał okazję przeczytać Okrutny wiatr, może poczuć się nieco zagubiony. Dlaczego? W pierwszym tomie Imperium Grozy Glen Cook opisał świat, który wszystkie Wojny El Murida miał dawno za sobą. Haroun bin Yousif, Bragi Ragnarson i Szyderca mieli poznać się w czasie tych burzliwych bojów, ale czytelnik nie wiedział, jak do tego doszło. Pisarz stwierdził chyba, że tak być nie może i postanowił przybliżyć odbiorcy losy swych najważniejszych bohaterów. Rodzi to pewien ciekawy problem, któremu warto się przyjrzeć.

Forteca w cieniu to, jak dotychczas, najlepszy kawałek (o niebagatelnych rozmiarach) prozy ze świata Imperium Grozy. Pustynna zawierucha stanowi wręcz wymarzony temat dla Glena Cooka: może opisywać swoją ukochaną wojnę zaczepną, kolejne zaskakujące manewry dowódców obu stron, polityczne intrygi oportunistów próbujących na zmaganiach ugrać coś dla siebie. Ponadto ma komfort budowania bohaterów od podstaw, którego w Okrutnym wietrze sam siebie pozbawił, wprowadzając do opowieści doświadczone postaci. Haroun bin Yousif nie jest zamkniętym w sobie, twardym, cynicznym Królem bez Tronu. W Fortecy w cieniu to syn waliego (pustynnego księcia), zakochany w swym nauczycielu chłopiec, którego bieg wydarzeń zmusza do zbyt szybkiego dojrzewania. Jego przyjaciel, Bragi Ragnarson, w pierwszym tomie cyklu był najemnym dowódcą skłóconym z największą militarną siłą na świecie, Gildią. Natomiast w tomie drugim to zaledwie pisklę, które zmienia się w siejącego wśród wrogów sokoła dopiero w wyniku zewnętrznych nacisków i licznych zbiegów okoliczności. Proces dojrzewania bohaterów (wśród nich są przecież też legendarny w Okrutnym wietrze El Murid, jego młoda córka Yasmid czy bezlitosny Bicz Boży Nassef) staje się centrum opowieści i jako taki sprawdza się idealnie. Już w pierwszym tomie Imperium Grozy dało się zauważyć, że Cook postanowił uczynić jego najważniejszą treścią historię świata, rządzące nią procesy, powstawanie legend i mitów, jak również niegdysiejsze konflikty, wobec których te współczesne są zaledwie drobnymi potyczkami. Przy opisywaniu tej monumentalnej przeszłości narodziny bohaterów są szczególnie ciekawym i wdzięcznym tematem.

O ile taki zwrot narracji jest intrygujący w kontekście całego cyklu, to nagłe zerwanie z chronologią z Fortecy w cieniu wywołuje pewne komplikacje. Problemu nie byłoby, gdyby oba tomy zamienić kolejnością (jeśli ktoś jeszcze lektury nie zaczął – naprawdę lepiej zostawić sobie Okrutny wiatr na później i zacząć od logicznego początku). Niestety, podążenie drogą zaproponowaną przez Glena Cooka ma jedną zasadniczą wadę: czytelnik wie, który bohater przeżyje dziejową zawieruchę, ma też ogólne pojęcie dotyczące tego, jak poszczególne starcia przebiegały. O tym jak ważne dla budowania napięcia jest majaczące w tle widmo śmierci kolejnych postaci, w Pieśni Lodu i Ognia nie raz udowadniał George R.R. Martin. Forteca w cieniu jest tego elementu pozbawiona. I choć Cook doskonale opisuje proces kształtowania się bohaterów (często w obliczu zdarzeń tragicznych), to pierwiastka tej niepewności w książce brakuje.

Gdyby tomy piąty i szósty otwierały Imperium Grozy, byłyby obietnicą szalenie intrygującego, militarnego cyklu fantasy. Glen Cook postanowił inaczej i powieści te wyglądają raczej jak swego rodzaju suplement, tak jakby pisarz stwierdził, że w pierwszych czterech częściach sagi zabrakło mu miejsca na wyjaśnienie pewnych wątków. Tak czy inaczej, Forteca w cieniu to pięćset stron naprawdę dobrej wojennej fantastyki, która wszystkim miłośnikom twórcy Czarnej Kompanii na pewno przypadnie do gustu.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
9.25
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Forteca w cieniu (A Fortress in Shadow)
Cykl: Imperium Grozy
Tom: 4-5
Autor: Glen Cook
Tłumaczenie: Jan Karłowski
Wydawca: Rebis
Data wydania: 5 lutego 2013
Liczba stron: 552
Oprawa: miękka
Format: 150x225 mm
ISBN-13: 978-83-7510-839-2
Cena: 45,90 zł



Czytaj również

Czarna Kompania
Gdy ciemność walczy z mrokiem
W okowach mroku
I jeszcze jeden, i jeszcze raz...
- recenzja
Imperium nieznające porażki
Coś zdarzyło się dwa razy
- recenzja
Okrutny wiatr - Glen Cook
Wojenny powiew
- recenzja
Zagłada Czarnej Kompanii - Glen Cook
Żegnaj, Czarna Kompanio
- recenzja
Powrót Czarnej Kompanii - Glen Cook
Czarna Kompania maszeruje dalej
- recenzja

Komentarze


~rusłan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Świetna seria. Zdecydowanie lepsza tzn. bardziej przemyślana i lepiej napisana niż "Czarna kompania". Nie mogę się doczekać ostatniego tomu :)
14-03-2013 22:45
meryphillia
   
Ocena:
0
Nie ma nic lepszego od Czarnej Kompanii bluźnierco. ]:>
15-03-2013 01:05

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.