» Recenzje » Fiolet - Magdalena Kozak

Fiolet - Magdalena Kozak

Fiolet - Magdalena Kozak
O inwazjach kosmicznych pisano i mówiono wiele, autorzy przekraczali granice absurdu, groteski, strachu; można by rzec – temat nudny i oklepany. Ale żeby na Ziemię z kosmosu spadały kwiaty? Fiołki, bo taką nazwą się je określa, to trujące cyjanowodorem, osiągające rozmiar nawet pięciuset metrów obiekty pochodzenia pozaziemskiego. Trafiły na naszą planetę całkiem przypadkowo, szybko rozprzestrzeniając się i siejąc śmierć. Ich neutralizacją w locie zajmują się wyspecjalizowane grupy spadochroniarskie. W Fiolecie zapoznamy się z Osami, czyli jedną z takich drużyn.

Jak więc można wywnioskować z powyższego, w książce nacisk kładziony jest na opisy działalności, zwyczajów oraz skoków wspomnianej wyżej grupy. Magdalena Kozak, prywatnie spadochroniarka, nadała temu pewien czar – akcje skoczków opisane są dynamicznie i plastycznie, oddane zostały również emocje członków drużyny. W dużym stopniu odbiło się to także na języku powieści, raczej prostym, tu i ówdzie przetykanym wulgaryzmami, pełnym wojskowo-technicznego żargonu, za pomocą którego porozumiewają się bohaterowie, a do którego zrozumienia wymagana jest przynajmniej minimalna wiedza na temat spadochroniarstwa (albo dobry słownik). Należy także podkreślić, że Fiolet dialogami stoi, gdyż objętościowo dominują one nad opisami, przez co powieść czyta się bardzo szybko.

Bohaterowie tej książki to w większości ludzie uzależnieni od adrenaliny i ekstremalnych doznań, którzy dostali się w sam środek wielkiego zamieszania i robią to, co potrafią najlepiej oraz to czego się od nich wymaga dla dobra kraju, wieczorami znieczulając się wódką oraz opowieściami o UFO. Są realnie przedstawieni, bez zbędnego heroizmu; to zwykli ludzie – płaczą, upijają się, krwawią i umierają. Z nich wszystkich najbardziej w pamięć wrył mi się Artysta – psychopatyczny Strażnik, pałający żądzą zemsty.

Oprócz spadochroniarzy i ich pasji w Fiolecie znajdziemy także opisy zrujnowanej przez Fiołka Warszawy, której ulicami przechadzają się funkcyjni (Drwale, Stróże), a która skojarzyła mi się momentalnie z Zoną znaną z Pikniku na skraju drogi Strugackich: zamknięta, śmiertelna strefa, gdzie chwila nieuwagi kosztuje życie, a tylko nieliczni specjaliści potrafią się w niej poruszać i przetrwać. Gdzieś w tle przewija się wątek związanego z nią spisku, przyćmiony jednak postaciami spadochroniarzy, którzy chyba w zbyt dużym stopniu zdominowali fabułę, cały czas wysuwając się na pierwszy plan.

W powieści zawarte jest również lekko ironiczne spojrzenie na polską rzeczywistość. Objawia się to aluzjami co do miernej i opieszałej pracy Sejmu i agencji rządowych, które nawet w chwilach kryzysowych myślą wyłącznie o zajęciu jak najlepszych pozycji i zarobieniu pieniędzy.

Fiolet Magdy Kozak to solidna literatura, w dużej mierze jednak "jednorazowa". To dobra sensacyjna powieść z lekkim zacięciem fantastycznym, która jednak dużo traci ze względu na przewidywalność niektórych scen, przez co nie wzbudzają one w czytelniku większych emocji. Przyzwoita rozrywka, z bardzo wyrazistymi spadochroniarzami.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


6.5
Ocena recenzenta
6.06
Ocena użytkowników
Średnia z 16 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Fiolet
Autor: Magdalena Kozak
Autor okładki: Piotr Cieśliński/Dark Crayon
Wydawca: Bellona, Agencja Wydawnicza Runa
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 21 kwietnia 2010
Liczba stron: 528
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
ISBN-13: 978-83-89595-62-1/978-83-11-11791-4
Cena: 35,00 zł



Czytaj również

Fiolet - Magdalena Kozak
HCN zabija! Fiolet nudzi!
- recenzja
Fiolet - Magdalena Kozak
Cyjanowodór, adrenalina i gra ze śmiercią
- recenzja
Fiolet
Drugi fragment - Rozdział 1
Fiolet
Prolog
Łzy Diabła
Świetna historia w niedopracowanym świecie
- recenzja
Młody
Wielki powrót serii o Nocarzu
- recenzja

Komentarze


Chamade
   
Ocena:
0
Tak sie zastanawiałam, nabyć czy nie nabyć... I chyba jednak nie, poczekam aż biblioteka nabędzie, a ja pożyczę. Bo nie widzi mi sie ta lektura na więcej niż jeden raz, jak to autor stwierdził.
Czy w słowie "przetkanym" ( 2 akapit) nie zabrakło aby "y" ?
21-04-2010 22:26
malakh
   
Ocena:
0
W sumie nie było potrzebne, ale tak lepiej brzmi. Thanks;)
21-04-2010 22:28
earl
   
Ocena:
0
Intryguje mnie pytanie - czego w końcu bronią Osy przed inwazją z Kosmosu - Polski czy świata?

I uwaga redakcyjna - Sejm należy pisać z dużej litery (5 akapit, 2 wers)
25-04-2010 13:50
baczko
   
Ocena:
0
@earl

Osy bronią konkretnie Polski.
Inne kraje mają własne drużyny spadochroniarskie.
25-04-2010 16:51
~Kane34

Użytkownik niezarejestrowany
    Dla mnie może być spoko, bo za grosz
Ocena:
0
Recenzja zachęciła mnie do przeczytania. Książkę nabyłem za grosz w ramach akcji na Dzień Książki w Empiku, więc nawet jak na raz, to wystarczy
26-04-2010 12:25
Iman
   
Ocena:
0
Hm, moim zdaniem to nic złego, że w powieści dominują spadochroniarze. Gdyby skupiła się wokół zwykłych służb albo pokazywała perspektywę wszystkich walczących z inwazją, straciłaby swój charakter. A kiedy jest napisana tak, jak jest, można się mocno zżyć z bohaterami i przeżywać każdy skok razem z nimi. W każdym razie ja tak miałam, czytałam "Fiolet" bardzo emocjonalnie, pewnie dzięki temu, że postaci są tak bardzo realistyczne (może wzorowane na znanych Magdzie spadochroniarzach?).
05-05-2010 14:15
Siriel
   
Ocena:
0
Skończyłem wczoraj w nocy, ostatnie kartki wprost przerzucając. Czyta się szybko. Mnie osobiście podobała się bardziej niż seria "Nocarz". Opisy akcji w powietrzu ekscytujące. Przez cały czas miałem przed oczami sceny z filmu "Drop Zone".

A dla warszawiaka szczególny plus za topografię Fioletowego Wyścigu. Już nigdy nie spojrzę tak samo na Dworzec Śródmieście. ;)
11-05-2010 09:13
~frogusia

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja skończyłam wczoraj i prawdę mówiąc ciągle o tym myślę! Wciąga maksymalnie - może dlatego że marzę o skoku ze spadochronem.
Dla mnie warte wydanych pieniędzy i myślę, że gdyby autorka w książce o tej objętości zaczęła opisywać reakcję całego społeczeństwa na Fiołka to na nic innego nie zostałoby miejsca. A przecież to konkretnie powieść o grupie spadochroniarzy - wciągająca, trzymająca w napięciu i prosta tak jak oni mają w końcu proste zadanie: zniszczyć obiekt i pozostać przy życiu.
I do tego ta finałowa rozgrywka w zrujnowanej strefie.... Ja polecam!
18-05-2010 08:40
Kometa
    Średnie
Ocena:
0
Mam mieszane uczucia. Długo się nie mogłam wkręcić w fabułę, jak się wkręciłam to nie mogłam się oderwać, ale...

Delikatne SPOILERY:

Co na plus: fajnie pomyślane i Fiołki i Róże spadające z nieba i akcje ze spadochronami, a najlepszy był wyścig. Rozterki Filozofa nad jego "igłą w stogu siana" też mi się podobały, chociaż bardzo mnie niepokoiły te cholerne zwłoki poniewierające się po strefie śmierci. Owszem to nadawało jej klimatu, ale na litość boską! Nie ma mowy żeby coś takiego przeszło - nigdy i nigdzie, raz że z tymi szczurami epidemia gotowa, a dwa że ci ludzie na pewno mieli jakieś rodziny, które chciałby ich pochować. Nie dawało mi to spokoju, a nieśmiałe tłumaczenia tego stanu rzeczy w ogóle do mnie nie przemawiały. Choć mówię bez tego Filozof spałby po nocach, a jego poszukiwania akurat mi się podobały xD

Jeśli chodzi o postacie to nie zgodzę się, że nie były papierowe. Otóż były. A już najgorsza była Milka, ale z tym to się akurat szybko pogodziłam, bo już przy nocarskiej trylogii zauważyłam, że jeśli chodzi o postacie kobiece to autorka w mój gust akurat nie trafia. Mieliśmy tu dużo bohaterów każdego pokazanego pobieżnie i byle szybciej, i w dodatku zrobiło się z tego osobliwe love story. Taki czworokącik, a na upartego to i pięciokącik. I tak: facet wzdychał do dziewczyny, która wzdychała do jego przyjaciela, ale ostatecznie przeleciał ją jego brat. Trochę za blisko mody na sukces, zwłaszcza jak na książkę akcji o kosmitach. Że nie wspomnę o tym, że przez te ich wyszukane ksywki i natłok bohaterów zwyczajnie mi się mylili i kiedy w pewnym momencie padła ksywa Kosa, to musiałam się wrócić i odszukać gościa w natłoku wrażeń, bo zwyczajnie nie wiedziałam o kogo chodzi i w gruncie rzeczy przegapiłam przez to dramatyzm momentu.

Generalnie tło świetna - pomysł na inwazję, na walkę z nią, mafia urządzając wyścig, przedstawienie zrujnowanej Warszawy. Gorzej z bohaterami, bo tajemniczy i zamknięty w sobie Drakkar, wzdychający i zawsze w cieniu kolegi Żuku czy poczciwina Ari do spółki z nijaką i miotającą się Milką do mnie wcale nie przemówili - sztampowi i przerysowani z jednej kalki. Nic nowego. Nie miałam się o kogo zahaczyć. Ale polecam bo to kawał dobrej rozrywki, napięcie jest dobrze budowane i wciąga.
07-06-2010 02:39

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.