» Recenzje » Finch - Jeff VanderMeer

Finch - Jeff VanderMeer


wersja do druku

W Ambergris wszyscy giną

Redakcja: Bartek 'Barneej' Szpojda

Finch - Jeff VanderMeer
John Finch wie, że nie uda mu się rozwiązać tej sprawy – podwójnego morderstwa. Ofiary – człowiek, który wygląda jakby spadł z dużej wysokości, i szary kapelusz, przecięty w połowie. Tak, grzybianin zginął w Ambergris. Nasz bohater zastanawia się, co zrobić, żeby udało mu się przetrwać. Zdaje sobie sprawę, że najmniejszy błąd sprawi, iż Heretyk, jego przełożony, bez wahania nakarmi go jakąś grzybową trucizną. Zresztą czy warto jeszcze walczyć? Czy warto bić się z przeciwnościami losu, kiedy w Ambergris powstają wieże, które prawdopodobnie mogą odebrać ludziom tę resztkę wolności, jaką pozostawili im grzybianie?

Aby w ogóle zabrać się do oceniania Fincha, trzeba przyjrzeć się temu, czym powieść jest – a to wyjątkowo ciekawa sprawa. Zapowiedzi sugerują czarny kryminał w stylu Raymonda Chandlera – i rzeczywiście, w utworze można znaleźć sporo elementów typowych dla gatunku. Zdegenerowana przestrzeń, w której obracają się dekadenccy bohaterowie, brudne interesy, niejasne powiązania władzy i świata przestępczego – to wszystko doskonale znamy z tekstów mistrza. Jednak Finch na pewno nie jest zwykłym kryminałem – przecież jego akcja umieszczona została w Ambergris! Elementy fantastyczne przenikają się z rzeczywistymi tak głęboko, że świat wykreowany przez VanderMeera wydaje się wizją z pogranicza narkotycznych halucynacji i koszmaru. Ale znowu – to tylko część prawdy o tej niezwykłej powieści. Teoretycznie można ją czytać bez znajomości wcześniejszych tekstów amerykańskiego pisarza, ale mam wrażenie, że to mija się z celem. Bo najbliżej prawdy leży stwierdzenie, że Finch to po prostu kolejna podróż przez wytwory szalonej wyobraźni, do których VanderMeer już przyzwyczaił nas w Cyklu o Ambergris.

Początkowo fabuła powieści wcale nie zaskakuje. Ot: kolejne literackie śledztwo, jakby żywcem wyjęte z podręcznika dla autorów kryminałów. Pozornie niemożliwa do rozwiązania sprawa, tajemnicze poszlaki, finisz diametralnie różniący się od tego, czego czytelnik mógłby się spodziewać na podstawie wydarzeń przedstawionych w tekście – brzmi to banalnie. Jeśli jednak połączyć to z szaleństwem, w którym coraz bardziej pogrąża się Ambergris, kolejnymi faktami dotyczącymi szarych kapeluszy i powalającym zakończeniem, otrzymamy naprawdę niezwykły melanż: syntezę bardzo sprawnie napisanego kryminału i epickiej historii jednego z najbardziej szalonych uniwersów, jakie dane było mi poznać. Fabuła rozwija się tak, jak przystało na tego typu powieść; jednak im dalej brnąłem w tę historię, tym mocniej zapominałem o prowadzonym przez Fincha śledztwie, skupiając się na tym, jakie konsekwencje cała afera będzie miała dla Ambergris. VanderMeer z maestrią zakończył opowieść o szalonym mieście zamieszkanym przez świętych. I choć każda kolejna książka opowiadająca o tajemniczej metropolii diametralnie różniła się od poprzedniej, to Finch stanowi następną część spójnej historii i ma olbrzymią wartość jako zamknięcie niezwykłego cyklu.

Jednak nie warto totalnie zagłębiać się w chaosie powieści, choć klimat wszechobecnego obłędu wyraźnie do tego zachęca. Dlaczego? Można wtedy nie zwrócić uwagi na jedną z olbrzymich zalet tekstu – doskonały język. VanderMeer idealnie panuje nad piórem, przyspiesza, kiedy wymaga tego akcja, zwalnia, gdy chce podzielić się z czytelnikiem jedną ze swych refleksji; czasami zahacza o szeroko pojętą poetykę, pozwalając sobie na opisywanie niezwykłych wizji, czasami przesyca dialogi wulgaryzmami, podkreślając towarzyszące bohaterom emocje. Nie przypominam sobie, żeby w którymkolwiek z wcześniejszych tekstów VanderMeer zrobił na mnie takie wrażenie. Podziwiam styl, jaki zaprezentował w zakończeniu Cyklu o Ambergris.

Finch to moim zdaniem najlepsza z trzech książek osadzonych w uniwersum miasta szaleńców i świętych. Doskonale prowadzona fabuła, zaskakujące fakty dotyczące świata rządzonego przez szare kapelusze i świetny język sprawiły, że wręcz nie mogłem oderwać się od tej niesamowitej lektury. Śmiem twierdzić, że cały Cykl o Ambergris to obowiązkowa pozycja na liście lektur szanującego się fana współczesnej fantastyki.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.5
Ocena recenzenta
9.04
Ocena użytkowników
Średnia z 13 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Finch
Autor: Jeff VanderMeer
Wydawca: MAG
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 18 lutego 2011
Liczba stron: 392
Oprawa: twarda
Format: 135x202 mm
Seria wydawnicza: Uczta Wyobraźni
Cena: 39 zł



Czytaj również

Wywiad z Jeffem VanderMeerem
Uważam się za socjalistę
Zrodzony
Postapo bez pazura
- recenzja
Unicestwienie
Zdefiniować niedefiniowalne
- recenzja
Unicestwienie
Pozytywne zaskoczenie!
- recenzja
Echopraksja
Doczekaliśmy się!
- recenzja

Komentarze


Siman
   
Ocena:
0
A czy ta się czytać tę powieść bez znajomości poprzedni części cyklu? W sensie bez znaczącego uszczerbku dla lektury.
15-05-2011 22:38
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tak.
16-05-2011 06:04
M.S.
   
Ocena:
0
Teoretycznie można, bo fabuła jest samodzielna. Ale w ten sposób traci się cały kontekst i wiele aspektów powieści staje się niezrozumiałych. Polecam więc przeczytanie całego cyklu - naprawdę warto. Zwłaszcza że Miasto szaleńców i świętych jest najlepsze z cyklu - moim skromnym zdaniem oczywiście.
17-05-2011 00:08

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.