» Recenzje » Dziki Mesjasz - Rafał W. Orkan

Dziki Mesjasz - Rafał W. Orkan

Dziki Mesjasz - Rafał W. Orkan
Bythra został Ojcem Natchnionym, przywódcą i opiekunem setek uciśnionych mieszkańców Domeny Dzbana, który ma poprowadzić ich na wojnę ze znienawidzonymi ciemiężycielami. Gebneh stał się Dzikim Mesjaszem, duchowym przewodnikiem owieczek Bythry, mającym być ich kluczem do Ogrodu Rozkoszy (choć niektórzy twierdzą, że jest na wpół szalonym pseudoczłowiekiem produkcji technomagicznej, który zachowuje się jak prorok, bo ćpa krew z własnych żył). Cóż to oznacza? Tyle, że w Vakkerby dużo się dzieje. A będzie się działo jeszcze więcej.

Pamiętam moje spotkanie z Głową w mur, pierwszą powieścią Rafała W. Orkana. Spodziewałem się wiele, jak każdy, kogo zauroczył opis na okładce. Otrzymałem przede wszystkim doskonale wykreowany świat. Nie może więc dziwić, że w Dzikim Mesjaszu oczekiwałem przede wszystkim okazji na ponowne zagłębienie się w Vakkerby. I, co mnie niesamowicie cieszy, szansę tę otrzymałem – miasto Maszynowego Boga przeszło kolejny etap ewolucji. Orkan nie osiadł na laurach i konsekwentnie rozwija w najnowszej książce największą zaletę swego powieściowego debiutu. Ponownie zabiera czytelnika do Domeny Dzbana, w której technomagicznie ulepszeni uciszyciele realizują kontrakty Złotorękich, a szalony prorok i jego półboski opiekun powoli doprowadzają do rewolucji. Nie wypada nie wspomnieć o interesującej historii Vakkerby, którą dokładnie poznajemy. Pomaga ona autorowi w podkreśleniu klimatu zaszczucia stworzonego już w Głową w mur.

Postęp widać także w warstwie fabularnej cyklu. Nie da się ukryć, że debiut Orkana to niezbyt skomplikowana powieść – historia była raczej prosta, a końcówka wyraźnie wskazywała, że Głową w mur to jedynie prolog większej całości. Pisarz świetnie wykorzystał tę furtkę. W Dzikim Mesjaszu nie śledzimy już tak dokładnie mętnie powiązanych z Trębaczem poczynań Bythry – tym razem całkowicie zagłębimy się w losy miasta Maszynowego Boga. Autor oprowadza nas po Vakkerby, jednocześnie snując opowieść o początkach rewolucji; ubiera historię tego niezwykłego miasta w oniryczne szaty mitu.

W najnowszej powieści Orkana wreszcie pojawiają się niespodziewane zwroty akcji, których brakowało w Głową w mur. Nareszcie bohaterowie robią coś poza nieustanną sieczką (choć i krwi w Dzikim Mesjaszu nie zabraknie) – przy tekście nie sposób się nudzić. Podobnie jak i w pierwszej części najciekawszym elementem książki jest końcówka zachęcająca do kontynuacji przygody z Vakkerby.

Natomiast elementem charakterystycznym dla prozy Orkana, jest niesamowicie bogaty język. Soczyste, długie opisy, często przytłaczające czytelnika, próbują oddać rzeczywistość z pogranicza jawy i snu, typową dla Vakkerby. Mieszają się one z krótkimi dialogami, w których bohaterowie wylewają swą agresję i nienawiść, jaką zostali skażeni przez życie w technomagicznych slumsach, i religijnymi przemowami, obiecującymi biednym i uciśnionym Ogród Rozkoszy. Nie da się ukryć, że odbiór stylu Orkana jest sprawą gustu – stanowi on bodaj jedyny element tekstu, którego w żaden sposób nie da się jednoznacznie ocenić. Wydaje mi się, że sposób ukazania przebogatego uniwersum Vakkerby idealnie pasuje do atmosfery powieści – jeśli jesteście gotowi na przeprawę przez hipnotyczne, zakrwawione ulice miasta, będziecie zadowoleni z długich, brutalnych często opisów. W przeciwnym razie lektura okaże się mordęgą.

Niestety, Dziki Mesjasz ma poważne wady. Nie udało się Orkanowi poprawić największej bolączki Głową w mur – kreacji bohaterów. I wcale nie chodzi o to, że jego postaci są nieinteresujące – grubą przesadą byłoby zarzucać coś takiego wielkiemu półjednorożcowi, napędzanemu narkotykiem prorokowi czy szalonemu półbogowi oczekującemu nadejścia Ogrodów Rozkoszy w stylu Hieronima Boscha. Mimo że bohaterowie są nieprzeciętni i intrygują, autor nie wykorzystuje tkwiącego w nich potencjału. Co z tego, że Bythra wspomina, iż chciałby skończyć ze swoim rzeźnickim fachem, skoro nic z tego nie wynika? Ale nie to jest najgorsze – prostotę głównego bohatera można zrozumieć, w końcu to były uciszyciel, najemny zabójca a tacy często tracą rozum z powodu wykonywanej pracy. Ale dlaczego Orkan nie przybliża nam myśli Gebneha? Dlaczego tak słabo poznajemy umysł Dzikiego Mesjasza? Dlaczego pisarz nie skupia się na nim na tyle, aby czytelnik mógł poczuć więź łączącą go z tą niezwykłą postacią? Bohaterowie rzeczywiście są intrygujący – ale nie mogłem pozbyć się wrażenia, że autor świadomie pomija ich rolę w zachodzących w Vakkerby wydarzeniach, jakby byli tylko statystami w "dziejącej się" historii.

Duży wpływ na to, iż właśnie w ten sposób odebrałem Orkanowe postaci, ma jego styl prowadzenia akcji. Narracja jest mocno pocięta, autor co chwila przeskakuje od wątku do wątku i nie sposób na to nie narzekać. Zamiast spowalniać akcję, "nasączać" czytelnika niezwykłą atmosferą Vakkerby, pisarz wybrał przeciwną ścieżkę: wszystko dzieje się szybko, nie da się zżyć z postaciami, które na krótko stają się narratorem. Dziki Mesjasz, mimo że fabularnie bardzo spójny, sprawia wrażenie tekstu rwanego.

Komu można polecić najnowszą powieść Rafała Orkana? Trudno mi jednoznacznie określić. Fanom VanderMeera, Mieville'a, Valente? Miłośnikom tekstów krwawych, onirycznych? Jeśli zaliczacie się do którejś z tych grup, polecam spróbować – ja sam wystawiam tekstowi wyższą ocenę niż ta, na którą teoretycznie zasługuje, gdyż uwielbiam taką niejednoznaczną, mroczną, przejaskrawioną fantastykę.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.0
Ocena recenzenta
8.54
Ocena użytkowników
Średnia z 14 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Dziki Mesjasz
Autor: Rafał W. Orkan
Autor ilustracji: Dominik Broniek
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 27 listopada 2009
Liczba stron: 312
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Asy polskiej fantastyki
ISBN-13: 978-83-7574-134-6
Cena: 29,90 zł



Czytaj również

Komentarze


~Rude

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Nie da się ukryć, że odbiór stylu Orkana jest sprawą gustu – stanowi on bodaj jedyny element tekstu, którego w żaden sposób nie da się jednoznacznie ocenić."

Drogi Autorze, recenzujesz właśnie po to, żeby ocenić - na podstawie swojej wiedzy i odczuć. Stylowi Orkana można wystawić 6+, takie "techniczne" sprawy to nie jest tylko kwestia upodobań. Poza tym, jeśli nie liczyć kilku potknięć, bardzo dobry tekst. Brawo. :)
24-10-2010 19:10
daft_count
   
Ocena:
0
Niedługo sam przeczytam, to ocenię. A tekst dobry, fajnie mi się czytało.
24-10-2010 21:40
malakh
    @ Rude
Ocena:
0
Ale czy przy ocenie jeżyka mamy brać pod uwagę kwestie techniczne? Bo co przez to rozumieć? Poprawność? Za to odpowiadają redaktor i korektor.

A sam styl, czyli dobór metafor, epitetów itp, to rzeczy wybitnie subiektywne do oceny.
24-10-2010 21:57

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.