» Recenzje » Cyrk nocy - Erin Morgenstern

Cyrk nocy - Erin Morgenstern


wersja do druku

I gdzie ta magia?

Redakcja: Marysia 'merryadok' Piątkowska

Cyrk nocy - Erin Morgenstern
Cyrk nocy obiecuje wiele: magiczny nastrój, czarodziejski pojedynek, wielką tajemnicę i jeszcze większą miłość. Ale czy jest w stanie tych obietnic dotrzymać?

________________________


Cyrk kojarzy się głównie z przaśnym widowiskiem pod kolorowym namiotem, gdzie hasają połykacze sztucznego ognia, klaun prezentuje żenujące sztuczki, a wypłowiały lew próbuje przeskoczyć przez obręcz. Jednak w Le Cirque des Rêves wszystko wygląda inaczej. Spektakle odbywają się wyłącznie nocą w namiotach o barwach czerni i bieli, a pokazy przygotowują najwięksi mistrzowie. Niektórzy z nich władają nawet prawdziwą magią.

Historia rozpoczyna się w drugiej połowie XIX wieku, kiedy dwóch mistrzów magii postanawia skonfrontować dwójkę swoich najzdolniejszych uczniów. Jeden wystawia do boju własną córkę, drugi zabranego z przytułku sierotę. Areną rywalizacji Celii i Marka ma być wspomniany cyrk, a rozgrywka trwać będzie wiele lat. Na czym jednak dokładnie polega jej charakter i jak wysoka jest stawka – tego młodzi adepci nie wiedzą. Nie są też świadomi, że pojedynek będzie decydował o losie innych osób związanych z cyrkiem, włącznie z ich życiem lub śmiercią.

Brzmi interesująco? Istotnie, początek powieści ma w sobie coś z kunsztownie rzuconego czaru. Kilkustronicowe rozdziały, pisane subtelnym językiem, umiejętnie wprowadzają nas w atmosferę niezwykłego miejsca, gdzie wszystko jest możliwe. Niestety, urok trwa krótko. Aura magicznej opowieści szybko ulatuje, a my zostajemy z poczuciem, że utwór prowadzi na literackie manowce.

Le Cirque des Rêves podróżuje przez kolejne miasta, wzbogaca się o następne atrakcje, ale fabuła niezmiennie tkwi w miejscu. Gdy wydaje się, że już najwyższa pora uchylić choć rąbka tajemnicy, ta wciąż pozostaje szczelnie zakryta. Kolejne opisy czarów, pokazów, przyjęć i towarzyskich spotkań, odwlekają odsłonięcie szczegółów intrygi niemal do samego końca. A gdy wreszcie historia osiąga punkt kulminacyjny, dzieje się to z pogwałceniem logiki – jak wtedy, gdy bohaterowie metodą nagłego olśnienia odgadują reguły i stawkę pojedynku, bez jakichkolwiek sensownych przesłanek. Elegancki, lekko poetycki styl narracji nie jest w stanie tego wynagrodzić, zwłaszcza, że po kilkudziesięciu stronach zaczyna robić się nużący. Pojawiające się od czasu do czasu przebłyski początkowej atmosfery to zbyt mało, żeby utrzymać zainteresowanie treścią.

Lektury nie uprzyjemniają również niemrawe kreacje bohaterów, nie wyłączając głównej dwójki. Celia i Marco są postaciami papierowymi, posiadającymi ledwie krztynę życia i blade pozory wiarygodności. Autorka szczegółowo opisuje ich ubiory, ale prawie nie wnika w psychikę – o ich myślach wiemy tylko tyle, ile sami powiedzą w dialogach. Nawet gdy zawiązuje się między nimi relacja miłosna (to, że w ogóle się pojawia, nikogo chyba nie zaskoczy), brak w niej prawdziwych emocji. Z kolei poboczne wątki urodzonych w cyrku bliźniąt Murray, czy marzącego o dołączeniu do artystów nastoletniego Baileya, zaczynają się obiecująco, ale pozostają słabo rozwinięte, a ich powiązanie z główną osią wydarzeń jest mocno wymuszone. Niewielkie role do odegrania przypadają także dwóm złowrogim mistrzom, którzy rzadko pojawiają się na scenie i niewiele wnoszą do całości. Wreszcie, niewykorzystany pozostaje potencjał samego cyrku. Opisy dokonujących się w nim cudów są barwne i plastyczne, ale jego funkcjonowanie, przemiany czy oddziaływanie na bohaterów (i odwrotnie) potraktowano po macoszemu.

Celia i Marco mogą sobie rzucać prawdziwe zaklęcia. Magia, którą próbuje oczarować nas Cyrk nocy okazuje się jednak fałszywa. Głównym atutem powieści jest jej delikatny nastrój, natomiast minusem miałka treść, przez co utwór pozostaje efektowną wydmuszką. Prawdziwie czarodziejskiej lektury trzeba więc poszukać gdzie indziej.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
9.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Cyrk nocy
Autor: Erin Morgenstern
Tłumaczenie: Patryk Gołębiowski
Wydawca: Świat Książki
Data wydania: 17 października 2012
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka
Format: 135x215 mm
ISBN-13: 978-83-273-0075-1
Cena: 39,90 zł

Komentarze


malakh
   
Ocena:
0
Chyba czytaliśmy dwie różne książki.
30-10-2012 22:54
Camillo
   
Ocena:
0
Możliwe. Patrząc na Twoją ocenę (9,5 - czyli prawie ideał) rzeczywiście mam wrażenie, że pomyliłeś "Cyrk nocy" na przykład z "Prestiżem" Priesta.
31-10-2012 00:12
malakh
   
Ocena:
0
Kolejne opisy czarów, pokazów, przyjęć i towarzyskich spotkań, odwlekają odsłonięcie szczegółów intrygi niemal do samego końca.

I to jest wada? Fakt, że nie finał jest na końcu?

A gdy wreszcie historia osiąga punkt kulminacyjny, dzieje się to z pogwałceniem logiki – jak wtedy, gdy bohaterowie metodą nagłego olśnienia odgadują reguły i stawkę pojedynku, bez jakichkolwiek sensownych przesłanek.

Nieprawda. Reguły, czyli jak się zmagać, poznają wcześniej, również stawkę - stąd tragizm.

Lektury nie uprzyjemniają również niemrawe kreacje bohaterów, nie wyłączając głównej dwójki. Celia i Marco są postaciami papierowymi, posiadającymi ledwie krztynę życia i blade pozory wiarygodności. Autorka szczegółowo opisuje ich ubiory, ale prawie nie wnika w psychikę – o ich myślach wiemy tylko tyle, ile sami powiedzą w dialogach.

Darth Vader i Voldemort to też postacie papierowe, bo nie poznajemy ich myśli? Ważne są czyny - Marco to niesamowicie skomplikowana postać, sama sprawa małżeństwa i stojących za nim przesłanek mówią nam o nim bardzo dużo.

Nawet gdy zawiązuje się między nimi relacja miłosna (to, że w ogóle się pojawia, nikogo chyba nie zaskoczy), brak w niej prawdziwych emocji.

Wyjaśnij. Czegóż to brakuje? Świetnie rozpisanych scen z seksualnym napięciem? Są.

Opisy dokonujących się w nim cudów są barwne i plastyczne, ale jego funkcjonowanie, przemiany czy oddziaływanie na bohaterów (i odwrotnie) potraktowano po macoszemu.

Funkcjonowanie? W sensie co? Wiemy, jak działa, przecież jest to opisane, wpływ na bohaterów także jest znany - wątek pewnej szczególnej książki. Czego więc znowu brakuje?

Rozumiem, że książka ci się nie podobała, ale 90% argumentów to wymysły typu: "Ja bym to zrobił inaczej." Ocenia się to, co się dostało, a nie to, na co się liczyło.

Patrząc na Twoją ocenę (9,5 - czyli prawie ideał) rzeczywiście mam wrażenie, że pomyliłeś "Cyrk nocy" na przykład z "Prestiżem" Priesta.

Niom, pomyliłem się. A razem ze mną redaktorzy takich pism jak "The Guardian" czy "The New York Times" - polecam lekturę ich recenzji;]
31-10-2012 10:49
~Sophie

Użytkownik niezarejestrowany
    .
Ocena:
0
Zgadzam się! Miało być taaak magicznie, a wyszło mdło.
31-10-2012 19:39
lemon
   
Ocena:
+1
Miało być taaak magicznie

A kto i gdzie Ci to obiecał?
31-10-2012 20:40
Camillo
   
Ocena:
0
I to jest wada? Fakt, że nie finał jest na końcu?

Wyrwałeś zdanie z kontekstu. Wadą jest przerost opisów i niedobór fabuły przez większość powieści.

Oczywiście nie każdy utwór musi posiadać suspens skłaniający do obgryzania paznokci. Ale gdy przez dziesiątki stron historia krąży w miejscu, nie ma żadnego następstwa wydarzeń ani rozwoju intrygi, a w treści brak czegokolwiek, co by to rekompensowało, to IMO dzieje się źle.

Reguły, czyli jak się zmagać, poznają wcześniej

Poznają tylko najbardziej ogólnikowe wytyczne. Poza tym niemal do końca są jak dzieci we mgle.

również stawkę

Stawkę odkrywa Celia gdzieś w 3/4 powieści. "Odkrywa" nie jest zresztą dobrym słowem, bo raczej nagle ją odgaduje - sobie tylko wiadomą metodą.

Darth Vader i Voldemort to też postacie papierowe, bo nie poznajemy ich myśli?

Wybacz, ale to bezsensowne porównanie. Myśli klasycznych szwarccharakterów z literatury popularnej zazwyczaj pozostają zakryte, bo tego wymaga kreacja postaci. Voldemort z problemami emocjonalnymi i kryzysem wieku średniego nieco straciłby na złowrogości.

Ale jeśli treść dotyczy relacji międzyludzkich, przydałby się choć powierzchowny rys psychologiczny. Tutaj natomiast przez większość czasu niemal w ogóle nie wiem, co dzieje się w głowach Celii i Marka - zero przemyśleń, zero spostrzeżen, zero wrażliwości, zero emocji. Co ma mnie zainteresować w losach takich manekinów?

Czegóż to brakuje?

Wszystko jest ładnie opisane, ale kiczowate, powierzchowne i fasadowe. Jak w podrasowanym harlequinie z dodanym wątkiem fantastycznym.

Samo to, że dwoje ludzi spotyka się, zakochuje i nawiązuje kontakt fizyczny jest już interesujące i poruszające? Wzruszasz się i rozczulasz na widok nieznajomej pary obejmujacej się na ulicy?

Marco to niesamowicie skomplikowana postać

Co stanowi dla Ciebie kryterium "skomplikowania"?

Rozumiem, że książka ci się nie podobała, ale 90% argumentów to wymysły typu: "Ja bym to zrobił inaczej."

Taki kontrargument można wysunąć wobec każdej krytycznej recenzji. Wszyscy oceniają wobec własnych preferencji i oczekiwań - zobiektywizowanie większości elementów dzieła literackiego jest niemożliwe. Gdybym chciał uwzględnić wszystkie możliwe punkty widzenia, musiałbym ograniczyć się do ogólników, albo każdą krytyczną opinię asekurować stwierdzeniami typu "z drugiej strony, dla innych czytelników...".

Ocenia się to, co się dostało, a nie to, na co się liczyło.

Ale wiesz, że jak dasz kilku osobom po pół szklance wody, to dla jednych będzie do połowy pusta a dla innych do połowy pełna? Mozna dostać to samo, ale mieć inny punkt widzenia. To, że Ty masz inny nie oznacza automatycznie, że mój jest nierzetelny i vice versa.

Niom, pomyliłem się. A razem ze mną redaktorzy takich pism jak "The Guardian" czy "The New York Times"

A czy to krynica obiektywnej mądrości?

Skoro Guardian i New York Times tworzą czasem „polish death camps", to i w recenzji mogą się walnąć.
31-10-2012 22:16
malakh
   
Ocena:
0
Oczywiście nie każdy utwór musi posiadać suspens skłaniający do obgryzania paznokci. Ale gdy przez dziesiątki stron historia krąży w miejscu, nie ma żadnego następstwa wydarzeń ani rozwoju intrygi, a w treści brak czegokolwiek, co by to rekompensowało, to IMO dzieje się źle.

Rozwiń, bo uważam, że to bzdura.

Poznają tylko najbardziej ogólnikowe wytyczne. Poza tym niemal do końca są jak dzieci we mgle.

I? To wada, bo tobie nie podoba się ta tajemnica?

Tutaj natomiast przez większość czasu niemal w ogóle nie wiem, co dzieje się w głowach Celii i Marka - zero przemyśleń, zero spostrzeżen, zero wrażliwości, zero emocji. Co ma mnie zainteresować w losach takich manekinów?

Nie musisz wiedzieć. Oceniaj czyny, a nie myśli. Chcesz, żeby podano ci wszystko na tacy, objaśniono bohatera jego właśnymi myślami. Nie masz tego. Masz jego zachowania - oceniaj je.

Taki kontrargument można wysunąć wobec każdej krytycznej recenzji. Wszyscy oceniają wobec własnych preferencji i oczekiwań - zobiektywizowanie większości elementów dzieła literackiego jest niemożliwe.

Mylisz pojęcia - nie pisałem o podejściu "mnie się podoba/nie podoba", bo to normalne, że recenzent ocenia przez pryzmat siebie. Pisałem o tym, że ty miałeś jakieś wyobrażenie książki, a książka okazała się inna - więc krytykujesz. Weźmy choćby to z przemyśleniami bohaterów - to metoda twórcza, ich brak to wybór autorki. Masz to ocenić, ale nie pisać - to w ogóle jest źle, bo powinno być inaczej.

Oceniaj to, co dostajesz, a nie to, co myślałeś, że dostałeś.
01-11-2012 10:34
Camillo
   
Ocena:
0
Rozwiń

Akcja ciągle przeskakuje z miejsca na miejsce - przez ledwie kilkanaście stron jesteśmy kolejno w Londynie, Wiedniu i Paryżu, a gdy wracamy do Londynu okazuje się, że minął rok. No i jeszcze cofamy się w czasie w rozdziałach Baileya.

Czemu służy ta biegunka miejsc i czasów? Ledwie pojawia się wątek którejś postaci, dostajemy jedną krótką (i często banalną) scenkę z jej udziałem, po czym akcja przeskakuje zupełnie gdzie indziej. Odpowiada Ci taki sposób prowadzenia historii?

I do tego niemal permanentny brak rozwoju akcji. Długo nie ma nawet najdrobniejszych ochłapów - prawie do końca wszystko stoi w miejscu. Dopiero wtedy następuje nagły zryw. Nawet zapoznanie Celii i Marka przez dłuższy czas niewiele wnosi do intrygi - poza rozczarowującym i nużącym wątkiem miłosnym, oraz tym, że oboje bardziej natarczywie domagają się od mistrzów odpowiedzi, oczywiście bez rezultatu.

Pisałem o tym, że ty miałeś jakieś wyobrażenie książki, a książka okazała się inna - więc krytykujesz.

Nieprawda. Krytykuję, bo oceniam ją jaką nieudaną. Powody podałem w recenzji i odpowiedziach. A że część może być subiektywna, to już de gustibus.

Weźmy choćby to z przemyśleniami bohaterów - to metoda twórcza, ich brak to wybór autorki. Masz to ocenić, ale nie pisać - to w ogóle jest źle, bo powinno być inaczej.

Dziwi mnie Twoja interpretacja recenzji.

Gdzie piszę, jak powino być? Nie oceniam też metodologii powstania utworu, tylko końcowy efekt, a ten jest kiepski.

Gdyby czyny bohaterów faktycznie mówiły o nich wystarczająco wiele, żeby wytworzyć wyrazisty obraz postaci, nie byłoby problemu. Ale nie mówią - nie wyłania się to ani z narracji, ani z dialogów. Postacie są IMO papierowe. Skoro przez większość treści nie znamy bliżej ich charakteru, motywacji, życiowych celów poza pojedynkiem, to jako diagnoza niemal samoistnie nasuwa się brak rysu psychologicznego. Przesadzasz, sugerując, że to moja fanaberia.
01-11-2012 22:16
malakh
   
Ocena:
0
Czemu służy ta biegunka miejsc i czasów?

Głównym bohaterem książki jest cyrk. Skaczemy między bohaterami, miejscami, skaczemy w czasie, bo te perspektywy tworzą witraż, z którego wyłąnia się obraz cyrku. To wszystko buduje mitologię cyrku - po to są wątki zegarnistrza i tych "fanów" cyrku.

Skoro przez większość treści nie znamy bliżej ich charakteru, motywacji, życiowych celów poza pojedynkiem

Celem ich życia jest pojedynek. Później zaś bycie razem. Tyle.
02-11-2012 19:36

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.