Cylinder van Troffa - Janusz A. Zajdel

Nie dla „docentów“

Autor: Beata 'teaver' Kwiecińska-Sobek

Cylinder van Troffa - Janusz A. Zajdel
Twórczość Janusza Zajdla nie potrzebuje reklamy, bo jak na dzieło przystało, Cylinder Van Troffa broni się sam. Z początku wielu czytelników zadziwią zapewne skromne rozmiary tej książeczki, bo czymże jest dwieście czterdzieści stron w porównaniu do dzisiejszych dwutomowych wydań liczących sobie niekiedy drugie tyle. Jednak nie bez powodu doczekaliśmy się kolejnego wznowienia. Należy także wziąć poprawkę na to, że jest to Zajdel, co niesie ze sobą pewne implikacje.

Najważniejsze przy czytaniu Zajdla to nie spieszyć się. Należy delektować się sugestywnymi wizjami przyszłości, jakie roztacza przed nami autor i przygotować się na te specjalne fragmenty – niekiedy zaledwie pojedyncze zdania bądź pytania – zmuszające nas do przełknięcia kolejnej gorzkiej prawdy o naszym człowieczeństwie. Zajdel jest mistrzem zadawania niewiarygodnie prostych pytań, które wręcz uwierają w mózg i nie pozwalają przestać myśleć o kwestiach podstawowych, takich jak konsekwencje wolnego wyboru, względność pojęcia zła i dobra czy wreszcie kwestia przedkładania dobra ogółu nad dobro jednostki.

Tłem do tego rodzaju rozważań jest historia młodego astronauty, który skuszony wizją prostego rozwiązania swoich osobistych problemów, postanawia skorzystać z okazji i wypróbować pewien rewolucyjny wynalazek na swojej narzeczonej. Okazuje się jednak, że jego plan miał pewne wady, których nie dało się przewidzieć. Astronauta trafia na Ziemię po dwustu latach nieobecności, zamiast jak planował po pięćdziesięciu i musi odnaleźć się w nowym społeczeństwie, co ze względu na pewien genetyczny eksperyment, wcale nie jest takie znowu proste. Dają też znać wyrzuty sumienia spowodowane jego egoistycznymi wyborami, których dokonywał przez całe swoje życie. Kiedy już wydaje się, że przez swoje poprzednie wybory bohater przypieczętował swój los, nieoczekiwanie pojawia się kobieta jego życia, a wraz z jej obecnością - kolejna przeszkoda, którą można usunąć tylko w jeden sposób. W jaki, nie zdradzę, bo największą przyjemność daje czytelnikowi odszyfrowywanie zagadki, kim jest ów Nieśmiertelny, choć nie tylko fabuła jest warta tego, by sięgnąć po Cylinder….

Moim zdaniem na największe uznanie zasługuje sposób przedstawienia historii – wprowadza do niej wstęp napisany przez niejakiego Le Djaz, który dzięki analizie pewnego przetłumaczonego pamiętnika stara się rozwikłać zagadkę zaginięcia swojego przyjaciela, Akka Numiego. Urwane wspomnienia są opatrzone stosownym zakończeniem, w którym Le Djaz odkrywa wreszcie znaczenie zapisów z notatnika i to w najmniej spodziewany sposób. Cylinder van Troffa ma jedno z najciekawszych zakończeń, jakie przyszło mi kiedykolwiek przeczytać. Poza tym, połączenie elementów dobrego kryminału, powieści detektywistycznej oraz fantastyki naukowej, będące znakiem rozpoznawczym późniejszej twórczości Zajdla, to niezwykle atrakcyjny melanż.

Warto tu nadmienić, że Cylinder van Troffa jest swojego rodzaju kamieniem milowym w twórczości Zajdla, kontynuowanym w jego dalszej twórczości – początkiem nurtu orwellowskiego. W tekście rzucają się w oczy oczywiste skojarzenia z okresem, w jaki Zajdlowi przyszło żyć i tworzyć – z komunizmem – nie tylko w sferze unifikacji społecznej i elitarności władzy, ale właśnie w sensie wypaczania podstawowych pojęć etycznych i deformacji językowej w nowomowie zdegenerowanych Ziemian.

Znamienne jest także to, że autor nie nadał tak naprawdę imienia i nazwiska swojemu bohaterowi i pisze o nim – można powiedzieć – roboczo, nazywając go Nieśmiertelnym. W ten sposób z tą barwną postacią, której przemyślenia stanowią klucz do odczytania przesłania książki, może utożsamić się każdy, kto tylko sięgnie po Cylinder…. Dodatkowo książka zawiera świetne posłowie Lecha Jęczmyka, które w dość wyczerpujący sposób przybliża sylwetkę autora tym, którzy jeszcze nie mieli z jego twórczością do czynienia.

Podsumowując, jest to lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika fantastyki, nie tylko tej klasycznej s-f kojarzącej się z klaustrofobicznymi kabinami astronautów i skrzypieniem skafandrów oraz zautomatyzowanymi, betonowymi miastami. Z Cylindra van Troffa będą zadowoleni przed wszystkim ci, którzy interesują się socjo-sf i psychologią. Ale myślę, że dla każdego z was będzie to po prostu kawałek ciekawej i intelektualnie sycącej lektury.