» Recenzje » Antologia fantasy - antologia

Antologia fantasy - antologia

Antologia fantasy - antologia
Niedawno recenzowałem Antologię Nowej Science Fiction – zarzucałem jej, że niewielu spośród autorów miało odwagę, aby stawić czoła wyzwaniu stworzenia nowej jakości, jaką obiecywał tytuł. Kolejny zbiór opowiadań pod redakcją George'a Manna już tak górnolotnego tytułu nie ma – i, jak wynika ze wstępu, czytelnik nie powinien spodziewać się zbyt wielu zaskoczeń. Redaktor pisze, że fantasy jest po to, aby bawić, aby sprawiać radość, aby zabijać czas. Tym razem Mann trafił w dziesiątkę – bo większość pisarzy zaserwowała nam opowieści czysto rozrywkowe.

Czego można się spodziewać? Tego, co serwowano nam już nie raz: szpiega-inkwizytora walczącego o dobro Korony (Kto zabija olbrzyma, ten rani bestię), obrońcę Korony w postaci koniarza (Wodze przeznaczenia), smoka pragnącego służyć Koronie (Wir iskier), czarodzieja próbującego oszukać Koronę (Czarodziej się zbliża), chłopca przywracającego Koronie dzień (Człowiek ginie) i oficerów Korony tłukących się w imię miłości (Piosenka miłosna Porucznika Priveta). Oczywiście czasami rolę osaczonego, bronionego i oszukiwanego króla odgrywa smok, czasami człowiek, ale wszystko tak naprawdę kręci się wokół tego jednego wątku. Do tego worka można by wrzucić także Savile'a i jego Pieśń jej serca – ten krótki tekst o miłości również wydaje się być opartym na klasycznych fantastycznych kanonach. Gro pisarzy podeszło do tematu bez grosza refleksji: jeśli fantasy, to rycerze i panienki, czary i smoki – to, na czym łatwo zbudować zrozumiały, prosty tekst. Autorzy powyższych opowiadań czerpali z jednego źródła – jeden doprawił tekst odrobiną dramatyzmu, inny humorem, ale w gruncie rzeczy za zadanie postawili sobie spełnienie tej najprostszej roli literatury fantastycznej – zapewnienia rozrywki.

Na szczęście nie wszyscy poszli po najmniejszej linii oporu. Ucieszyłem się z Hokus-pokus Resnicka i Większego od morza Pratta. Oba opowiadania są bardzo lekkie; co więc różni je od tych powyżej? Przede wszystkim odrzucenie tego wymogu, który stał się fatum fantasy – przeniesienia akcji do quasi średniowiecza. Ci pisarze umieścili swych bohaterów we współczesnym mieście, dorzucili do tego trochę humoru i trochę trafnych spostrzeżeń. Niby nic, ale takie ujęcie tematu sprawia, że z lektury opowiadań płynie dużo większa satysfakcja. Jestem pewny, że każdy autor, którego tekst znalazł się w antologii, byłby w stanie napisać opowieść miejską na przyzwoitym poziomie – może nawet lepszą niż średniowieczne historie z magią w tle. Dla mnie takie rozwiązanie byłoby lepsze, gdyż kilka jednorodnych opowiadań o zmaganiach dawnych królestw powoduje najzwyczajniejszy przesyt.

Czego natomiast się nie spodziewałem? Co wzbudziło moje emocje? Między innymi to, że najsłynniejsi bodaj współautorzy antologii, czyli Jeff VanderMeer i Steven Erikson, zdecydowali się na opowieści z pogranicza bajki i baśni: pierwszy w swych Opowieściach królewskich bawi się schematami znanymi z klasycznego fantasy, ubierając zwierzęta w monarsze szaty; drugi zaś stworzył bardzo dynamiczny, absurdalny tekst, który może budzić skojarzenia z młodym Gombrowiczem. Zaskoczył mnie także Duncan, którego cenię od czasów Welinu – ku mojej ucieszy postanowił wrócić do uniwersum swej debiutanckiej powieści. Książę końca czasów to tekst trudny, choć dynamiczny – kolejny rozdział w historii pojednania ludzi i enkinów wydaje się jeszcze tragiczniejszy niż losy bohaterów poprzednich tekstów Brytyjczyka. Równie trudnym w odbiorze opowiadaniem jest Och, Caritas - opowieści o próbie znalezienia własnej tożsamości w zniszczonym świecie jest doprawdy przejmująca.

O tytuł najlepszego tekstu antologii z pewnością powinny walczyć Chinandega i Pomiędzy snami. Opowiadania te wcale nie podchodzą do przedstawianej rzeczywistości tak prosto, jak sugerowałby to wstęp Manna: pierwsza historia poświęcona jest mężczyźnie szukającemu swej siostry, która prawdopodobnie uciekła z domu, aby zostać prostytutką; druga zaś dotyczy miłości między niszczoną przez życie kobietą i mężczyzną w śpiączce. Same założenia tych opowieści sugerują, że nie są to w żadnym wypadku rozrywkowe opowiadanka do poduszki, po których łatwiej śnić – Barzak i Shepard pokazali, że fantasy może być nośnikiem najpoważniejszych treści i wcale nie spełnia się w tej roli gorzej niż science fiction.

Antologa fantasy sprawiła mi dużo więcej przyjemności niż jej starsza siostra – i to chyba nie dlatego, że to był jej nadrzędny cel. Bo, paradoksalnie, znalazło się w niej więcej tekstów dojrzałych, przejmujących, które nie tylko bawią – ale i zmuszają do refleksji. Jeśli będziecie zmuszeni wybierać między tymi dwoma zbiorami, mogę stwierdzić: fantasy wygrało walkę z nową science fiction.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
4.17
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Antologia fantasy (The Solaris Book of New Fantasy)
Autor: antologia pod redakcją George'a Manna
Wydawca: Copernicus
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 27 stycznia 2010
Oprawa: miękka
Format: 125 x 190 mm
Seria wydawnicza: Solaris Book
Cena: 34,00 zł



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.