Ani słowa prawdy - Jacek Piekara
Od pewnego czasu wydawnictwo Runa zaczęło mnie przyzwyczajać do tego, że kolejne pozycje wypuszczane przez nie na rynek to naprawdę świetne książki polskich autorów. Owszem, z pewnymi wyjątkami, ale te w zasadzie się nie liczą – każdemu przecież zdarza się popełnić błąd. W efekcie na każdą kolejną premierę czekam niecierpliwiąc się straszliwie. Tym razem padło na Jacka Piekarę – autora świetnych opowiadań o inkwizytorze Mordimerze – i jego najnowsze dzieło Ani słowa prawdy. Ponownie są to opowiadania, całe mnóstwo opowiadań, zebrane w jednej, naprawdę „ceglastej” książce i opatrzone stosownym szyldem – Opowieści o Arivaldzie z Wybrzeża. Kolejny raz mogę śmiało stwierdzić, że Runa zaczyna niebezpiecznie rozpieszczać czytelników.
Na Ani słowa prawdy składa się dziewięć powiązanych ze sobą opowiadań, traktujących o pewnym nietypowym czarodzieju i jego równie nietypowych przygodach. Cóż może być nietypowe w czarodzieju? Otóż wiele, ale najważniejsze jest to, że nie jest on do końca czarodziejem. Arivald bowiem, a takie imię nosi nasz bohater, perfidnie i z pełną premedytacją przywłaszczył sobie księgę z zaklęciami, różdżkę i gustowne niebieskie wdzianko w złote gwiazdy po swoim towarzyszy podróży – pełnoprawnym czarodzieju - oczywiście, gdy temu zwyczajnie się „zeszło” ze starości. Nieczęsto zdarza się, by zwykły podróżnik, nawet wyposażony w dużą dozę zdrowego rozsądku, niewiarygodnie silny a do tego ujmująco sympatyczny, nauczył się czarować ot tak. Powiem więcej, nie zdarza się w ogóle, a przynajmniej nie powinno, bo przypadek Arivalda mówi coś dokładnie przeciwnego. Jacek Piekara zdołał stworzyć istotę z krwi i kości, która zarazem potrafi być nawet zabawna, co nawet samozwańczym magom nie zdarza się często. Dzięki temu z zapartym tchem śledzimy jego losy i zastanawiamy się, jak wyjdzie z kolejnej opresji, skoro nie pamięta nawet Łabędziego Puchu Passhovera czy Pierwszego Teleportacyjnego Gaussa, a nawet najprostszego na świecie Robaczka Świętojańskeigo Parvusa, a powiedzieć trzeba, że są to czary podstawowe. Cóż, nie można mieć wszystkiego.
Jakim jednak cudem ktoś taki dostał się w szeregi Tajemnego Bractwa, a co więcej, jego szanse na zostanie Wielkim Mistrzem tegoż rosną w postępie wręcz geometrycznym? To już trzeba przeczytać samemu.
Fabuła kolejnych opowiadań jest dość ściśle powiązana – wszystkie prowadzą do zakończenia, którego w Ani słowa prawdy... nie będzie. Wszystko wskazuje na to, że Piekara trzyma w zanadrzu następny zbiór traktujący o Arivaldzie. Jeśli tak nie jest, będę naprawdę zawiedziony. Po prostu w tej książce nie ma nic, co może się nie podobać. Ciekawie skonstruowane opowiadania-rozdziały, żywi bohaterowie, przyjemny i nieskomplikowany język, zabawne gagi. Czego chcieć więcej? Chyba tylko więcej takich pozycji na naszym rodzimym rynku.
Nad najmłodszym dzieckiem Jacka Pieraru spędziłem kilka zimowych wieczorów i bawiłem się przy tym doskonale. Nie zabrakło mi naprawdę niczego, może poza faktem, że mimo ponad tych czterystu stron, jakie liczy sobie Ani słowa prawdy, książka tak szybko się skończyła. Jestem niepocieszony – w zapowiedziach wydawniczych Runy nie ma ani słowa o kolejnych częściach. Polecam z całego serca. Lektura obowiązkowa.
Dziękujemy Agencji Wydawniczej Runa za udostępnienie książki do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Na Ani słowa prawdy składa się dziewięć powiązanych ze sobą opowiadań, traktujących o pewnym nietypowym czarodzieju i jego równie nietypowych przygodach. Cóż może być nietypowe w czarodzieju? Otóż wiele, ale najważniejsze jest to, że nie jest on do końca czarodziejem. Arivald bowiem, a takie imię nosi nasz bohater, perfidnie i z pełną premedytacją przywłaszczył sobie księgę z zaklęciami, różdżkę i gustowne niebieskie wdzianko w złote gwiazdy po swoim towarzyszy podróży – pełnoprawnym czarodzieju - oczywiście, gdy temu zwyczajnie się „zeszło” ze starości. Nieczęsto zdarza się, by zwykły podróżnik, nawet wyposażony w dużą dozę zdrowego rozsądku, niewiarygodnie silny a do tego ujmująco sympatyczny, nauczył się czarować ot tak. Powiem więcej, nie zdarza się w ogóle, a przynajmniej nie powinno, bo przypadek Arivalda mówi coś dokładnie przeciwnego. Jacek Piekara zdołał stworzyć istotę z krwi i kości, która zarazem potrafi być nawet zabawna, co nawet samozwańczym magom nie zdarza się często. Dzięki temu z zapartym tchem śledzimy jego losy i zastanawiamy się, jak wyjdzie z kolejnej opresji, skoro nie pamięta nawet Łabędziego Puchu Passhovera czy Pierwszego Teleportacyjnego Gaussa, a nawet najprostszego na świecie Robaczka Świętojańskeigo Parvusa, a powiedzieć trzeba, że są to czary podstawowe. Cóż, nie można mieć wszystkiego.
Jakim jednak cudem ktoś taki dostał się w szeregi Tajemnego Bractwa, a co więcej, jego szanse na zostanie Wielkim Mistrzem tegoż rosną w postępie wręcz geometrycznym? To już trzeba przeczytać samemu.
Fabuła kolejnych opowiadań jest dość ściśle powiązana – wszystkie prowadzą do zakończenia, którego w Ani słowa prawdy... nie będzie. Wszystko wskazuje na to, że Piekara trzyma w zanadrzu następny zbiór traktujący o Arivaldzie. Jeśli tak nie jest, będę naprawdę zawiedziony. Po prostu w tej książce nie ma nic, co może się nie podobać. Ciekawie skonstruowane opowiadania-rozdziały, żywi bohaterowie, przyjemny i nieskomplikowany język, zabawne gagi. Czego chcieć więcej? Chyba tylko więcej takich pozycji na naszym rodzimym rynku.
Nad najmłodszym dzieckiem Jacka Pieraru spędziłem kilka zimowych wieczorów i bawiłem się przy tym doskonale. Nie zabrakło mi naprawdę niczego, może poza faktem, że mimo ponad tych czterystu stron, jakie liczy sobie Ani słowa prawdy, książka tak szybko się skończyła. Jestem niepocieszony – w zapowiedziach wydawniczych Runy nie ma ani słowa o kolejnych częściach. Polecam z całego serca. Lektura obowiązkowa.
Dziękujemy Agencji Wydawniczej Runa za udostępnienie książki do recenzji.
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 10
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 10
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Ani słowa prawdy
Autor: Jacek Piekara
Autor okładki: Dagmara Matuszak
Wydawca: Agencja Wydawnicza RUNA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 2 grudnia 2005
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Format: 125 x 185 mm
ISBN-10: 83-89595-23-0
Cena: 29,50 zł
Autor: Jacek Piekara
Autor okładki: Dagmara Matuszak
Wydawca: Agencja Wydawnicza RUNA
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 2 grudnia 2005
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Format: 125 x 185 mm
ISBN-10: 83-89595-23-0
Cena: 29,50 zł
Tagi:
Ani słowa prawdy | Jacek Piekara